Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#6 -Ta Twoja pieprzona sąsiadeczka mnie porwała!

-No i jak było pierwszego dnia pod skrzydłami Lyonce?- zapytał Luke, zawieszając szarą bluzę na ramiona. Poruszał zabawnie brwiami, za co dostał w ramię.

Po zajęciach staliśmy razem na dużym parkingu, rozmawiając.

-Spoko.- wzruszyłam ramionami, przypominając sobie gorącą sesję Nathan'a.

Było tak, że miałam wyznaczone dni do stawiania się u niego, albo kiedy dostałam sms'a, musiałam wstawić się w firmie i robić sesje modelom. Czasami będę musiała zastępować Jason'a, kiedy mu coś wypadnie. To były moje obowiązki i wypłata, którą mi oferował, to kupa forsy.

-Wiedziałem, że Ci się spodoba.- zaśmiał się, trącąc mnie ramieniem.
-Głupek.- mruknęłam, chcąc zmienić temat.- Jak tam Nina?

-Ugh, zapytałem jej, czy pójdzie ze mną na kolację, ale powiedziała, że musi zająć się młodszym bratem.- powiedział, spuszczając wzrok.

-Ale ona nie ma młodszego brata.- zmarszczyłam brwi, prostując się.

-No właśnie. Ona myśli, że jestem frajerem i nie skojarzę faktów.- westchnął, podpierając głowę na ugiętych dłoniach, które oparł o dach swojego Bantley'a.

-Ona ledwo zdała, a ty miałeś prawie najwyższą średnią na uczelni.- chciałam go jakoś pocieszyć, bo wiedziałam, że było mu przykro z takiego zbiegu wydarzeń.

-Średnia nie świadczy o poziomie IQ człowieka.

-Zamknij się, po prostu jest ślepa i zapatrzona w siebie, ok?- syknęłam, tracąc cierpliwość.- Gdybyś nie był moim przyjacielem i nie traktowałabym Cię jak brata, brałabym się za Ciebie tu i teraz, ale to byłoby kazirodztwo.

-Dzięki.- zaśmiał się, sprawiając też mały uśmiech na moich ustach.

-Zachowujesz się jak mój starszy bracik, wiesz?- zapytałam, na co wzruszył ramionami.- Nie wzruszaj ramionami, mały gówniarzu.- syknęłam żartem. On był młodszy ode mnie o rok, ponieważ rodzice jako 6-letnie dziecko wysłali go do szkoły.

***

Gdy weszłam do swojego domu, odetchnęłam z ulgą. Rozpakowałam małe zakupy, które zrobiłam po drodze i wzięłam szybki prysznic, chcąc zmyć całe zmęczenie dzisiejszego dnia.

Było po godzinie 18, ponieważ wykładowca zarządzania opóźnił godzinę wykładów, przez co później wyszliśmy do domu.

Następnie ubrałam krótkie, dresowe spodenki i dużą koszulkę z jakieś tam akcji na uczelni. Bóg chciał, żebym dostała cztery rozmiary za dużą, w dodatku męską.

Zabrałam się za sortowanie zdjęć Nathan'a. Wyglądał gorąco bez koszulki, nawet chciałam dać sobie jego zdjęcie na tapetę, ale wiedziałam, że miałabym przerąbane, kiedy ktoś by to zobaczył.

Wybrałam 37 najładniejszych zdjęć, którym nie mogłam się oprzeć i wysłałam mu na podanego wcześniej E-mail'a.

Prawie mi spadł telefon z ręki, kiedy nagle za wibrował.

Camcam: Będę za 5 minut. Winda poszła się jebać.

Ja: Z kim?

Camcam: Z Tobą, głupia suczko.

Ja: Pedał z małym kutasem.

Camcam: Kłamczysz, dziewojo niewychowana!

Ja: Mam Cię zepchać ze schodów?

Camcam: Długo mam pod tymi drzwiami czekać? Wszedłem na 10 piętro!

Ja: Wejść to ty możesz gdzieś indziej. :)

Camcam: Mówisz, masz, Kitty.

Przewróciłam oczami i leniwie wstałam z kanapy, odkładając laptopa na miejsce obok. Otworzyłam drzwi, ale w nich nikogo nie było. Zmarszczyłam brwi i wyszłam na klatkę, zatrzaskując drzwi.

Weszłam na klatkę schodową, akurat wtedy, kiedy zgasło światło. Zrezygnowana wróciłam do mieszkania, biorąc telefon do ręki.

Ja: Gdzie jesteś?

10 minut później.

Ja: Camcam, obiecuję, że skopię Ci dupę, kiedy przyjdziesz!

20 minut później usłyszałam pukanie do drzwi.

Zerwałam się z kanapy, szybko wbiegając do holu. Z prędkością świata otworzyłam drzwi, a w nich stanął mój najlepszy przyjaciel z czerwonymi policzkami, co było do niego nie podobne.

Za koszulkę wciągnęłam go do mieszkania, tak, że się zachwiał, ledwo stojąc na nogach.

-Czy Ciebie pojebało?! Wiesz, że się martwiłam?!- wrzasnęłam, ciągnąc go do pokoju, kiedy z hukiem 'zamknęłam' drzwi.

-Ta Twoja pieprzona sąsiadeczka mnie porwała!- warknął, opadając na kanapę, biorąc pilot do ręki.

-Co do kurwy?

-Ta cała Isabella myślała, że jestem Twoim chłopakiem i chciała mnie przelecieć.- wyznał, krzywiąc się przy tym.

Wybuchnęłam śmiechem, opadając na ciało bruneta. Nie no, kurwa nie wierzę.

-Co zrobiłeś, że Cię wypuściła po pół godziny?- zapytałam, opanowując napad śmiechu.

-Powiedziałem, że lubię być kotkiem a ta od razu skapnęła się o co chodzi i zaczęła mnie przepraszać.- parsknął śmiechem, sprawiając, że każda część mojego ciała śmiała się z naiwnej dziewczyny.

-Zrobiła Ci coś?- zapytałam, siadając na jego brzuchu.

-Tylko dobierała się do moich spodni i ściągnęła mi koszulkę. Kurwa, chyba dawno nikt jej nie pieprzył. Daj jej ten numer od tego Twojego, który sprawia, że nie mam jeszcze żadnych siniaków.

-Mówisz o Neesie?- zapytałam, a on skinął głową.- Ten dupek szuka zabawki.

-A ona jest napalona.- wzruszył ramionami, o ile to możliwe.- Co tam masz?- zapytał, wskazując na komputer. Szlag, akurat był otworzony folder ze zdjęciami z pierwszej sesji.

-To z pracy.

-Ciasteczko.- zepchał mnie z siebie, biorąc na brzuch białego MacBook'a. Zaczął je przewijać, przygryzając wargę.

-Nie zaliczysz, romantyku.- parsknęłam, kładąc głowę na jego ramieniu.

-Prawie zostałam zgwałcony przez napaloną dziunię. Ona jednak podwyższyła moje ego, bo tylko potwierdziła moje podejrzenia, co do tego, że jestem super seksowny, zajebiście przystojny, nienaturalnie mądry i kurewsko zabawny!

-Taa, to ostatnie się zgadza.

-Nie bądź wredna, pizdeczko.

-Masz ryj jak pizda, cipko.

-Uważaj, bo Ci stanie.- posłał mi całusa w powietrzu.

-Już mi stanął.- powiedziałam, pokazując mu środkowy palec.

-Masz małego.

-Wolę mieć małego, niż takiego kurwia jak ty.

-Przesadziłaś! Nie będę z Tobą rozmawiał! Teraz, ani nigdy więcej. Żegnam panią!

Odwrócił się w stronę okna, dając laptopa na swoje miejsce. Skrzyżował ramiona na piersi, udając obrażonego. Obrócił się w stronę balkonowego okna, przy którym niegdyś stał śliczny, szklany stolik, na który polowałam od kilku tygodni.

Od dwóch godzin nie odezwał się do mnie słowem, dalej siedział w takiej samej pozycji, co jakiś mrugając. W tym czasie zdążyłam napisać esej na działalność i posprzątać w pokoju.

-Dalej foch?- burknęłam, rzucając w niego białym Twix'em, który był jego ulubionym. Nie zaaragował, chociaż widziałam, jak kontem oka spogląda na słodycz, która wylądowała na podłodze.

-Zrobię jutro gulasz z warzywami.- powiedziałam, ale on był nie ugięty.

-Umówię Cię na ruchanko z Nathan'em Thomson'em.

-Cococo?!- krzyknął w końcu, patrząc na mnie wielkimi oczami, w których tańczyły iskierki nadziei.

-Żartowałam. Gdybym miała kogoś umówić na ostre rżnięcie z tym Bogiem seksu, wybrałabym siebie.- mruknęłam, uśmiechając się do niego zwycięsko.

-Stawiasz mi gulasz.
-Ok.
-Przez cały miesiąc.
-Ok.
-Codziennie.
-Ale kupujesz składniki.
-Spoko.

No i gitara siema.

⭐⭐💬⭐⭐💬⭐⭐💬⭐⭐💬⭐⭐💬⭐⭐

Prawie skisłam, pisząc ostatnie słowa. Kolejny rozdział w czwartek. Powodzenia w poniedziałek na testach albo kartkówkach! ❤

J. xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro