Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Trzecia kropla


-Lepiej, żeby to było warte mojego przyjścia. -Podeszłam do stolika chłopaka i usiadłam naprzeciwko, chciałam utrzymać pewien dystans- Jesteś strasznie upierdliwy i obiecuję, że skrzywdzę cię, jeżeli przyczłapałam się tu na daremno.

Zagroziłam, kładąc swoją kawę na blacie. Shoto posłał mi kpiący uśmieszek i upił trochę swojego drinka. Jakim cudem sprzedali mu alkohol? Przecież widać, że nie jest pełnoletni. Zresztą nieważne... Nie obchodzi mnie to.

-I tak mamy wolne. Nie masz nic lepszego do roboty leserze. -Przewróciłam oczami i rozejrzałam się po knajpce, nic nadzwyczajnego, dobrze, że zatrzymałam się w Starbucksie i kupiłam sobie kawę, bo wolałabym nie pić niczego stąd... Chociaż ten typ za ladą jest całkiem, całkiem- Ej. Jestem tutaj. -Spojrzałam na niego ze znudzeniem i wróciłam do obserwowania innych klientów- Jesteś ze mną, więc skupiaj się na mnie.

Złapał moją twarz w dwa palce i ścisnął moje policzki, zwracając mój pyszczek w swoją stronę. Złapałam jego rękę, ciągnąc ją na dół.

-Nie dotykaj mnie. -Puściłam jego dłoń i położyłam swoje ręce na podłokietnikach- Mów, o co chodzi. Nie przyszłam tu na pogaduszki.

-Skoro już tu jesteś, nie zaszkodzi, prawda? -Posłałam mu ostre spojrzenie, w odpowiedzi usłyszałam przeciągnięte westchnięcie- Festiwal odbędzie się bez żadnych zmian.

-Festiwal sportowy?

-Tya! Po ataku na U.S.J mieli go odwołać, ale tego nie zrobią. -Zrobiłam łyka swojej mrożonej kawy i obserwowałam reakcję chłopaka- Zwiększą ochronę, zaprosili już bohaterów z całego kraju.

-Chcą mieć pod ręką zawodowców, gdyby coś się stało. -Kiwnął głową i uśmiechnął się kpiąco- To wszystko, co chciałeś mi powiedzieć? -Wstałam z miejsca- Dzięki za informację, nie była ona przydatna, ale odpłacę się, kiedyś. -Przez chwilę oczekiwałam na to, co powie- Czekam. Co chcesz wiedzieć?

Shoto przeczesał włosy ręką i uśmiechnął się kpiąco.

-Honorowo. -Przerwał i zastanowił się nad czymś, zapewne myślał jakie pytanie zadać- Spotkajmy się wieczorem.

Spojrzałam na niego ze znudzeniem.

-Nie dzięki. Nie mam czasu.

-Pff! Nie daj się prosić. To tylko spotkanie. Ty możesz wybrać, gdzie pójdziemy, jeśli tak bardzo ci na tym zależy.

Moja brew niebezpiecznie zadrżała.

-Jeśli tak bardzo mi na tym zależy? Mnie zależy? Na czym kurwa miałoby mi zależeć, co? -Syknęłam na tyle cicho, by nikt inny nie zainteresował się naszą dwójką- Przyszłam tu, bo powiedziałeś, że to coś ważnego, a skoro tak nie jest, wracam do domu.

***

21:02

Todoroki Shoto: Nie gniewaj się mała

21:04

Kyouhaku Kira: Daj mi spokój śmieciu 

21:05

Todoroki Shoto: Nie złość się śliczna 

21:07

Kyouhaku Kira: I tak nie poruchasz

21:10

Todoroki Shoto: Nosz kurwa... Czego mi brakuję? Mam przynosić ci czekoladki, kwiatuszki czy innej badziewne duperele, byś w końcu dała mi dupy!?

21:12

Kyouhaku Kira: XkurwaD 

21:13

Kyouhaku Kira: Nawet to ci nie pomoże przegrywie, drobiazgów nie przechowuję XD

21:14

Todoroki Shoto: Co kurwa? Czy ty właśnie popełniłaś największy błąd w swoim życiu? 

21:16

Kyouhaku Kira: Raczej mu zapobiegłam 

21:26

Todoroki Shoto: Dobra mała suko... Słuchaj uważnie. 

21:30

Todoroki Shoto: I tak cię zaliczę, możesz od razu dać mi dupy i czerpać z tego niesamowitą przyjemność, krzycząc moje jebane imię, gdy będziesz dochodzić... Albo bawić się w niedostępną cnotkę i poczekać, aż znajdę sposób, by wyruchać cię w mniej sprzyjających okolicznościach, tak czy siak będę cię pieprzył, jak chce, kiedy chce i z kim...

Patrzyłam na wiadomość, siedząc w ciepłej wodzie, odłożyłam telefon i zanurzyłam się pod tą taflę, drąc się dłuższą chwilę. Kiedy się wynurzyłam, odgarnęłam włosy i ponownie zerknęłam na urządzenie.

 21:32

Kyouhaku Kira: Nie jestem suką, nie zaliczysz mnie i nie dam ci możliwości do żadnej interakcji między nami. Dotkniesz mnie palcem śmieciu, zabiję. Staniesz za blisko, zabiję. Rzucisz jakimś dziwnym tekstem, zabiję. Jeśli to pojąłeś, odpierdol się ode mnie.

Zablokowałam go i ponownie odchyliłam głowę.

-Dupek... -Mruknęłam i wyszłam z wanny, podeszłam do dużego lustra, usiadłam na marmurowym blacie, opierając stopy na końcu zlewu, aby ze znudzeniem spojrzeć na Airę- I jak?

-Jest u niego ta laska. -Mruknęła z niezadowoleniem, mi również się to nie podobało- Nie wiem, co robią... Słyszałam ich z łazienki, ale wygląda na to, że tej szmacie nie śpieszy się do domu.

Wkurzyłam się, ale pora się ogarnąć. Owinęłam swoje ciało ręcznikiem. Sięgnęłam po szczotkę, muszę dokładnie je rozczesać, bo potem mam straszne kołtuny.

-Dziwka... Co on w niej widzi? -Syknęłam pod nosem, sama tego nie wiem... Spojrzałam w czerwone oczy Airy- Może on się w niej zabujał?

Skwasiła się, dalej siedziała na blacie. Też nie lubiła tej całej Mijo Nany. Głupia szmata...

-Ja bym się wkurzyła. Jakby nie patrzeć jest twoim bratem i zaprasza do waszego domu osobę, która chciała cię zniszczyć. -Kiwnęłam głową, biorąc do rąk suszarkę, była cicha, więc spokojnie mogłyśmy rozmawiać dalej- Jeszcze tylko brakuję, by wpierdoliła się do waszej paczki...

-Jeśli to zrobi, na pewno nie wyjdzie bez szwanku. Ździra.

-Największa, jaką widziałam. Powinna być blondynką, szmata jedna.

Obrażałyśmy ją tak, dopóki nie byłam gotowa do spania.

***

Patrzyłam z rozbawieniem na przepychające się tłumy. Po chwili ekran ukazywał już pierwszą przeszkodę.

-Więc to jest ten cały robot Inferon. Spodziewałam się czegoś więcej...

Mruknęłam, wkładając do ust kawałek orzechowego ciasta. Siedziałam w biurze ojca, oglądając festiwal na jego wielkim telewizorze. Drzwi otworzyły się i wszedł przez nie mój brat ze znudzoną miną.

-Wiedziałem, że spierdolisz... -Przewrócił oczami, siadając obok mnie- Dyrektor kazał mi wracać i cię pilnować. Ktoś i tak nas zaprosi, chociażby przez nazwisko. -Kiwnęłam głową i przyjęłam torebkę wypchaną burgerami. Wyciągnęłam pierwszego, pochłaniając go w kilku gryzach. Ryota zaśmiał się cicho, obserwując, jak pałaszuje- Głodomór... -Wymruczał, jedząc swojego burgera z uśmiechem- Reszta powiedziała, że chcą się tylko pokazać i nie zależy im na wygranej.

Trochę to dziwne... Oni raczej tak nie robią. Zwykle walczą o pierwsze miejsce, skąd ta nagła zmiana?

-Odkąd im na tym nie zależy? -Może my rywalizowaliśmy o wszystkie pierdoły, ale nigdy nie interesowało nas coś takiego, ich wręcz przeciwnie- Myślałam, że zobaczę ich w finale.

-Skąd mam wiedzieć? -Wzruszył ramionami i kontynuował pochłanianie burgerów, przewróciłam oczami i podeszłam do ekspresu, by zrobić sobie cappuccino- Mi też zrób. -Kiwnęłam głową, podstawiłam drugi kubek, a wąska strużka zaczęła wypełniać go brązową cieczą, już czułam ten pyszny smak- Może szybko chcą do nas dołączyć? Reszta też mówiła, że chcą skończyć szybko. Tylko Naoki i Ren będą walczyć o pozycję.

-W końcu to ich ostatni rok. -Położyłam kubek przed bratem i zajęłam miejsce na kanapie, sięgnęłam do cukiernicy i wyciągnęłam z niej osiem kostek cukru- Może myślą, że będziemy gdzieś imprezować i dlatego chcą do nas dołączyć.

Chłopak wzruszył ramionami, próbując swojej kawy. Dorzucił kilka kostek cukru i wziął ode mnie łyżeczkę. Napiłam się gorącej kawy i kiwnęłam głową z zadowoleniem. Zajebista. Widać kto robił. Zerknęłam na wibrujący telefon i skwasiłam się, odbierając.

-Skarbie znieś mi czerwoną teczkę. Jest na biurku.

Przewróciłam oczami i podeszłam do drewnianego blatu, na którym faktycznie leżała owa kreatura, która zmusiła mnie do ruszenia dupy.

-Gdzie mam ją znieść? Do sali konferencyjnej? -Wyszłam z biura, czekając na odpowiedź, ale nie mogłam się jej doczekać- Tato! Do sali konferencyjnej?

Przywołałam windę, która szybko podążała w moją stronę, ale niestety, zatrzymała się dwa piętra niżej. Super... Będę miała towarzystwo...

-Tak, skarbie. Nie krępuj się z wejściem. Tylko zapukaj.

Przewróciłam oczami, ale nie miałam większego wyboru, a szczerze nie chce go wkurzać. Odetnie mi dopływ pieniążków, a jednak jestem trochę bananowym dzieckiem. Weszłam do windy i zacisnęłam usta w wąską linię, widząc w jej wnętrzu wysoką kobietę o czarnych włosach. Akaido Mima... Wkurzająca kobieta.

-Jasne.

Niechętnie zakończyłam połączenie i przycisnęłam odpowiedni przycisk. Na moje szczęście nie odezwała się i bardzo dobrze, bo chyba bym ją udusiła, gdyby powiedziała do mnie, choć jedno słowo.

~~~~~

No cóż, nie udało się zdobyć 20 gwiazdek, ale po miesiącu już odpuszczę :P Widocznie trzeba poczekać, aż zyska na popularności :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro