#36 -Zawsze mam na Ciebie ochotę, Nathan.
Obudziło mnie lekkie smyranie po policzku. Jęknęłam niezadowolona i przekręciłam się na bok. Ból głowy nie dawał mi spokoju, a komuś nie spodobała się moja pozycja, bo postanowił mnie doszczętnie obudzić.
-Zabiję Cię Nathan.- mruknęłam, ledwo otwierając oczy.
-A chciałem być miły i przyniosłem dla Ciebie śniadanie, żebyś nie głodowała. Ale jak nie chcesz, to nie. Sam zjem.- powiedział chłopięcym głosem, chcąc podnieść się z podłogi. Pociągnęłam go na dół tak, że znowu padł na kolana przy łóżku.
-Głodna jestem.- poskarżyłam się.-Głowa mnie boli, chce mi się pić i czuję się jak gówno.
-Zaraz przyniosę Ci soku i tabletkę. Następnym razem Cię uduszę, jak się tak nawalisz. Żeby to mi było ostatni raz.- powiedział głośno.
-Nathan nie krzycz, głowa mi pęka.- skrzywiłam się.
-Nie będę na Ciebie krzyczał, zapamiętaj to sobie. Chyba, że coś ostro przeskrobiesz. Zaraz wracam.
Uśmiechnęłam się lekko. On był taki słodki i troskliwy. To właśnie sprawiało, że nie chciałam z niego rezygnować. Nie chciałam go zostawić i nawet sobie nie wyobrażałam życia bez niego, jakkolwiek to oklepanie brzmiało.
Po chwili przyszedł z dwoma tabletkami aspiryny i papierowym kartonem soku pomarańczowego.
-Przebrałeś mnie.- bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-Koszula zapewne nie byłaby wygodniejsza niż mój T-shirt.- wyszczerzył się, ukazując swoje białe zęby.- Masz może ochotę na kąpiel?
-Tylko pod warunkiem, że będzie ona z Tobą.- posłałam mu uśmiech.
-Obowiązkowo.- poruszał zabawnie swoimi brwiami, na co zachichotałam. Po chwili skrzywiłam się na ból głowy, który nadal mi towarzyszył.
Mężczyzna poszedł puścić wodę do niewielkiej wanny hotelowej, a ja zjadłam przyszykowany posiłek. Następnie poszłam do łazienki, a po drodze się rozebrałam.
On również był już nagi, a wanna była wypełniona do połowy gorącą wodą. Widząc jego zgrabny tyłek miałam ochotę się na niego rzucić. Postanowiłam jednak ogarnąć swoje chore hormony i poprzytulać się z nim.
Wsiadł do wanny pierwszy, a ja w jego kroku, tyłem do jego torsu, tak jak wczoraj. Dolałam do wody męskiego płynu do kąpieli, pokropiłam jego tors wodą i się o niego oparłam.
-G..gnieciesz mi penisa.- wyjąkał, na co szybko się podniosłam.
-O matko, przepraszam!- krzyknęłam przerażona.- Moja wina że Twój kutas jest taki wielki i wbija mi się w tyłek?
-Tak, bo przez Ciebie mi stanął.
-Jasne, wszystko zwal na mnie.- zmrużyłam oczy. Poczułam jego usta na swojej szyji i dłonie, obejmujące piersi.
-Moje.- ścisnął. Przejechał dłoniami po całym moim ciele i zatrzymał się na kostkach.- To też moje. Cała jesteś moja, jasne?
-Myy.- przeciągnęłam, rozkoszując się pod jego dotykiem.
Podobało mi się takie macanie. To było nawet lepsze niż seks. Takie intymne i przyjemne. Nie pozostałam mu dłużna i również zaczęłam go dotykać.
***
-Rozmawiałam z Dean'em.- powiedziała Bella, kiedy leżałyśmy na łóżku w moim pokoju. Nathan poszedł z Dean'em do salonu gier, który był na parterze. Miałyśmy do nich dołączyć, ale tak jakoś wyszło, że zostałyśmy w moim pokoju.
-Powiedziałaś mu o ciąży?- zapytałam zszokowana, na co ona pokręciła przecząco głową.
-Tylko gadaliśmy i powiedziałam mu, żeby takich rzeczy przy mnie nie mówił. Zgodził się i przeprosił, a potem wylądowaliśmy w łóżku. No i było inaczej, niż zwykle, spokojnie, powoli, cicho i gdybyś to pewnie zobaczyła, uznałabyś, że to nie jest pieprzenie się, tylko kochanie. Jak mam to rozumieć, Kate?
-Nie powiem Ci, bo nie wiem.- uśmiechnęłam się do niej.- Ale jestem pewna, że jak dobrze go podejdziesz, mogłabyś go usidlić na całe życie.
-Ale ja nie chcę.- przyznała.- Nie mam zamiaru go do niczego zmuszać.
-Oh, kochanie.. Nie myślmy o tym. Do powrotu do Londynu masz zachowywać się, jak gdyby nigdy nic, a potem pójdziemy do lekarza i sama zdecydujesz, co chcesz zrobić.
-Kocham Cię.- powiedziała, przytulając mnie.
***
Ostatni raz obejrzałam się w lustrze, gotowa do wyjścia. Miałam na sobie granatową sukienkę, która z przodu była przed kolano, a z tyłu ciągnęła się do ziemi. U góry była na grubych ramiączkach z dekoltem wyciętym w serek.
Na moich stopach spoczywały wysokie, czarne szpilki, w dłoni miałam czarną kopertówkę z Hollister, którą pożyczyła mi Jess. Leila zrobiła mi mocny, ale piękny makijaż i byłam gotowa.
-Ślicznie wyglądasz, Kate.- Nathan zmierzył mnie od góry do dołu.- Ale za bardzo widać Twoje nogi.
-Zamknij się.- zmrużyłam oczy. Również zmierzyłam go wzrokiem, miał na sobie śnieżnobiałą koszulę, czarny, szyty na miarę garnitur i skórzane, eleganckie buty. Wyglądał jak pieprzony miliarder i Bóg seksu w jednym.
Podeszłam do mężczyzny i złapałam jego dłoń, nawiązując z nim kontakt wzrokowy.
-Jesteś przystojny.- powiedziałam, udając, że poprawiłam jedną ręką jego krawat. Pociągnęłam za niego, przyciągając Nathan'a bliżej siebie i wpiłam się w jego usta.
-Taką Cię lubię, skarbie.- wymruczał, kiedy się oderwaliśmy. Zjechał wolną dłonią na mój pośladek, który ścisnął.
-Masz różową szminkę na ustach.- powiedziałam, uśmiechając się.
-A ty jej już nie masz.- pstryknął lekko mój nos.- Ostatnie poprawki, kochanie. Limuzyna jest na dole.
-Limuzyna?- otworzyłam szeroko usta zw zdziwienia.
-To nie był mój pomysł.- uniósł ręce w geście obronnym.- Hugo uznał, że wyśle po nas limuzynę, ponieważ na bankiecie będzie toast. Toast oznacza alkohol, a alkohol to procenty. Nigdy by nas nie puścił samych samochodem po szampanie, a nie wypada odmówić.
-Wiesz, że nie musisz się przede mną tłumaczyć?- uniosłam brew, wpatrując się w mężczyznę. Wyszliśmy z naszego pokoju, trzymając się za ręce.- Wytrzyj usta, bo jesteś ubrudzony szminką. Jeszcze ktoś pomyśli, że zaliczyliśmy szybki numerek przed galą.
-A propo numerku..- objął mnie w talii, a ja w windzie starałam się pomalować swoje usta z powrotem różową, matową szminką z Golden Rose.- Masz może ochotę?
Akurat wyszliśmy na zewnątrz. Biały, cholernie długi Mercedes czekał przy samych drzwiach, a kierowca trzymał dla nas otwarte drzwi. Nikt za bardzo nie zwrócił na to uwagi, ponieważ takie widoki przy tym hotelu były codziennością.
-Mam.- usiadłam i odwróciłam się do niego twarzą.- Zawsze mam na Ciebie ochotę Nathan. Po prostu muszę się kontrolować.- posłałam mu uśmieszek.
-A może oznaczysz swoje terytorium, tygrysico?- oblizał swoje usta. Wyglądało to cholernie pociągająco.
-Bardzo chętnie.- położyłam dłoń na jego barku, a on odchylił szyję na lewo. Rozpięłam trochę jego koszulę i dobrałam się do jego szyj, robiąc na niej soczystą malinkę.- Mój.
Podczas jazdy czułam się jak pieprzona księżniczka. Kierowca zaproponował nam szampana, ale postanowiliśmy nie pić. Gdy dojeżdżaliśmy do celu z daleka było widać wściekły tłum reporterów.
Spojrzałam przerażona na Nathan'a, a ten jednak spokojnie położył dłoń na moim kolanie i gładził ją uspokajająco.
-Spokojnie, kochanie.- drugą ręką złączył nasze palce.- Odpowiem na kilka pytań i wszystko będzie dobrze. Nie martw się. Po za tym większość ludzi tutaj mówi po angielsku, więc na pewno zrozumiesz i będziesz mogła odpowiedzieć na jakieś logiczne pytanie.
-Ugh, okej.- mruknęłam. Gdy samochód się zatrzymał, myślałam że padnę na zawał. Paparazzi faktycznie byli wściekli na nowe 'hity' i ploteczki, które mogliby podrasować i opublikować w tych swoich zasranych pisemkach.
Kierowca otworzył nam drzwi, a ja modliłam się, żeby się jakoś nie skompromitować. Nathan pomógł mi wyjść z limuzyny i od razu zaczęły się pytania odnośnie naszej firmy jak i naszego prywatnego związku.
-Czy to prawda, że udajecie związek na rzecz firmy?- usłyszałam pytanie, zanim Nathan zdążył odpowiedzieć coś nieuprzejmego, odprawiłam gościa z kwitkiem, częstując bajeczką na temat jego przestarzałej kamery.
-Słyszałam, że planujecie wziąć ślub. Znacie już datę?- zapytała mnie kobieta.
-Yyy..
-Trzeci października.- powiedział Nathan. Zanim ktokolwiek mógł to skomentować, pociągnął mnie w stronę wejścia do hotelu. Rozejrzałam się po eleganckim wnętrzu i pierwsze, co zrobiłam to zaciągnęłam go do łazienek. Sprawdziłam wszystkie kabiny, czy były puste.
-Trzeci kurwa co?!- wydarłam się na całe gardło.- Czy ty sobie wyobrażasz, co to znaczy? O mój Boże, założę się, że jutro w całej pierdolonej Europie będzie podana ta data! A my przecież nawet nie wiemy, czy to wszystko ułoży się tak jak chcemy.. Czemu akurat trzeci październik?
-Kathrine Shelvin, proszę, uspokój się.- powiedział spokojnie, lecz stanowczo.- A co miałem powiedzieć?
-Trzeba było dać nogę, kurwa.. Cokolwiek. Teraz lepiej szukaj pierścionka, bo do października zostały niecałe dwa miesiące.
-Ja pierdole, przepraszam.
-Camil mnie zabije.- westchnęłam, przypominając sobie wrednego przyjaciela.
-Co do tego ma Camil?- Nathan uniósł brew.
-Miał dowiedzieć się pierwszy o dacie mojego ślubu. Ustaliliśmy to już lata temu.- wytłumaczyłam.
-Boże, co ten niewyżyty seksualnie gej z Tobą robi?
-Jest moim przyjacielem. Zabrał mnie na moją pierwszą w życiu imprezę w ostatniej klasie, nawalił mnie i zostawił dla jakiegoś seksownego blondyna, a ja dupnęłam się z kimś, kogo nie pamiętam. To wszystko przez Camil'a.
-Zabiję go.- wymamrotał pod nosem.
-Ani mi się waż.- rzuciłam. Na myśl o moim przyjacielu cała złość mi przeszła.- Idziemy?
-Pod warunkiem, że nie będziesz dużo pić.
-Po dzisiejszym kacu? Nie, dziękuje..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro