Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kropla czternasta


10:11

Todoroki Shoto: Umrę tu z nudów! 

10:12

Kyouhaku Kira: Jesteś tam dopiero drugi dzień! 

10:13

Todoroki Shoto: Przyjdź... Tęsknie za tobą...

10:15

Kyouhaku Kira: Jesteś odrażający.

-Kyouhaku Kira! -Schowałam telefon do kieszeni i spojrzałam na ojca chłopaka, który właśnie mi przeszkadzał i jakiegoś policjanta, mężczyzna w niebieskim mundurze po raz kolejny odchrząknął- Wygląda na to, że nie użyłaś moc, więc nie możemy cię ukarać. Reporterzy nie poznają twojej tożsamości, więc nie masz się czym przejmować. To wszystko! -Oświadczył z zadowoleniem. Dla niego to też było zaskoczenie, że praca ze mną jest tak ciężka... Nie moja wina, że zamiast szybko to odwalić zaczynał pogawędki- Do widzenia panu. -Wymienił uścisk dłoni z bohaterem numer dwa i podszedł do mnie, odruchowo wstałam z fotela, na którym do tej pory siedziałam i uścisnęłam jego dłoń- Do widzenia panience i dziękuję za pomoc w śledztwie. 

-Po prostu już to zakończcie... -Jęknęłam, posyłając mu wymuszony uśmiech- Do widzenia.

Gdy mężczyzna w końcu opuścił pomieszczenie, opadłam z powrotem na siedzenie. Czułam na sobie spojrzenie Todorokiego, ale nie mówił niczego przez dłuższą chwilę. Przejechałam językiem po suchych ustach i spojrzałam w końcu na bohatera. Siedział przy swoim biurku, przecierając dojrzałą twarz dłonią. 

-Zapewne jesteś zmęczona. -Wychrypiał w końcu- Powinnaś odpocząć. 

Zmarszczyłam brwi, patrząc podejrzliwie na mężczyznę. Z tego co zdążyłam się dowiedzieć od Shoto, nie był troskliwym ojcem, a chłopak miął do niego spory żal. Może dla mnie jest bardziej życzliwy, bo nie jesteśmy spokrewnieni? Westchnęłam przeciągle, podchodząc do biurka mężczyzny. 

-Proszę pana... -Mruknęłam z pewnego rodzaju rezygnacją- To ja powinnam to panu powiedzieć. Nie zrobił pan sobie ani minuty przerwy od powrotu z Hosu. Jeszcze trochę i wyląduje pan na jednej sali z Shoto. -Mężczyzna wyprostował się w fotelu patrząc na mnie surowym wzrokiem, który szybko odwzajemniłam. Z kobietami nie ma żartów, a tym bardziej, gdy na coś się uprę, typ się przepracowuje, a to nie zdrowe! Do zakończenia obozu zostały jeszcze trzy dni i nie mam zamiaru w tym momencie zmieniać miejsca praktyk, tym bardziej, że przez panujący teraz bałagan, nie muszę uczestniczyć w patrolach. Todoroki Enji otwierał usta, by coś powiedzieć- Jaki ojciec taki syn. -Syknęłam czym zbiłam go z tropu- Oboje jesteście idiotami, z którymi po prostu nie da się miło i na spokojnie. -Warknęłam, a ten ton głosu zupełni zbił go z tropu, oparłam jedną rękę na biodrze, druga zaś spokojnie zwisała wzdłuż mojego ciała- Pan zasłabnie, a wszyscy naokoło będą mieli problemy. O tym pan nie pomyślał, co? -Prychnęłam pod nosem, idiotyzm jest genetyczny- Skoro proszenie nie pomogło, pora na oznajmienie. Ten debil Shoto cały czas wypisuje do mnie, bo "Nudzi mu się w szpitalu"! -Skwasiłam się, robiąc cudzysłów w powietrzu- Więc dla cholernego spokoju pójdę go odwiedzić! -Syknęłam, mężczyzna wyglądał jakby jeszcze nie docierało do niego to co mówię i nie wie co ma z tym wspólnego, więc ja go oświecę, przyłożyłam wskazujący palec do klatki piersiowej mężczyzny- Pan w tym czasie zje porządny posiłek, ogarnie się i wyśpi. -Za dyktowałam, z każdym słowem stukając go w muskularną pierś- Wszystko jasne? -Spytałam z uroczym uśmiechem, ale nie słysząc odpowiedzi ponowiłam pytanie, tym razem oziębłym i nieznającym sprzeciwu tonem- Wszystko jasne? 

Bohater zamrugał kilka razy powiekami, ale ostatecznie kiwnął głową i niepewnie podniósł się z siedzenia. Cały czas obserwował mnie, jakby dalej nie dowierzał w to co się dzieje. 

-Kiedy pojedziesz do Shoto? 

Mruknął, nieobecnym tonem i przyjrzał się dokładnie mojej twarzy.

-Nie wiem, ale zajmie mi to maks dwie godziny. 

-Rozumiem, obudź... -Przerwał, widząc moje spojrzenie. Mężczyzna spiął się i poczochrał swoje włosy z zmieszaniem, po kilku sekundach westchnął przeciągle- Mam sporo pracy. 

 Wzruszyłam ramionami, zatrzymując się pod drzwiami jego pokoju.

-Wyśpi się pan i praca pójdzie o wiele szybciej. -Rzuciłam, krzyżując ręce pod piersiami- Mycie, jedzenie i spanie, tak? -Kiwnął głową z zupełną rezygnacją. Nastolatka poucza dorosłego faceta jak ma żyć... To musi wyglądać komicznie- Lepiej dla pana jeśli nie dowiem się o jakiejkolwiek aktywności pod moją nieobecność. -Zagroziłam palcem, wpatrując się w jego zszokowane tęczówki- Do zobaczenia. -Oddaliłam się trochę, ale gdy usłyszałam trzask drzwi od razu się zatrzymałam. Tak jak się spodziewałam wziął szybki, ale naprawdę szybki prysznic i jeszcze z mokrymi włosami zamierzał wrócić do pracy. Odchrząknęłam dość głośno, sprawiając, że odwrócił się w moją stronę, sprawnym ruchem doprowadziłam do tego, że mężczyzna stracił przytomność, a następnie teleportowałam nas do jego pokoju i z lekkim problemem ułożyłam wygodnie na łóżku. Zamknęłam drzwi z pokoju, zadowolona z tego, co osiągnęłam, zaczepiłam kobietę z obsługi, która akurat przechodziła korytarzem- Mogłaby pani dopilnować, by pan Todoroki zjadł porządny posiłek, gdy się przebudzi? 

-Oczywiście. 

Lekko dygnęła i zanim zdążyła powiedzieć coś więcej oddaliłam się. Przeteleportowałam się do swojego pokoju, przygotowałam się do wyjścia, wkładając laptopa Shoto do swoje torby. 

10:48

Todoroki Shoto: Nie zaszkodzi jeśli przyjdziesz, prawda?  

10:51

Kyouhaku Kira: Pójdę tylko raz... Co chcesz ze sklepu? 

10:52

Todoroki Shoto: 2l picia i jakieś przekąski, nieważne jakie wybierzesz kochanie 😘

10:54

Kyouhaku Kira: Naprawdę nw czemu ja to kurwa robię... 

10:55

Todoroki Shoto: Bo mnie kochasz :))

Prychnęłam pod nosem, wyszłam z budynku, chowając telefon do kieszeni. Kupiłam dwie butelki z piciem. Dwa litry coli i dwa litry herbaty. Wolę wziąć więcej, by nie miał potem powodu do narzekania. Kupiłam również sporo mniejszych butelek. Miałam torbę od Rena, która zmniejszała wszystko, co się do niej włożyło, więc spokojnie mogłam zrobić większe zakupy. Problem stanowiła waga... Ona zmniejszała się jedynie o połowę. Mam trochę pary w mięśniach, po prostu będę musiała wykorzystać techniki oddechowe, których nauczyłam się przez te lata. Gdy w wózku znajdowały się już napoje, ruszyłam na dział z słodyczami. Kupiłam kilka rogalików i bułek, później ciastek, które w sumie brałam losowa, skupiałam się na tym, by nie miały za dużo czekolady, która mogłaby się roztopić. Spakowałam również kilka paczek chipsów i chrupek, gumy do żucia, żelki i opakowanie cukierków. 

11:31

Todoroki Shoto: Długo jeszcze? Tęsknie za tobą :,(  

Przewróciłam oczami, wystukując odpowiedź. 

11:32

Kyouhaku Kira: Jestem w sklepie, daj mi chwilę. 

***

-Jestem... 

-Dłużej się nie dało? 

Kpiący głos chłopaka sprawił, że krew we mnie zawrzała. Podeszłam do jego łóżka z nerwowym uśmiechem i obróciłam torbę, tak by wszystkie rzeczy wypadły wprost na jego nogi, które z tego co wiem są zabandażowane i poranione. Todoroki zawył z bólu, a ja spojrzałam na niego z powagą. 

-Zdychaj w męczarniach... -Syknęłam, odwracając się od niego i podchodząc do Izuku- O to chodziło? -Wyciągnęłam jakiegoś szejka proteinowego i pudełeczko z owocami- Nie wiedziałam o jakie konkretnie ci chodziło, więc wzięłam mieszankę. 

Chłopak uśmiechnął się radośnie, przyjmując zakupy z dziękującym wyrazem twarzy. 

-Co to ma kurwa być!? Nade mną się znęcasz, a go to kurwa traktujesz jak swojego ulubieńca!? 

Posłałam Shoto groźne spojrzenie. Wkurwiający, naburmuszony dupek! Seksowny dupek...

-Nie było komendy daj głos. -Warknęłam, wyciągając jego laptopa i tym razem zamierzałam grzecznie mu go podać i totalnie olać typa- Masz i się odpierdol śmieciu parszywy. -Syknęłam, siadając obok Izuku, chłopak odruchowo podał mi koszyk z jabłkami- Nie jesteś na to za stary? -Spytałam, ale sięgnęłam po miskę, krojąc je na części, by potem wyciąć z nich króliczki- Aaa. -Mruknęłam, wkładając pierwszy kawałek do jego buzi- Jak się czujesz? 

Dawno nie kroiłam tak jabłek. Ostatni raz, gdy ponad rok temu, Izuku złamał nogę, a raczej Katsuki złamał mu nogę i odwiedziliśmy go w szpitalu. Bakugo się nie przyzna, ale naprawdę widzi w Deku cennego rywala, dlatego traktuje go w ten sposób, bo cały czas się z nim porównuje. Wtedy też wpadliśmy do niego, bo matka Katsukiego strasznie go o  to cisnęła. Oczywiście wydarł się na niego i chciał wyjść, ale powstrzymałam go. Obierałam jabłka zielonowłosemu, a blondyn siedział za mną pilnując, by Izuku nie próbował mnie uwieść czy coś. Sam mi to później powiedział. Był o niego strasznie zazdrosny, był zazdrosny o każdego. O facetów, o dziewczyny. To był jego pierwszy związek i mimo że swojego czasu bardzo mi na nim zależało... Nie wytrzymałam. Za bardzo mnie ograniczał.

-Iida, chcesz trochę? -Zerknęłam na Izuku, tak bardzo wciągnęłam się w swoje myśli, że nie zauważyłam przewodniczącego- Są pyszne!

-Kira. -Mruknęłam, dając mu znać, że słucham, kończyłam robienie ostatniego jabłka- Masz moje słuchawki? 

Zerknęłam na niego kątek oka i wzruszyłam ramionami. Nie jestem pewna czy je spakowałam. Podałam mu swoją torbę. 

-Sprawdź. -Todoroki chwilę grzebał w moim plecaku, a po chwili gwizdnął z zadowoleniem- Znalazłeś? 

-Znalazłem. -Był zbyt zadowolony, stanowczo nie wygląda na typa, który tak bardzo lubi słuchać muzyki, że zachowuje się jak dziecko, gdy znajdzie słuchawki- Chodź na chwilę. 

-Po co? 

Mieszanie przewrócił oczami i spojrzał na mnie ze złością, jakby stan zadowolenia sprzed paru sekund nigdy nie istniał. 

-Pocą się nogi nocą. Po prostu rusz dupę! 

Zgromiłam go wzrokiem, patrząc jak podchodzi do drzwi, trzymając moją torbę. 

-No chyba cię pokurwiło. Nigdzie z tobą nie idę śmieciu! 

Chłopak zatrzymał się w pół kroku. Stał przez chwilę bez ruchu, wpatrując się przed siebie. 

-Todoroki-san! Kyouhaku-chan! Nie kłócicie się! 

Midoriya próbował ostudzić nasze zapędy, byśmy nie wywołali kłótni na skalę całego szpitala. 

-Dokładnie! To szpital! Tu nie można wszczynać bezsensownych bójek! Ludzie próbują tu...

Oboje zgromiliśmy przewodniczącego wzrokiem. 

-Zamknij się typie, jesteś tak wkurwiający, że sam mógłbyś wywołać wojnę do kurwy nędzy. 

Syknęłam, składając ręce pod piersiami. Zapewne ciągnęłabym to dalej, ale ktoś podniósł mnie z krzesła i przewiesił przez swoje ramię. 

-Macie coś wspólnego. -Syknął Todoroki i ruszył w stronę drzwi, trzepnęłam go mocno w plecy i miałam wydrzeć się na niego i zwyzywać go od najgorszych, ale nie dał mi dojść do słowa- Weź się kurwa nie odzywaj! -Warknął, a jestem niemal pewna, że w tym momencie przewrócił oczami, wulgarny buc- Gdyby to ten zielonowłosy cieć poprosił cię na stronę, to zapierdalałabyś na złamanie karku. -Widocznie nie był zadowolony, że tak dobrze dogaduję się z chłopakiem, ale wygląda to tak tylko w jego mniemaniu- Twój wspaniały chłopak chciał spędzić z tobą kilka romantycznych chwil, a ty co? Znowu sceny! 

-Sceny to robisz ty, zwracając na nas uwagę całego personelu i wszystkich mijanych pacjentów. -Warknęłam, wywracając oczami i prychając pod nosem- Poza tym nie jestem twoją dziewczyną debilu. Przestań się w to wkręcać pacanie i tak nie poruchasz. -Klepnęłam go w ramie i z początku chciałam powiedzieć, że mam mnie postawić, ale ostatecznie zrezygnowałam. Skoro mnie wyciągnął, to niech teraz nosi, nie będę się dla takiego dupka przemęczać- Po co idziemy na dach?

Spytałam, gdy wdrapywał się po schodach. 

-Znalazłem zioło. -W mojej torbie... Zawsze mam przy sobie zioło, papierosy i alkohol- I chce zajarać! 

-Nie ma opcji Todoroki! -Sarknęłam, zaskoczona tym jak wielkim jest debilem- Pomyślałeś co będzie jak to wykryją? Jesteś w szpitalu baranie! Nie będę odpowiadać przez twoją głupotę! Nie zgadzam się kurwa! 

Shoto odstawił mnie na ziemię i splótł dłonie na mojej szyi .

-Nie bądź taka skarbie... Tylko jednego... 

Próbował mnie ubłagać, ale pokiwałam przecząco głową. Jednak rozumiem dlaczego tak bardzo potrzebuje zioła.

-Jesteś idiotą i bałabym się dać ci jointa, bo zapewne coś byś odjebał, ale jak wyjdziesz możemy zapalić. -Mruknęłam, zaciskając powieki, by nie widzieć jego zadowolonej miny- Tylko raz. -Wytknęłam go palcem i stuknęłam nim kilka razy w jego pierś- I nie mów o takich rzeczach przez telefon idioto.        

Upomniałam go, przypominając sobie ostatnią sytuację w domu Kyoua. O takich sprawach rozmawia się w cztery oczy. Chociaż w sumie nie mogłam spodziewać się po nim niczego innego... 

-No dobra... -Mruknął, nie do końca zadowolony, ale pocieszony, bo wie, że i tak zapali, Todoroki oparł się o ścianę i zjechał po niej, siadając na ziemi, usiadłam kawałek od niego, wyciągając z torby paczkę papierosów, wystawiłam kartonik w jego stronę- Dzięki. 

Odpaliłam swojego papierosa i podałam zapalniczkę mieszańcowi. Nie wierzę, że doszłam do poziomu, gdy dziele się z nim fajkami. Cóż... Skoro jesteśmy partnerami i jest tu przeze mnie, będę musiała to akceptować. Zerknęłam na chłopaka, nawiązując z nim kontakt wzrokowy. Na jego ustach wykwitł szeroki uśmiech, podniosłam pytająco jedną brew, nie rozumiejąc o co mu chodzi.

-No co? -Spytałam, ale same uśmiechnęłam się delikatnie- Co się szczerzysz leszczu?

Chłopak prychnął cicho i pociągnął mnie za włosy. Nie bolało, ale i tak trzepnęłam go w ramię. 

-Oho! To mnie zabolało! 

Tym razem spoważniałam, ale było to trudne, bo bardzo chciało mi się śmiać. Mierzyłam go przez kilka sekund chłodnym wzrokiem, czekając, aż się uspokoi i również weźmie to na poważnie. 

-Chcesz żeby zabolało? -Przez chwilę wyglądał na zaskoczonego moją odpowiedzią, ale po dokładnie dwudziestu sześciu sekundach oboje wybuchnęliśmy śmiechem- Czego ty tam jeszcze szukasz typie? 

Spytałam, gdy otworzył moją torbę, ale uzyskałam odpowiedź, gdy wydobył czarny, duży zeszyt z grubą okładką. 

-Zawsze masz przy sobie tą książkę. -Wzruszył ramionami i spojrzał na mnie pytająco, a to z lekka mnie zaskoczyło- Mogę? 

Zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam głową z rozbawieniem, wyciągając kolejną fajkę z paczki. 

-Todoroki Shoto pyta mnie o pozwolenie? Niesamowite... -Zakpiłam, odpalając drugiego papierosa, od żaru pierwszej fajki- To zeszyt. -Kiwnęłam głową, pozwalając mu przejrzeć zawartość zeszytu, otworzył go na pierwszej stronie i widziałam zdziwienie malujące się na jego twarzy- Rysowanie ułatwia mi używanie mojej indywidualności. 

Wyjaśniłam, zaciągając się papierosem. Jeśli mamy być partnerami dobrze, żeby coś o mnie wiedział... Zresztą z taką wiedzą i tak nic nie zrobi, dowiedziałby się o tym wcześniej czy później, a po ostatnich wydarzeniach lepiej, by nie był zaskoczony, gdy będę zmuszona do użycia mocy. 

-Masz dwie indywidualności? -Kiwnęłam głową, czekając na następne pytanie- Powiedz mi coś o niej. 

-No cóż... Jest dość skomplikowana. Mogę materializować wszystko co jestem w stanie sobie wyobrazić. Przy prostych rzeczach takich jak długopisy czy kredki jest to łatwe, przy żywych stworzeniach muszę znać anatomię. Po utrzymaniu dłuższego kontaktu z przeciwnikiem mogę stworzyć iluzję największego lęku tej osoby. 

-Lęku? Musisz go znać? 

-No tak, ale to część mojej zdolności. -Sapnęłam, gasząc peta- Widzę czego się boją, pragną i tak dalej, tylko muszę się na tym skupić, a to męczące. 

Przez chwilę milczeliśmy. On przeglądał moje rysunki, a ja po prostu wpatrywałam się w telefon. Przeszłabym się, nie mam ochoty siedzieć dzisiaj w biurze. 

-Na ćwiczeniach z bohaterstwa, powiedziałaś, gdzie są nasi przeciwnicy. -Zauważył i odłożył moją własność na bok- Jak to zrobiłaś? To również część mocy?

-Ta... Mogę określić lokalizację pewnych osób, ale muszę się bać. 

Wyjaśniłam. Myślałam, że będzie miał mniej pytań... 

-Czemu? 

-Strach ma specyficzny zapach, który mogę wyczuć. 

Ponownie milczał. Jednak po chwili złapał mnie za ramię i pociągnął w swoją stronę . 

-Chodź tu kochanie, chce coś sprawdzić. -Kiwnęłam głową i zbliżyłam się do niego, ale gdy poklepał miejsce między swoimi nogami zwątpiłam w ten pomysł, ale on już mnie pociągnął i nie dał wyboru- Czyli miałem rację... 

-O czym ty mówisz? 

Spytałam totalnie nie rozumiejąc co robimy w takiej pozycji, ale w sumie wiał chłodny wiatr, a on jak zawsze jest ciepły. Więc nie protestowałam.

-Zimno ci. -Odparł, przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej- Teraz jesteś chłodna wewnątrz i na zewnątrz. 

Zaśmiał się, na co jedynie przewróciłam oczami, ale po dłuższej chwili kiwnęłam głową, zgadzając się z nim. Było mi zimno, w nocy miałam stany podgorączkowe. Zapewne będę chora... 

-Mam dziwne wrażenie, że akurat tobie się to podoba chłopcze. -Zerknęłam na swoje ramię, gdy spoczęła na nim głowa Shoto, który zdążył objąć mnie ramionami i jeszcze bardziej docisnął do swojego ciała- Lubisz obmacywać ludzi zboku? 

Todoroki prychnął pod nosem i zerknął na mnie kątem oka. Kilka sekund później zamknął oczy i uśmiechnął się w ten dupkowaty sposób. Przewróciłam oczami, ale również zamknęłam je, pozwalając mu na rozgrzewanie mnie. 

-To... Całkiem przyjemne. -Mruknęłam, by kontynuował, nie wiem o co mu chodzi- Przytulanie. -Spięłam się, ale nie dlatego, że mnie zawstydził czy zestresowała, a dlatego, że nie potrafiłam uwierzyć, że nigdy się z nikim nie przytulał. To kurwa niemożliwe. Nawet jeśli nie miał koleżanek czy przyjaciółek, z którymi mógłby się tulić, to w rodzinie jest to całkowicie normalne. Chociaż po tym co się tam stało nie zdziwiłabym się gdyby dawno tego nie robił... Chwila! Przecież ona miał w pizdu lasek! Nie uwierzę, że żadna go nie przytulała! Gdy ja byłam w związkach to prawie cały czas się tuliliśmy! Czy to z Katsukim, czy Kyouem! A miałam w swoim życiu epizody lesbijskie i wiem jak to jest z dziewczynami- O czym tak zawzięcie myślisz? 

Spytał, przez co wybudziłam się z transu i spojrzałam na niego poważnie.

-Nie ma kurwa opcji... -Mruknęłam pod nosem- Sam mówiłeś, że twoje ex zachwalały cię za moc.

Shoto podniósł pytająco jedną brew, chyba nie wiedział co to ma wspólnego z tematem naszej rozmowy.

-No tak i co z tego? 

-Żebyś mógł je ogrzać zimą i ochłodzić latem jak to mówiłeś. -Na samo wspomnienie tych słów miałam ochotę przewrócić oczami- Musiały cię przytulać. Więc kurwa nie mów mi, że... 

Przerwałam, gdy zaczął dosłownie zwijać się ze śmiechu, szkoda, że przez to strasznie napierał na moje plecy. Warknęłam jakieś przekleństwo, przez co trochę się uspokoił. 

-To co innego. -Powiedział, uspokajając się wystarczająco, by coś powiedzieć- Ty nie jesteś napaloną idiotką, nie kleisz się do mnie jak pojebana. -Powiedział, odchylając się do tyłu, by po chwili złapać moje włosy, niszcząc dotychczasową fryzurę i układając ją po swojemu- Chociaż czasami to upierdliwe, bo nie działa na ciebie mój urok osobisty...

-Co kurwo!? -Odwróciłam się nagle w jego stronę, z trudem hamując śmiech, przez co jego mina zrzedła- Jaki urok!? 

-Mój pierdolony urok osobisty! -Warknął, zaciskając dłonie na moich włosach i szarpiąc je delikatnie, bym odwróciła się plecami w jego stronę- Jesteś tak cholernie bipolarna, że nie nadążam za twoimi nastrojami. -Mruknął w końcu, a ja zaczęłam odtwarzać w pamięci wahania między Shoto wrednym skurwysynem, Shoto totalnym bad boyem z funkcją zarucham wszystko co ma spoko biust i Shoto spoko gościem, którego mogłabym przygarnąć. Tak, to ja jestem bipolarna- Pół godziny temu udusiłbym cię za to ignorowanie mnie, a teraz jeszcze śmiesz się ze mną droczyć. 

-Się nie popłacz. -Rzuciłam, sięgając po dzwoniący telefon, widniało na nim imię ojca Shoto. Skwasiłam się, bo ten człowiek naprawdę powinien jeszcze pospać, zanim jednak odebrałam Shoto złapał mój telefon- Oddawaj. -Syknęłam, dobrze wiedząc co chce zrobić- Muszę odebrać. 

Chłopak zmierzył mnie wściekłym spojrzeniem. On naprawdę nienawidzi swojego ojca... I to do tego stopnia, że nie znosi każdego, kto może mieć z nim bliższy kontakt i właśnie uznał, że ja również jestem w tym gronie. Przewróciłam oczami, wyrywając mu swoją własność i oddzwaniając do mężczyzny, trzymając jednocześnie Shoto, by nigdzie nie poszedł. 

-Kyouhaku?

-Tak. 

Zmarszczyłam brwi, bo w słuchawce rozbrzmiał kobiecy głos. Miałam zamiar zapytać kim jest i czego chce, ale mnie uprzedziła.

-Jesteś z moim bratem na praktykach prawda? -Wow! Wiedziałam, że ma siostrę, ale nie spodziewałam się, że kiedyś zadzwoni do mnie z numeru ich ojca- Nazywam się Todoroki Fuyumi. Dowiedziałam się o wypadku mojego brata, chciałabym go odwiedzić, ale nikt z personelu nie wie, do którego szpitala trafił, a nie chce budzić ojca, wygląda na zmęczonego... 

Jest nerwową osobą... Zapewne dzwoniła do Shoto, który nie zabrał telefonu. 

-Jest obok, więc możesz sama go o wszystko wypytać... 

-Była bym wdzięczna!

Odwróciłam się w stronę kipiącego ze złości mieszańca, który od razu kiwnął przecząco głową. Przewróciłam oczami, posyłając mu znudzone spojrzenie. 

-To twoja siostra matole. 

Syknęłam podając mu telefon i ponownie opierając się o jego klatkę piersiową. 

-Nie, wszystko w porządku. -Zaskoczył mnie jego miły ton głosu, widocznie kocha swoją siostrę i nie jest zepsuty do szpiku kości- Nie musisz, Kira wszystko mi przyniosła. Jak długo zostaniesz? -Oparł brodę na mojej głowie i ponownie objął mnie jedną ręką, ledwo powstrzymałam fuknięcie, no bo halo! Przed chwilą chciał zamordować mnie wzrokiem, a teraz to już wszystko jest kurwa okej!? Dziwak- Jutro się wypisuję, dokończę praktyki. -To akurat mnie zainteresowało- To nic poważnego. Lekarz powiedział, że spokojnie mogę wrócić. -Uśmiechnął się, widząc jak na niego patrzę- Jasne, na razie.

Odebrałam swój telefon i schowałam go do kieszeni. Jeszcze chwilę posiedziałam z nim w ciszy, ale gdy zaczęłam zasypiać, po prostu musiałam wstać.

-Będę już wracać. -Mruknęłam, próbując wstać, ale on mi na to nie pozwolił- Shoto... Nie będę tu siedzieć cały dzień. 

Warknęłam, ponawiając próbę ucieczki, którą znowu mi uniemożliwił. Przewróciłam oczami i spojrzałam na niego znacząco. 

-Jeszcze chwila skarbie... -Mruknął, odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy, westchnęłam ciężko, opierając się o jego tors- Dobra dziewczynka. 

Szepnął z rozbawieniem, głaszcząc kciukiem mój bok, a to niezbyt mi się spodobało. 

-Nie przeginaj Szczoto. 

Sarknęłam, przewracając przy tym oczami. Nie zostawiłam nic w ich pokoju, więc nie muszę tam wracać. Ponownie wyciągnęłam telefon wchodząc w okno konwersacji z Deku.

13:24

Kyouhaku Kira: Będę wracać do domu, jakby co daj znać

Deku: Jasne! Dzięki, że zrobiłaś mi zakupy <3 

Kyouhaku Kira: Spoczko <3 

Schowałam telefon, bo nasze konwersacje nigdy nie trwały dłużej. Znałam go od tak dawna, że gdy naprawdę czegoś od siebie potrzebowaliśmy po prostu dzwoniliśmy lub się spotykaliśmy. 

-Słodko. -Warknął, patrząc na mnie z góry- Co ty widzisz w tym typie? Ciapowaty i zacofany. 

Wstałam z swojego dotychczasowego miejsca i naprawdę miałam ochotę mu przywalić. 

-Bo jeszcze pomyślę, że jesteś zazdrosny. -Zakpiłam, bo właśnie tak to wyglądało- Przestań wkręcać się w ten podryw. Zabawa zabawą, ale ty zdecydowanie przeginasz.

Rzuciłam, otrzepując tyłek z brudu. Łatwo wyczułam jego spojrzenie właśnie na tej części ciała, ale już po prostu nie miałam siły, by na to reagować. Niech się gapi i wie, że nie pomaca. 

-Zgłupiałaś? -Mruknął, a ja po prostu uśmiechnęłam się pod nosem- Po prostu nie wiem co w nim widzisz.

Wzruszył ramionami, wychodząc za mną na klatkę schodową. Dalej trzymał mój zeszyt, więc postanowiłam się o niego upomnieć. 

-Nic. Jesteśmy po prostu dobrymi znajomymi. -Wzruszyła obojętnie ramionami- Nie mogłabym być z kimś takim jak Izuku. -Wyjaśniłam, nie wytrzymałabym z kimś tak zestresowanym jak on- Chociaż w sumie to nieźle wkurzyłoby Katsukiego. -Spojrzałam na jego zaskoczoną twarz z powagą- Chyba jednak go poderwę. -Zatrzymałam się na jego piętrze i wyciągnęłam dłoń w jego stronę- Zeszyt. 

Todoroki pokiwał przecząco głową.

-Będę sobie kolorował, więc daj mi jakieś kredki. 

Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego podejrzliwie. 

-Kurwa Todoroki... Nie mam kredek, więc oddaj mi ten...

-Nie! -Zaskoczona jego dziecinną postawą nie mogłam zrobić nic jak tylko patrzeć w jego oczy- Jak nie masz to mi zrób. 

Przewróciłam oczami i zerknęłam na niego podejrzliwie. Otworzyłam torbę, dając mu piórnik.

-Nie ma tam kredek. -Spojrzałam na jego uradowaną twarzyczkę i przeszło mi przez myśl, że nie było sensu tachać tu jego laptopa- Postaraj się nie zniszczyć mojej ciężkiej pracy. 

-Zrobisz drugi. 

Miałam naprawdę wielką ochotę, by go skarcić, ale zamknął drzwi z ich pokoju, a ja nie miałam zamiaru znowu tam wracać, bo to skończyłoby się jeszcze dłuższym pobytem.








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro