#8 -Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy.
Gdy wysiedliśmy z pojazdu chłopak od razu przyczepił się moich ust, a jego pocałunki były tak gorące, że pragnęłam jego dotyku.
Mimo późnej pory w jego budynku apartamentowym dalej była o czynna recepcja. Cudem wjechaliśmy windą na 14 piętro, nie rozłączając naszych ust.
Spojrzałam na niego w górę, kiedy szukał kluczy, na twarzy miał łobuzerski uśmieszek, a jego dłoń zjechała na mój pośladek, który ścisnął. Jęknęłam niekontrolowanie, a szumienie w głowie wcale mi nie pomagało.
Kiedy wreszcie otworzył, na oślep szliśmy, rozrzucając po apartamencie nasze części garderoby.
-Jaki niecierpliwy.- zachichotałam, kiedy rzucił mnie dosłownie na łóżko w jego sypialni.
-Tylko na Ciebie.
Zmysłowo zjechał nosem po moim brzuchu, sprawiając, że przez moje ciało przeszły zimne dreszcze. Zahaczył zębami o rąbek moich białych, skąpych fig, przez co podniosłam biodra do góry, chcąc się poznać zbędnej bielizny. Po chwili koronkowy materiał leżał już na ziemi, a ja leżałam przed nim naga.
Zdjął swoje bokserki, ukazując dużego rodzaju członka, który stał na baczność, czekając na rozkaz. Przymknęłam oczy, kiedy wszedł we mnie, ponieważ tak wielki to nawet Nessie nie był.
Poruszał się we mnie w średnim tempie, a jednak stanowczo. Lubiłam, kiedy facet wie co robi, a ten widocznie miał spore doświadczenie.
-Taka wilgotna.- mruknął, przyciskając dwa palce do mojej łechtaczki, przez co prawie byłam na skraju orgazmu, który za wszelką cenę chciałam osiągnąć dopiero za kilka minut, a nie w tak kurewsko perfekcyjnym momencie.
Miałam wrażenie, że nasze jęki było słychać w całym budynku, ale oboje zapomnieliśmy się w chwili. Byliśmy w swoim świecie przyjemności i rozkoszy, gdzie największą wartością był upragniony orgazm.
Zacisnęłam na nim swoje ścianki, na co głośno jęknął i kazał powtórzyć. Za drugim razem, kiedy to zrobiłam, osiągnął spełnienie, a następnie dalej się poruszał, żebym ja mogła dojść.
Uważnie skanował moja twarz, kiedy przez moje ciało przeszła bloga przyjemność. Było mi tak cholernie dobrze, że spokojnie mogłam powiedzieć, że to był mój najlepszy orgazm w życiu.
Gdy doszłam do siebie, chciałam wstać, żeby iść do domu, ale jego ciało bezwładnie spadło na mnie, a oddech stał się miarowy i miałam pewność, że zasnął.
To było dla mnie dziwne i nowe, ponieważ nigdy po jednorazowej przygodzie nie zostawałam na noc. Jared to co innego.
Próbowałam wydostać się z jego uścisku, ale nie wyszło mi to najlepiej, ponieważ mocniej objął mój brzuch, kładąc głowę na moich piersiach.
Włożyłam dłoń w jego miękkie włosy i bawiłam się nimi. Ładnie pachniały. Takim męskim szamponem.
Zamknęłam oczy i sama wpadłam w oazę snu i spokoju.
Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Zacisnęłam oczy, czując jak mój mózg rozbija się na kawałeczki. No tak, kac morderca nie ma serca. Nie otwierając oczu zaczęłam szukać ręką miejsca, w którym powinien być budzik, ale zetknęłam się z inną ręką, na co pisnęłam.
-Jezu, babo nie krzycz. Ja tu umieram.- usłyszałam zachrypnięty głos.
-O mój Boże, Nathan? Co ty tu robisz?- zapytałam, podpierając się na łokciach, leżąc na plecach. Wtedy moje cycki wydostały się spod kołdry, a ja zrozumiałam, że byłam naga.
Rozejrzałam się po nieznanym mi pomieszczeniu, a po chwili rzeczywistość uderzyła we mnie z podwójną siłą.
-O kurwa, pieprzyliśmy się - wymamrotałam, o dziwo pamiętając wczorajszy wieczór. A raczej dzisiejszy poranek lub środek nocy.
-Mhm.- mruknął, wstawiając z łóżka. Cholercia, jego penis nawet w spoczynku był ogromny.
Ugh, czyli moje marzenia o przeleceniu go się spełniły.
-Ale mnie nogi bolą.- mruknęłam, kiedy się zachwiałam, próbując wstać.
-Idź się wykąpać, ja zrobię coś do jedzenia.- zaśmiał się i spojrzał na zegar, na którym widniała godzina 11.
-Mhm.- mruknęłam, idąc w kierunku jakiś drzwi w pokoju. Jak się okazało, była to garderoba.- Yyy..
-Weź sobie stamtąd jakieś dresy i bieliznę, a w środku są jeszcze drzwi do łazienki.- wytłumaczył ze śmiechem, na co skinęłam głową i zabrałam sobie białe bokserki z Calvin'a Klein'a, szare dresy i niebieski T-shirt. On ubrał inne bokserki i wyszedł.
Faktycznie były tam jeszcze jedne drzwi. Pomieszczenie było duże, jak na łazienkę. Na środku stała duża wanna, pod ścianą prysznic, wielkie lustro na całą ścianę, meble łazienkowe i toaleta. Wszystko było w granatowo-białych kolorach i pasowało do siebie.
-To jeszcze jest Twoje.- wszedł do środka, kiedy lałam wody do wanny. Dobrze, że chociaż owinęłam się ręcznikiem. W ręce trzymał mój skąpy stanik.
-Dzięki.- mruknęłam, wchodząc do wanny. Chłopak nalał mi do wody jeszcze swojego żelu pod prysznic, a następnie zostawił mnie samą.
Po godzinie wyszłam z łazienki i po zapachu gofrów kierowałam się beżowym korytarzem.
-Ładnie tu masz.- powiedziałam, a on się do mnie wyszczerzył. Wzięłam do ręki gofra z bitą śmietaną i sosem czekoladowym.- A to jest zajebiste! Sam robiłeś?
-No, Sali mnie trochę uczyła.- powiedział, zbijając mnie z tropu.- Gosposia moich rodziców.
-Aha.- zaśmiałam się, popijając kawę, którą mi zrobił.- Wiesz, muszę się już zbierać. Za dwie godziny mam wykłady.
-Myślałem, że pracujesz jako fotograf. Twoje zdjęcia są świetne.- powiedział, marszcząc brwi.
-Pracuję tylko dlatego, że mam za dużo czasu.- powiedziałam, a on skinął głową.
-Co studiujesz?
-Biznes. Ostatni rok.- westchnęłam, przypominając sobie, że za nie długo zaliczenia.
-Też studiowałem, nie jest to tak aż straszne.- zaśmiał się, widząc moją minę.
-Mogę Ci kiedyś przy okazji oddać te ciuchy, jak je wypiorę.- powiedziałam, a jego wzrok zatrzymał się na moim ubiorze.
-Zatrzymaj je. Odwiozę Cię, bo i tak muszę jechać do ojca, bo ma jakąś sprawę.- powiedział, a ja skinęłam głową, krzywiąc się na widok wysokich butów.- Czekaj, chyba mam jeszcze jakieś trampki od mojej siostry.
Zniknął, a po chwili był znowu obok mnie.
-Mam nadzieję, że będą dobre.- powiedział, podając mi czarno-brązowe pudełko, a na nim parę białych stopek.
W środku były białe, niskie, podniszczone converse. Ubrałam je i były o jakiś rozmiar za duże, ale nie robiło mi to jakieś wielkiej różnicy.
Do reklamówki, którą mi dał, spakowałam swoją sukienkę i lity, a następnie oboje wyszliśmy z mieszkania, zjeżdżając na podziemny parking, gdzie wsiedliśmy do białego Aston'a Martin'a. Znałam markę, ponieważ mój brat miał taki sam samochód, tylko w czarnym kolorze.
Podałam mu adres, jak się okazało jechaliśmy do mnie jakieś 5 minut.
-Yy, no to cześć.- zacisnęłam klamkę drzwiami samochodu, ale położył rękę na moim udzie. Troszkę wysoko.
-Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy.- zrobił głupią minę, na co zaśmiałam się.
-Wątpię.
Na moją odpowiedź tylko uśmiechnął się do mnie i musnął moje usta. Wyszłam z jego samochodu, kiedy otrząsnęłam się z dziwnego transu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro