Rozdział 5
Silver nerwowo stukał mieczem o podłogę, patrząc na dziurę w ścianie i zdziwionych gapiów. Warknął w ich stronę, odstraszając tłumek i spojrzał na czarnowłosego.
-Ile można?
Nick przerwał pracę przy małym, białym sejfie i spojrzał na szarowłosego.
-Właśnie staram się uzyskać dla nas urządzenie do przejęcia władzy nad światem, więc mógłbyś się KURWA SKUPIĆ NA PILNOWANIU WEJŚCIA?- Zakończył chłopak, unosząc głos. Silver otwierał usta aby coś powiedzieć, ale tylko chrząknął i się odwrócił.
-Ech, to dzisiejsze pokolenie. Żeby gadać na misji? Jakby wam zupełnie nie zależało.- Westchnął staruszek, stojący przy drzwiach do pomieszczenia.
Dwójka jednocześnie spojrzała na niego. Drobny dziadzio, ubrany w mundur ochroniarza. Kiedy on tu wszedł?
-Poważnie? Do ochrony TEGO, przydzielono nie dość że normalsów, to jeszcze takich?- Silver prychnął. -I komu tu nie zależy, hm?
-Wywłoko, jeśli mógłbyś, ZAMKNIJ RYJ.- Grzecznie poprosił Nick, wstając z kolan. -Zabranie sejfu włączyłoby alarm, więc chciałem otworzyć go tutaj, ale...- Chłopak złapał krawędź sejfu i przewrócił go na bok. Pomieszczenie zalało czerwone światło i rozległ się alarm. Szarowłosy nie ukrywał zdziwienia.
-Ryzykujesz misję, bo pojawił się jakiś tam dziad?- Spytał, zerkając na wciąż stojącego pod drzwiami. Nick westchnął i wziął sejf pod pachę.
-To nie jakiś tam dziad. To bohater klasy D.- Chłopak spojrzał na tamtego. -Prawda Werewolf?
Staruszek uśmiechnął się, pokazując rząd ostrych zębów.
-Jednak ktoś mnie jeszcze pamięta.
-To wciąż tylko klasa D...- Mruknął Silver. Czarnowłosy podszedł do dziury w ścianie.
-Jasne. Spróbuj przeżyć!- Zawołał na odchodnym. Szarowłosy uniósł brwi, ustawił się przodem do starca, obracając ostrze w dłoni. Wtedy Werewolf zaczął się przemieniać.
Szczęka wysunęła się do przodu. Palce wydłużyły, a paznokcie przemieniły się w pazury. Kolana wygięły się w drugą stronę. Cała sylwetka zaczęła się zwiększać. Cała przemiana trwała jakieś pięć sekund.
Jak wyglądał efekt końcowy? Wysoki na 2,5 metra, szeroki w barkach na 1,5. Pokryty ciemnoszarym futrem. Jego ubranie było w strzępach, ale się trzymało. Stwór dyszał ciężko, żółte oczy świdrowały chłopaka, a pysk był wykrzywiony w upiornym uśmiechu. Silver odpowiedział podobnym uśmiechem.
-Nie zawiedź mnie staruszku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro