Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#37 -Nie obchodzą mnie inne cycki.


-Dobrej drogi, laski!- rzuciłam na pożegnanie Leili i Jess. Obie już wracały do Londynu, a my zostaliśmy na jeszcze jeden dzień, tak jak zamierzaliśmy.

-Upojnej randki, Shelvin!- wykrzyczały, a następnie wsiadły do samochodu i odjechały spod hotelu z piskiem opon.

-Idziemy na basen?- zapytała Bell, ciągnąc mnie do pokoju. Była podekscytowana, jak małe dziecko.

-Możemy iść.- wymruczałam szarmancko, posyłając jej chytry uśmieszek.- A spakowałaś mi strój?

-Pff, za kogo ty mnie masz? Oczywiście, że spakowałam!- oburzyła się. Gdy wchodziłyśmy do windy, klepnęłam ją w pośladek, a grupka facetów zagwizdała na ten widok. Obie pokazałyśmy im środkowy palec, zanim drzwi windy się zamknęły.

-No i dobrze.- zaśmiałam się, puszczając jej oczko.- Za 5 minut tutaj. Czekam misiaczku!

Gdy wróciłam do swojego pokoju, przebrałam się w czarny strój, który przyszykowała mi Bell. Nie był on odkrywający, ani zakrywający też. Góra podkreślała moje piersi, a dół uwydatniał pośladki. Miałam ochotę ją utopić za to, że taki strój mi wybrała.

Owinęłam się przewiewną halką, zabrałam ręcznik, krem do opalania i okulary przeciwsłoneczne. Wyszłam z pokoju, wcześniej pisząc wiadomość do Nathan'a.

Ja: Poszłyśmy na basen, Nat. Jak chcecie, to przyjdźcie.

Nathan ❤️: Że poszłyście gdzie?!

Nie odpisałam mu, tylko czekałam na Bell przy windach. Gdy przyszła, obie zjechałyśmy na sam dół i wyszłyśmy z drugiej strony hotelu, gdzie był duży basen, leżaki, na których opalali się ludzie. My zajęłyśmy ostatnie dwa, jakie tam były wolne, zsunęłam halkę, zostałam w bikini.

Smarowałam nogi, brzuch i ręce kremem, przyglądając się okolicy. Francuska pogoda była zdecydowanie lepsza, niż w Londynie, słonko przyjemnie grzało, a ludzie nie sprawiali problemu.

Położyłam się i założyłam okulary na nos. Mimo, że miałam już trochę opalone ciało od kiedy opalałam się w Rio, to i tak postanowiłam nie marnować takiej pogody. Zamknęłam oczy wsłuchując się w śmiech dzieci, rozmowy dorosłych, chrapanie Belli i chichot mężczyzn, których wzrok czułam na sobie.

-Nathan, wiem, że to ty.- mruknęłam, unosząc powiekę. Przyglądał mi się z uśmieszkiem i wymieniał spojrzenia z przyjacielem.- Co jest?

-Z tego, co wiem, lubisz być mokra, kochanie.- wyszczerzył się. Zanim się zorientowałam, zostałam złapana za ręce, za nogi i wrzucona do chłodnego basenu.

-Pojebało was?!- wrzasnęłam, wynóżając się z wody. Oni zaczęli mnie chlapać, śmiejąc się na całą placówkę.

-Mnie na Twoim punkcie, skarbie.- wyszeptał mi do ucha Nathan, obejmując w talii.- Bądź gotowa na 18, pojedziemy do McDonalad'a na naszą romantyczną randkę, a później mam dla Ciebie malutką niespodziankę.

***

-Myślisz, że ta spódniczka będzie dobra?- zapytałam Bellę, przeglądając się w lustrze.

-Mhm.- mruknęła znudzona. Z resztą też byłam trochę zmęczona wybieraniem ubrań na moją randkę, więc wzięłam dwie pierwsze lepsze rzeczy, czyli czarną spódniczkę z rozkloszowanym dołem do połowy uda i łososiową koszulę na grubych ramiączkach.

Na nogi założyłam Sam Smith i zrobiłam lekki makijaż, spinając włosy w kucyka.

-Gotowa.- rzuciłam do siebie, szczerząc się do lustra. Zjechałam windą na dół i w samochodzie przed budynkiem czekał na mnie Nathan. Usiadłam obok niego, składając na jego ustach mały pocałunek.

-Jedziemy?- zapytał, na co skinęłam głową.

Zjedliśmy w KFC romantyczny kubełek pikantnych kurczaczków, popijając romantyczną colą, czekając ma romantyczne frytki. Rozmawialiśmy na różne tematy, a w niektórych momentach wybuchaliśmy śmiechem, przez co ludzie posyłali nam ciekawskie spojrzenia.

-Myślisz, że ta laska ma prawdziwe cycki?- zapytałam, wskazując na nastolatkę za ladą, która pożerała wzrokiem mojego faceta.

-Nie obchodzą mnie inne cycki. Mnie tylko interesują tylko i wyłącznie Twoje soczyste C.- oblizał usta. Uśmiechnęłam się pod nosem.

Gdy było już ciemno, pojechaliśmy w miejsce, o którym nie miałam pojęcia. Byliśmy na jakimś wzgórzu, z którego było widać żyjący Paryż. Siedzieliśmy tam długo, aż w końcu postanowiłam zrobić ten pierwszy krok.

Przysunęłam się do niego, kładąc swoją dłoń na jego klatce piersiowej. Popchnęłam go delikatnie, przez co jego plecy spotkały się z asfaltem. Usiadłam okrakiem na jego brzuchu i pochyliłam się nad jego ciałem.

-Chcę się z Tobą kochać.- wyszeptałam mu do ucha.

-Myślałem, że będę czekał wiecznie na te słowa.- wymruczał, kładąc mi ręce na biodra. A potem kochaliśmy się na asfalcie, jakkolwiek to brzmi. To był jeden z lepszych orgazmów, jakie on potrafił mi dać.

Następnego dnia byliśmy w drodze do Londynu. Ja siedziałam na miejscu kierowcy, podczas gdy Nathan niby przypadkowo dotykał mojej dłoni, kolana, uda i włosów.

Przez cały dzień z naszych ust co chwilę leciały zboczone komentarze, spojrzenia i dotykanie. Gdy wieczorem wróciliśmy do Londynu, Nathan zawiózł mnie do domu, a następnie pojechał załatwiać sprawy z ojcem, do którego dotarły wiadomości o wyznaczonej na poczekaniu dacie ślubu.

Gdy weszłam do swojego mieszkania, zastałam porozrzucane męskie ubrania i jęczenie z pokoju gościnnego, który przywłaszczył sobie Camcam. Właśnie...

-Camil Campbell!- z hukiem weszłam do pokoju gościnnego, w którym stało się nagle cicho.

-Dzień dobry, pani prezes.- usłyszałam głos Sean'a.

-Kate! Wróciłaś już?- Camcam poprawił się na łóżku, nie fatygując się, żeby zakryć swoje przyrodzenie.

-Który był na górze?- zagadałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro