Rozdział 2
Mike leżał do góry nogami na fotelu, co chwila odświeżając stronę. Ile osób przeczytało? 3257. Ile wyraziło zainteresowanie? Około zera.
Chłopak westchnął i jeszcze raz przeleciał wzrokiem po profilu. Lalkarz, lat 16. Mocy brak. Cel - zebranie ekipy i przejęcie władzy nad światem. Mike spojrzał na niedawno zrobione zdjęcie. Garniak. Jak zwykle nieułożone czarne włosy i ironiczny uśmieszek. Niebieskie oczy. Może nawet jest trochę słodki. Chociaż, czy u złoczyńcy to dobrze być...
Piknęcie. Chłopak po chwili połączył je z ikonką jednej nowej wiadomości w rogu. Próbując jak najszybciej wstać do pozycji normalnie siedzącej spadł z krzesła, a wstając wyrżnął głową w biurko. Jednak nie powstrzymało to jego zapału.
Kto napisał? Poznawał ją skądś. Obrócił się i sięgnął do swojego zeszytu, w którym miał informacje o każdym złolu. Jednak zatrzymał rękę. Nie, skądś...
Odpowiedź wskoczyła mu do głowy. To dziewczyna z klasy obok. Co robi na takiej stronie? Morningstar wyświetlił wiadomość.
"No hej 'Lalkarzu'. Imię kiepskie, ale może nawet dam się zrekutować. Gdzie się spotkamy?"
Mike oparł głowę o dłoń i przeszedł na jej profil. Cuś za łatwo poszło. Cuś nie pasowało.
Skylar. Oryginalnie. Nie mógł sobie przypomnieć jej prawdziwego imienia, więc Sky musiało wystarczyć. Lat 16. Moc... Telekineza na zwierzętach. Brzmi kiczowato. Chłopak spojrzał na jej zdjęcie. Niższa od niego. Włosy pomalowane na niebiesko i czerwono, związane w dwa kucyki. Ktoś tu jest fanem Harley Quinn. Cel dziewczyny - "rozerwać się <3"
Mike postukał palcami w biurko. Wnioskując po reakcji 3257 osób, nie ma co się spodziewać czegokolwiek lepszego. Przynajmniej na razie. A od czegoś trzeba zacząć. Chłopak wrócił do wiadomości, po czym wpisał miejsce spotkania i czas na za pół godziny. Sky odpisała emotką kciuka. Czarnowłosy westchnął i wstał.
Zaraz, w co on ma się ubrać? Nie będzie w garniaku łaził za dziewczyną. Otworzył szafę, zatrzymał wzrok na swojej ulubionej niebieskiej bluzie z kapturem. Szybko się przebrał, zakładając ją, dżinsy i buty do biegania, po czym wyszedł z domu, niezbyt optymistycznie nastawiony do następnej godziny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro