Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#36 -Zawsze mam na Ciebie ochotę, Nathan.

Obudziło mnie lekkie smyranie po policzku. Jęknęłam niezadowolona i przekręciłam się na bok. Ból głowy nie dawał mi spokoju, a komuś nie spodobała się moja pozycja, bo postanowił mnie doszczętnie obudzić.

-Zabiję Cię Nathan.- mruknęłam, ledwo otwierając oczy.

-A chciałem być miły i przyniosłem dla Ciebie śniadanie, żebyś nie głodowała. Ale jak nie chcesz, to nie. Sam zjem.- powiedział chłopięcym głosem, chcąc podnieść się z podłogi. Pociągnęłam go na dół tak, że znowu padł na kolana przy łóżku.

-Głodna jestem.- poskarżyłam się.-Głowa mnie boli, chce mi się pić i czuję się jak gówno.

-Zaraz przyniosę Ci soku i tabletkę. Następnym razem Cię uduszę, jak się tak nawalisz. Żeby to mi było ostatni raz.- powiedział głośno.

-Nathan nie krzycz, głowa mi pęka.- skrzywiłam się.

-Nie będę na Ciebie krzyczał, zapamiętaj to sobie. Chyba, że coś ostro przeskrobiesz. Zaraz wracam.

Uśmiechnęłam się lekko. On był taki słodki i troskliwy. To właśnie sprawiało, że nie chciałam z niego rezygnować. Nie chciałam go zostawić i nawet sobie nie wyobrażałam życia bez niego, jakkolwiek to oklepanie brzmiało.

Po chwili przyszedł z dwoma tabletkami aspiryny i papierowym kartonem soku pomarańczowego.

-Przebrałeś mnie.- bardziej stwierdziłam niż zapytałam.

-Koszula zapewne nie byłaby wygodniejsza niż mój T-shirt.- wyszczerzył się, ukazując swoje białe zęby.- Masz może ochotę na kąpiel?

-Tylko pod warunkiem, że będzie ona z Tobą.- posłałam mu uśmiech.

-Obowiązkowo.- poruszał zabawnie swoimi brwiami, na co zachichotałam. Po chwili skrzywiłam się na ból głowy, który nadal mi towarzyszył.

Mężczyzna poszedł puścić wodę do niewielkiej wanny hotelowej, a ja zjadłam przyszykowany posiłek. Następnie poszłam do łazienki, a po drodze się rozebrałam.

On również był już nagi, a wanna była wypełniona do połowy gorącą wodą. Widząc jego zgrabny tyłek miałam ochotę się na niego rzucić. Postanowiłam jednak ogarnąć swoje chore hormony i poprzytulać się z nim.

Wsiadł do wanny pierwszy, a ja w jego kroku, tyłem do jego torsu, tak jak wczoraj. Dolałam do wody męskiego płynu do kąpieli, pokropiłam jego tors wodą i się o niego oparłam.

-G..gnieciesz mi penisa.- wyjąkał, na co szybko się podniosłam.

-O matko, przepraszam!- krzyknęłam przerażona.- Moja wina że Twój kutas jest taki wielki i wbija mi się w tyłek?

-Tak, bo przez Ciebie mi stanął.

-Jasne, wszystko zwal na mnie.- zmrużyłam oczy. Poczułam jego usta na swojej szyji i dłonie, obejmujące piersi.

-Moje.- ścisnął. Przejechał dłoniami po całym moim ciele i zatrzymał się na kostkach.- To też moje. Cała jesteś moja, jasne?

-Myy.- przeciągnęłam, rozkoszując się pod jego dotykiem.

Podobało mi się takie macanie. To było nawet lepsze niż seks. Takie intymne i przyjemne. Nie pozostałam mu dłużna i również zaczęłam go dotykać.

***

-Rozmawiałam z Dean'em.- powiedziała Bella, kiedy leżałyśmy na łóżku w moim pokoju. Nathan poszedł z Dean'em do salonu gier, który był na parterze. Miałyśmy do nich dołączyć, ale tak jakoś wyszło, że zostałyśmy w moim pokoju.

-Powiedziałaś mu o ciąży?- zapytałam zszokowana, na co ona pokręciła przecząco głową.

-Tylko gadaliśmy i powiedziałam mu, żeby takich rzeczy przy mnie nie mówił. Zgodził się i przeprosił, a potem wylądowaliśmy w łóżku. No i było inaczej, niż zwykle, spokojnie, powoli, cicho i gdybyś to pewnie zobaczyła, uznałabyś, że to nie jest pieprzenie się, tylko kochanie. Jak mam to rozumieć, Kate?

-Nie powiem Ci, bo nie wiem.- uśmiechnęłam się do niej.- Ale jestem pewna, że jak dobrze go podejdziesz, mogłabyś go usidlić na całe życie.

-Ale ja nie chcę.- przyznała.- Nie mam zamiaru go do niczego zmuszać.

-Oh, kochanie.. Nie myślmy o tym. Do powrotu do Londynu masz zachowywać się, jak gdyby nigdy nic, a potem pójdziemy do lekarza i sama zdecydujesz, co chcesz zrobić.

-Kocham Cię.- powiedziała, przytulając mnie.

***

Ostatni raz obejrzałam się w lustrze, gotowa do wyjścia. Miałam na sobie granatową sukienkę, która z przodu była przed kolano, a z tyłu ciągnęła się do ziemi. U góry była na grubych ramiączkach z dekoltem wyciętym w serek.

Na moich stopach spoczywały wysokie, czarne szpilki, w dłoni miałam czarną kopertówkę z Hollister, którą pożyczyła mi Jess. Leila zrobiła mi mocny, ale piękny makijaż i byłam gotowa.

-Ślicznie wyglądasz, Kate.- Nathan zmierzył mnie od góry do dołu.- Ale za bardzo widać Twoje nogi.

-Zamknij się.- zmrużyłam oczy. Również zmierzyłam go wzrokiem, miał na sobie śnieżnobiałą koszulę, czarny, szyty na miarę garnitur i skórzane, eleganckie buty. Wyglądał jak pieprzony miliarder i Bóg seksu w jednym.

Podeszłam do mężczyzny i złapałam jego dłoń, nawiązując z nim kontakt wzrokowy.

-Jesteś przystojny.- powiedziałam, udając, że poprawiłam jedną ręką jego krawat. Pociągnęłam za niego, przyciągając Nathan'a bliżej siebie i wpiłam się w jego usta.

-Taką Cię lubię, skarbie.- wymruczał, kiedy się oderwaliśmy. Zjechał wolną dłonią na mój pośladek, który ścisnął.

-Masz różową szminkę na ustach.- powiedziałam, uśmiechając się.

-A ty jej już nie masz.- pstryknął lekko mój nos.- Ostatnie poprawki, kochanie. Limuzyna jest na dole.

-Limuzyna?- otworzyłam szeroko usta zw zdziwienia.

-To nie był mój pomysł.- uniósł ręce w geście obronnym.- Hugo uznał, że wyśle po nas limuzynę, ponieważ na bankiecie będzie toast. Toast oznacza alkohol, a alkohol to procenty. Nigdy by nas nie puścił samych samochodem po szampanie, a nie wypada odmówić.

-Wiesz, że nie musisz się przede mną tłumaczyć?- uniosłam brew, wpatrując się w mężczyznę. Wyszliśmy z naszego pokoju, trzymając się za ręce.- Wytrzyj usta, bo jesteś ubrudzony szminką. Jeszcze ktoś pomyśli, że zaliczyliśmy szybki numerek przed galą.

-A propo numerku..- objął mnie w talii, a ja w windzie starałam się pomalować swoje usta z powrotem różową, matową szminką z Golden Rose.- Masz może ochotę?

Akurat wyszliśmy na zewnątrz. Biały, cholernie długi Mercedes czekał przy samych drzwiach, a kierowca trzymał dla nas otwarte drzwi. Nikt za bardzo nie zwrócił na to uwagi, ponieważ takie widoki przy tym hotelu były codziennością.

-Mam.- usiadłam i odwróciłam się do niego twarzą.- Zawsze mam na Ciebie ochotę Nathan. Po prostu muszę się kontrolować.- posłałam mu uśmieszek.

-A może oznaczysz swoje terytorium, tygrysico?- oblizał swoje usta. Wyglądało to cholernie pociągająco.

-Bardzo chętnie.- położyłam dłoń na jego barku, a on odchylił szyję na lewo. Rozpięłam trochę jego koszulę i dobrałam się do jego szyj, robiąc na niej soczystą malinkę.- Mój.

Podczas jazdy czułam się jak pieprzona księżniczka. Kierowca zaproponował nam szampana, ale postanowiliśmy nie pić. Gdy dojeżdżaliśmy do celu z daleka było widać wściekły tłum reporterów.

Spojrzałam przerażona na Nathan'a, a ten jednak spokojnie położył dłoń na moim kolanie i gładził ją uspokajająco.

-Spokojnie, kochanie.- drugą ręką złączył nasze palce.- Odpowiem na kilka pytań i wszystko będzie dobrze. Nie martw się. Po za tym większość ludzi tutaj mówi po angielsku, więc na pewno zrozumiesz i będziesz mogła odpowiedzieć na jakieś logiczne pytanie.

-Ugh, okej.- mruknęłam. Gdy samochód się zatrzymał, myślałam że padnę na zawał. Paparazzi faktycznie byli wściekli na nowe 'hity' i ploteczki, które mogliby podrasować i opublikować w tych swoich zasranych pisemkach.

Kierowca otworzył nam drzwi, a ja modliłam się, żeby się jakoś nie skompromitować. Nathan pomógł mi wyjść z limuzyny i od razu zaczęły się pytania odnośnie naszej firmy jak i naszego prywatnego związku.

-Czy to prawda, że udajecie związek na rzecz firmy?- usłyszałam pytanie, zanim Nathan zdążył odpowiedzieć coś nieuprzejmego, odprawiłam gościa z kwitkiem, częstując bajeczką na temat jego przestarzałej kamery.

-Słyszałam, że planujecie wziąć ślub. Znacie już datę?- zapytała mnie kobieta.

-Yyy..

-Trzeci października.- powiedział Nathan. Zanim ktokolwiek mógł to skomentować, pociągnął mnie w stronę wejścia do hotelu. Rozejrzałam się po eleganckim wnętrzu i pierwsze, co zrobiłam to zaciągnęłam go do łazienek. Sprawdziłam wszystkie kabiny, czy były puste.

-Trzeci kurwa co?!- wydarłam się na całe gardło.- Czy ty sobie wyobrażasz, co to znaczy? O mój Boże, założę się, że jutro w całej pierdolonej Europie będzie podana ta data! A my przecież nawet nie wiemy, czy to wszystko ułoży się tak jak chcemy.. Czemu akurat trzeci październik?

-Kathrine Shelvin, proszę, uspokój się.- powiedział spokojnie, lecz stanowczo.- A co miałem powiedzieć?

-Trzeba było dać nogę, kurwa.. Cokolwiek. Teraz lepiej szukaj pierścionka, bo do października zostały niecałe dwa miesiące.

-Ja pierdole, przepraszam.

-Camil mnie zabije.- westchnęłam, przypominając sobie wrednego przyjaciela.

-Co do tego ma Camil?- Nathan uniósł brew.

-Miał dowiedzieć się pierwszy o dacie mojego ślubu. Ustaliliśmy to już lata temu.- wytłumaczyłam.

-Boże, co ten niewyżyty seksualnie gej z Tobą robi?

-Jest moim przyjacielem. Zabrał mnie na moją pierwszą w życiu imprezę w ostatniej klasie, nawalił mnie i zostawił dla jakiegoś seksownego blondyna, a ja dupnęłam się z kimś, kogo nie pamiętam. To wszystko przez Camil'a.

-Zabiję go.- wymamrotał pod nosem.

-Ani mi się waż.- rzuciłam. Na myśl o moim przyjacielu cała złość mi przeszła.- Idziemy?

-Pod warunkiem, że nie będziesz dużo pić.

-Po dzisiejszym kacu? Nie, dziękuje..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro