#4 -Zrozum to, że on woli kutasy, mamusiu.
-Czyli jest pani zainteresowana?- zapytał mój przyszły szef, a ja potwierdziłam jego słowa.- Proszę się u mnie stawić jutro o godzinie 15. Adres wyśle sms'em.
-Dziękuje, do widzenia.- pożegnałam się uprzejmie, czekając na jego odpowiedź.
-Do zobaczenia.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy zakończyłam połączenie. Okazało się, że moim zleceniodawcą zostanie niejaki Jason Lyonce. W internecie przeczytałam, że jest on znanym profesjonalnym fotografem, prowadzi sesje znanej firmie Victoria's Secret i Calvin Klein. Obie firmy były moimi ulubionymi, więc cieszyłam się z popularności trzydziestolatka.
W dodatku ze zdjęć mogłam stwierdzić, że był bardzo przystojny. Miał żonę Louise i czteroletnią córeczkę, Vivolett. Musiałam przyznać, że nigdy w życiu nie spotkałam takiego imienia, ale ujdzie w tłumie.
W ogóle nie miałam pojęcia, skąd Luke miał takie sławne znajomości, ale wolałam nie wnikać. Wczoraj, wieczorem dowiedziałam się, że podoba mu się Nina, ale boi się do niej zagadać, myśląc, że ta krzywo na niego spojrzy, albo co gorsza, odmówi.
Zrezygnowana odłożyłam MacBook'a na stolik do kawy i wstałam, żeby poszukać czegoś w lodówce. Na moje nieszczęście w niej było tylko światło. Jęknęłam niezadowolona, ponieważ nie chciało mi się wychodzić z domu o godzinie 8 rano, ale za dwie godziny i tak miałam wykłady.
W moim pokoju z szafki wyciągnęłam jasne jeansy z wysokim stanem i białą koszulkę z emoji, która była mi do pępka, więc było widać mi tylko kawałek brzucha. Na nogi założyłam białe skarpetki i tego samego koloru air maxy z Nike.
Zabrałam skórzaną torebkę, którą przewiesiłam przez ramię i wyszłam z domu, zamykając dębowe drzwi. Gdy weszłam do windy i wcisnęłam przycisk na podziemny parking, metalowe drzwi znowu się otworzyły, a do środka wleciała wkurzona blondyna.
-Co się gapisz?- warknęła, popychając mnie lekko w bok.
-Wstrzym ryj, śmieciaro.- odgryzłam się jej, uśmiechając się sarkastycznie.
W ciszy obie zjechałyśmy na dół, jak się okazało mamy miejsca parkingowe obok siebie. Spojrzałam na brązowe Infiniti Q30 i miałam ochotę wydrapać jej wszystkie włosy, bo było identyczne jak moje, tylko, że moje miało biały kolor.
-Zgapiara.- warknęłam, zatrzaskując tylne drzwi, bo włożyłam tam torebkę.
-Kulaj dropsa.- odpaliła samochód i zgrabnie wyjechała ze swojego miejsca. Otworzyła okno od strony pasażera, zatrzymała się, puściła mi całusa w powietrzu i wyjechała z piskiem opon.
-Głupia debilka.- wsiadłam do białego auta i również odjechałam z piskiem opon.
***
Odetchnęłam z ulgą, kiedy opuściłam uczelnię razem z Camil'em. Umówiliśmy się z całą grupą do kina na dzisiejszą premierę jakiegoś tam erotyka, która odbędzie się o 21.
Nie, żebym miała coś przeciwko. Chodzenie z moją bandą do kina to przestępstwo. Zawsze wszystkim przeszkadzaliśmy, a Rick i Diana zawsze się lizali w takim miejscu, nawet, kiedy byliśmy na Kubusiu Puchatku. Tak, jesteśmy fanami żółtego misia z czerwoną koszulką i różowej świnki, zwanej Prosiaczkiem.
Uśmiechnęłam się na wspomnienia, kiedy we wakacje dwa lata temu razem byliśmy we Francji i poszliśmy do Disneylandu.
W Tesco zrobiłam duże zakupy, które starczyły by mi na jakiś miesiąc, ale znając Campbell'a będzie u mnie żebrał o żarło. Zapłaciłam za wszystko i z pełnym wózkiem udałam się na parking, żeby władować zakupy do samochodu.
W domu zrobiłam sobie ryż curry z kurczakiem i najedzona zaczęłam pisać nowo zadany esej, kiedy przerwał mi dźwięk mojego telefonu.
Zabrałam ze stołu białego iphona 5s i odebrałam, ziewając.
-Halo?
-Kitty!- usłyszałam głos mamy, na co przewróciłam oczami.- Jak Ci się podoba mieszkanie?
-Tak jakby sama je wybrałam i mieszkam tu już z trzy tygodnie.- uśmiechnęłam się, wiedząc, że ona tego nie widzi.
-Dobra, nieważne.- westchnęła, a po chwili parsknęła śmiechem.- Co tam u Ciebie? Dalej zadajesz się z Camil'em? On jest taki uroczy!!
-Jest gejem, mamo.- powiedziałam, i byłam pewna że w tamtym momencie przewróciła oczami.
-Oh, nie bój się, nie przeszkadza mi to! Wiesz, ja też kiedyś byłam w związku z homoseksualistą?
-Zrozum to, że on woli kutasy, mamusiu.- zaśmiałam się, używając jednak stanowczego tonu głosu.
-Chyba nigdy się z tym nie pogodzę. Hej, a może masz tam jakiegoś przystojnego sąsiada?
-Ugh, nie. Ale za to mam wredną sąsiadkę w moim wieku.
-Wiedziałem, że leci na laski!- usłyszałam w tle głos taty i miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
-Jestem hetero, tato. Cipki mnie nie kręcą.- westchnęłam, a po chwili usłyszałam nadmierne dzwonienie do drzwi.- Muszę kończyć, pa!
-Czekaj!- usłyszałam jeszcze głos mamy.- Za kilka dni będzie bankiet, na którym poznasz syna współwłaściciela naszej firmy Shelvin&Thomson Bank.
-Ok, nie mam czasu. Paa!- rozłączyłam się i pobiegłam do drzwi, w której stała zniecierpliwiona Diana i Camil.
-Co tak długo?- burknął Campbell, wchodząc do mieszkania, jak gdyby nigdy nic.
-Gadałam ze starszymi.- przyznałam, ubierając białe buty.
-Gadałaś z moją Evusią i nic mi nie powiedziałaś?!- krzyknął tak, że musiałam zasłonić sobie uszy.
Tak, on i moja matka uwielbiali się. I to bardzo. Moja mamuśka zawsze dawała mu jedzenie, przez co pokochał ją bardziej niż mnie. Pff, jeszcze do mnie wróci na kolanach, dupek.
-Tak wyszło.- wzruszyłam ramionami, idąc za nim do kuchni. Otworzył sobie lodówkę i zabrał mój czekoladowy serek.
-Ej!!- pisnęłam, wieszając się na jego plecach.- To moje!
-Tak wyszło.- wzruszył ramionami, wyrzucając puste pudełko do kosza na śmieci.
-Ładnie tu masz.- powiedziała Di, na co się uśmiechnęłam, pokazując Camil'owi, że to jeszcze nie koniec naszej rozmowy, a raczej kłótni.
-Dziękuje. Idziemy?- zapytałam i przejrzałam swoje brązowe włosy, czy żaden kosmyk nie wyszedł z mojego długiego kucyka.
-Chodźcie.- mruknęła Diana, patrząc na telefon.- Luke i Nina są już w galerii i zarezerwowali nam miejsca z tyłu.
Gdy wyszliśmy całą trójką z domu, zauważyłam w sąsiednich drzwiach dziwnie znajomą, męską postać. Postanowiłam o tym nie myśleć, tylko spędzić udany wieczór w gronie przyjaciół na dobrym pornolu czy coś.
💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐
Akcja dopiero się rozkręca. Nie wiem, czy już się czegoś domyślacie, jak tak, to pisać w komentarzach. Bla, bla, bla. Jak tam w szkole?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro