Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

-Nigdy więcej nie używaj swojej mocy w ten sposób.

-Ej, to ty mi kazałeś to zrobić.

-Mogłaś powiedzieć, że nie umiesz anulować tych emocji.- Westchnął Mike. -Ile siedziałem na tym cholernym drzewie?

-Jakiś kwadrans.- Sky wzruszyła ramionami. -Trafił się wytrzymały pies, zwykle efekt mija szybciej.

-Której cholernej emocji użyłaś?- Spytał, otrzepując bluzę. Brunetka uśmiechnęła się lekko. -I dlaczego akurat na mnie się uwziął?

-Trochę po obu. Może mu się po prostu spodobałeś.- Uznała, pokazując mu język. Morningstar spojrzał na nią jak na idiotkę.

-Dobra, skoro już wiemy jak nie używać twoich mocy, pora na plany.

-Właśnie, co mamy w ogóle robić?- Spytała, sądząc po wyrazie twarzy, nieco zaintrygowana. Mike założył ręce za plecy i odkaszlnął.

-Jeśli nie pokonany jakiegoś bohatera, nie zdobędziemy zainteresowanych dołączeniem. Jeśli nikt nie dołączy, nie pokonany żadnych bohaterów. To zamknięte koło, więc musimy zrobić coś innego. Zaczniemy od nie-supersowego poziomu.- Spojrzał na dziewczynę. -Najpierw obrabujemy bank.

Skylar uniosła brwi i wzruszyła ramionami.

-W sumie chyba masz rację.

-Tak więc, na razie potrzebna nam broń. Najlepiej pistolety...

-I kostiumy? Nie chcemy chyba, aby nas ktoś rozpoznał.- Zasugerowała brunetka. Lalkarz pokręcił głową.

-E tam. Cywile są tylko postaciami dla tła, nikt się nie ogarnie.

-Uuu, już zaczynamy łamać czwartą ścianę?- Sky uśmiechnęła się i puściła do ciebie oczko. -A, chyba załatwię nam broń.

-Świetnie, to teraz tylko...- Chłopak spojrzał na dużą grupę gołębi niedaleko. -Wkurw je. Odejdziemy w chmurze ptaków.

Dziewczyna znowu nadęła policzki, wyciągnęła ręce do przodu, zamknęła oczy i skupiła się na zwierzętach. Wszystkie ptaki zamarły, przestały wydawać jakiekolwiek odgłosy i zaczęły patrzeć się na dwójkę. Mike przełknął ślinę.

-Mam złe przeczucie... Biegnij!- Wrzasnął, po czym we dwójkę odbiegli w przeciwnym kierunku, gdy chmara gołębi wzniosła się w powietrze i poleciała za nimi, kierowana czystą nienawiścią. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro