II
Szłam właśnie z rodzinką na kolacje, na którą zostaliśmy zaproszeni. Byliśmy już przed drzwiami i czekaliśmy tylko na to żeby ktoś je otworzył. Po chwili to nastąpiło i ukazała nam się ciocia z uśmiechem na twarzy. Przywitaliśmy się i udaliśmy do salonu gdzie siedzieli już chłopcy. Zawstydziłam się przypominając sobie o sytuacji, która miała miejsce kilka godzin temu.
- Chłopcy jak się nazywacie ? - rzuciła moja siostra.
- Ja jestem SeokJin - zaczął chłopak siedzący na kanapie obok mojej siostry - ale mówcie mi Jin.
- Namjoon miło mi - odezwał się chłopak po prawej od Jina.
- JiMin również mi miło.
- Hoseok, ale inni mówią mi J-Hope albo Hopi.
- TaeHyung ale mogą państwo do mnie mówić Tae albo V - jego uśmiech był dziwny taki kwadratowy troche ale wyglądał uroczo na swój sposób.
- JungKook.
- YoonGi czyli Suga.
Powtarzałam ich imiona w myślach by nie zapomnieć. Wkrótce też zapytali o nasze imiona. W sumie dobrze znali polski. Szczerze mówiąc nie wiem jak długo się uczyli tego języka.
Rozmawialiśmy i śmialiśmy się, gdy nagle wujek przerwał i odezwał się do mnie.
- Beatka wiesz, twój kuzyn to znaczy wasz kuzyn - spojrzał na Natalke - wrócił do Polski.
- Serio ? Przecież by mi powiedział - odparłam. Jacek, mój kuzyn, był dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie miałam.
- Naprawde wrócił.
- Nie wkręcaj mnie.
- Ehh deklu ale ty uparta - usłyszałam za plecami dobrze znany mi głos mojego kuzyna.
Odwróciłam się i zobaczyłam Jacka, uśmiechnęłam się i jak najszybciej przeskoczyłam przez kanape ignorując spojrzenia innych. Wskoczyłam mu na ręce oplatając go nogami w pasie i rękami na szyji. Ten zakręcił nami kilka razy wokół własnej osi.
- Ty wredoto, ty mi nie dałeś znać że wracasz.
- No przepraszam młoda tak wyszło.
- Oj zamknij się już.
Kilkanaście minut później siedzieliśmy i kontynuuowaliśmy rozmowy. Natalia już wróciła do swojego domu razem z jej mężem, który po nią przyjechał. Zbieraliśmy się już do siebie. Oczywiście tata powiadomił mnie po fakcie dokonanym, że kilkoro z naszych nowo poznanych sąsiadów zamieszkają z nami. W sumie, gdy tata pojedzie w delegacje nie będe się nudzić sama w domu. Szliśmy w spokoju chłopcy mieli uśmiechy na twarzach tylko jeden z nich był jakiś nie obecny. Jeśli się nie myle był nim Jungkook.
***
Tata poszedł do siebie, a ja zaprowadziłam nowych domowników na najwyższe piętro gdzie mieściły się nasze sypialnie. U szczytu schodów skręciliśmy w lewo. Zatrzymaliśmy się przed pierwszymi drzwiami.
- Namjoon to Twój pokój - chłopak ucieszył się, był to typowo męski pokój tak jak pozostałe oprócz mojego - rozgość się.
- Dziękuje.
Poszliśmy dalej, ale nasza grupka się pomniejszyła, ponieważ RM został w sypialni. Uznałam że następny pokuj będzie pasował do YoonGi'ego. Znajdował się na końcu korytarza i był połączony z balkonem co chyba uciwszyło Suge. Przytulił mnie i podziękował. Skierowaliśmy się dalej tym razem zawróciliśmy i mineliśmy ponownie schody.
- JiMin twoja sypialnia jest tutaj, a twoja Jungkookie naprzeciwko sypialni JiMina.
- A tytaj ? - zapytał Jungkook wskazując na drzwi znajdujące się pomiędzy drzwiami prowadzących do ich pokoi.
- Tu jest mój pokuj. Gdybyście czegoś potrzebowali zawsze możecie przyjść.
Chłopcy podziękowali i ruszyli do swoich pokoi.
***
Obudziło mnie lekkie pukanie do drzwi. Zwlekłam się z łóżka by zobaczyć kto to. Była 01:15 w nocy. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się Jungkook. Był on w samych bokserkach na co się zarumieniłam, ale co najdziwniejsze płakał.
- Co się stało ?
- Mogę spać z tobą ? - zapytał - miałem koszmar i nie moge zasnąć.
- Tak wejdź nie stój tak.
Złapałam go za ręke i wprowadziłam do pokoju. Trząsł się.
Położyliśmy się plecami do siebie. Byliśmy przykryci jedną kądrą co mi nie przeszkadzało.
- Beata moge się do ciebie przytulić?
- Tak.
Odwrócił się do mnie i wtulił w moje plecy. W między czasie wycierał łzy. W tym momęcie to ja się do niego odwróciłam.
- Nie płacz już, prosze - samotna łza spłynęła mi po policzku.
- Myhy - odparł po czym otworzył oczy. Zauwarzył moją łze którą wytarł i przytulił mnie do swojego torsu. Biło od niego miłe ciepło. W pokoju było chłodno przez uchylone okno więc bez wachania wtuliłam się w Jungkooka. Dziwne, ale w jego ramionach czułam się bezpieczna.
- Ja .. Przepraszam - chciał się odsunąć.
- Nawet nie próbuj się ruszyć, wygodnie mi - zaśmialiśmy się oboje.
- Dobranoc - powiedział. Ma taki kojący głos mogłabym go słuchać co dzień, co minute, co sekunde.
- Dobranoc.
Wkrótce po tym odpłyneliśmy do krainy snów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro