Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#34 -O tak mała, krzycz moje imię.

W mediach Boulogne sur-Mer, Francja.

Zamrugałam kilka razy, marszcząc brwi. Co kurwa? Bella w ciąży? Jakoś sobie tego nie wyobrażałam.

-Jak to?- zapytałam, starając ukryć zdziwienie. Ona zaczęła jeszcze bardziej płakać.

-Kiedy ja z nim. Pierwszy raz. Nie użyliśmy gumki, a byłam na przerwie pomiędzy kapsułkami. Kurwa, jestem taka głupia.- załkała. Nie przejmowałam się tym, że moczyła moją bluzkę, tylko głaskałam ją uspokajająco po plecach.

-Ale to jeszcze nie jest potwierdzone, prawda? Przecież tabletki działają podczas przerwy między opakowaniami.

-No nie, ale okresu nie widziałam od przeszło miesiąca, a wczoraj, jak wróciłam od Ciebie, zaczęłam wymiotować. Dean tego nie widział, bo poszedł z Nathan'em. Kate, boję się.

Widząc ją, taką zrozpaczoną miałam jeszcze większą ochotę zajebać tego skurwiela.

-Jak wrócimy do Londynu, obowiązkowo wezmę Cię do ginekologa. A teraz nie przejmuj się tym dupkiem, tylko baw się dobrze. Nie pij też, bo wiesz.. Jeszcze nic nie wiadomo.

-Będę mogła z Tobą jechać? Nie chcę go widzieć.

-Kochanie, nie sądzę. Chłopcy wypili jak na razie po dwa piwa i teraz pewnie też piją. Ja będę musiała prowadzić.

-A Jessie? Mogłaby jechać z nim, a ja z Leilą?- spojrzała na mnie swoimi wielkimi, załzawionymi oczami.

-Postaram się to załatwić.- dałam jej całusa w czoło.- Ale nie płacz już, dobrze?

-Dobrze.

Siedziałyśmy tak jeszcze z jakąś dobrą godzinę, aż Bella się do końca uspokojiła. Potem poszłam z nią poprawić makijaż i wróciłyśmy do reszty. Dziewczyn nie było, a przyjaciele rozmawiali na temat jakiegoś meczu.

-Gdzie byłyście?- zapytał Nathan, marszcząc brwi.

-Pogadać. Gdzie Jessie i Leila?- powiedziałam, zmieniając temat.

-Poszły po wcześniej zamówione frytki dla każdego z nas.- odpowiedział Dean, jak gdyby nigdy nic. Spojrzałam na niego krzywo, a następnie na Bellę. Ta jednak zignorowała to, oglądając coś na swoim telefonie.

-Jasne.- rzuciłam niechętnie. Musiałam udawać, że wszystko jest okej.

-Jesteście wreszcie!- pisnęła Leila, kładąc tackę pełną jedzenia na stoliku.- Mam nadzieję, że dacie sobie zrobić jakieś seksi zdjęcia. 

-Damy?- zapytał mnie Nathan, uśmiechając się do mnie.

-Jak chcesz.- wzruszyłam ramionami. Wzięłam hamburgera w obie dłonie i zaczęłam jeść.

-Będziemy mieli co wspominać naszym dzieciom.- wyszczerzył się. Przełknęłam niepogryzione jedzenie, patrząc na niego, jednak ten nie złapał mojego spojrzenia.

-Stary, mamy jeszcze czas na dzieci.- rzucił ze śmiechem Dean. Odruchowo spojrzałam na Bellę, która dalej udawała niewzruszoną, ale widziałam, jak dygotała jej warga. Miała ochotę płakać.

-Ty nie masz narzeczonej.- wytknął mu Nathan.

-Jeszcze nie ten czas, mam dopiero 26 lat. Piękny i młody, wiesz co mam na myśli. Laski, alkohol, seks, imprezy.- w tym momencie Bella wstała i pobiegła w stronę baru.

Momentalnie rzuciłam się za nią. Wpadłam do łazienek, gdzie dziewczyna klęczała przed muszlą klozetową i pozbywała się zawartości swojego żołądka. Przytrzymałam jej włosy, a następnie pomogłam wstać.

-Ja już kurwa nie mogę.- powiedziała, płukając usta. Poczęstowałam ją trzema gumami do żucia- Mam go dość. Kurwa, ja nie mogę czekać. Muszę się dowiedzieć teraz, czy jestem w ciąży.

-Teraz teraz? Na środku kanału La Manche? Poczekaj jeszcze dwie godziny, kochanie.

-Poczekam, ale pójdziesz ze mną do apteki po testy ciążowe.

-Mogę Ci je kupić, nie martw się.

Wyszłyśmy z łazienki i ruszyłyśmy w stronę baru. Zamówiłam dla niej sałatkę z kurczakiem i wodę, ponieważ podejrzewałam, że była głodna.

-Wszystko dobrze?- zapytała Leila, patrząc na nas. Cała paczka odwróciła się w naszym kierunku.

-Tak.- odpowiedziała moja towarzyszka, uśmiechając się. Usiadła obok Dean'a zakładając nogę na nogę.

Tym razem udzielała się i nie dała nic po sobie poznać.

Bella: Kate, pojadę z nim. Walić to, że mam ochotę wymiotować na jego widok.

Nawiązałam z nią kontakt wzrokowy i odpisałam.

Ja: Jesteś pewna?

Bella: No raczej. Jeśli będę tak się zachowywać, skapnie się, że coś jest nie tak. Będę się zachowywać tak jak on.

Ja: Moja dziewczyna.

Reszta rejsu minęła nam w przyjemnej atmosferze. Bella się wyluzowała i raczej nie myślała już o tym, co ją denerwowało.

Ekhem, Dean, ekhem...

W Boulogne sur-Mer byliśmy po godzinie 19 tutejszego czasu. Wyjechałam z pokładu razem z Bellą i Leilą, a reszta czekała na nas na zewnątrz.

Ustawiłyśmy wspólnie nawigację, a następnie zgarnęłyśmy resztę. Trochę się obawiałam, ponieważ we Francji był ruch prawostronny, przy czym się cieszyłam, że samochód Nathan'a ma kierownicę po lewej stronie.

-Wiesz, że po trzech piwach nic mi nie jest i mogę prowadzić?

-Może byś mógł, ale tylko przez pierwsze 30 sekund, zanim nas pozabijasz.

-Przesadzasz. Wjedziemy do jakieś apteki? Muszę gumki kupić, bo nam się skończyły.

-Biorę tabletki..- ucięłam, kiedy przypomniałam sobie, że przecież musiałam kupić testy dla Belli.- W sumie, to mam receptę na kolejną paczkę. Możemy skoczyć do tej apteki.

Nie miałam pojęcia, gdzie mogłaby być apteka. Przypomniało mi się jednak, jak w gimnazjum byliśmy na wycieczce w Paryżu. Tylko, że wtedy lecieliśmy samolotem. Fuck.

-Znasz francuski?- zapytałam go.

-Zdawałem z niego egzamin i miałem 99% A.

-Ja miałam 97%. Kujon.- rzuciłam, na co roześmiał się głośno.

-Czemu Iza się tak dziwnie zachowywała? Chodzi mi o to, że tak wstała i w ogóle.

-Źle się poczuła.- wzruszyłam ramionami.

Za wskazówkami nawigacji dotarliśmy do hotelu w dwie i pół godziny. Byliśmy też w szpitalu, bo uznałam, że tam na pewno będzie apteka i się nie pomyliłam. Nathan wtedy spał, a ja kupiłam mu te durne gumki XXL z napisem "I ❤ France" oraz trzy testy dla Bell, które skryłam w mojej torbie podróżnej.

Farmaceuta dziwnie na mnie patrzył, ale kompletnie go olałam, jadąc dalej.

-Nathan, jesteśmy.- potrząsłam jego ramieniem. Przewróciłam oczami, kiedy odpowiedziała mi cisza. Wyszłam z samochodu i z bagażnika wzięłam nasze torby.

Recepcja była czynna, a francuska mówiła do mnie. Rozumiałam ją, kazała mi pokazać swój dowód. Gdy go szukałam, z moich ust wydobyło się soczyste 'fuck'.

-Brytyjka?- zapytała kobieta obok po angielsku. Skinęłam głową. Recepcjonistce powiedziała, że może iść i się mną zajmie.- Ma pani ten dowód?

-Tak.- podałam jej go.- Ogólna rezerwacja jest na nazwisko Thomson.

-A gdzie pan Thomson jest?

-Aktualnie śpi w samochodzie.

-Dobrze. Nijaka Leila McLoren stawła się również z Jessie Bolley, jako sekretarki. Są już w swoim pokoju.

-To dobrze.- powiedziałam, posyłając jej uśmiech.

-Dwie karty do waszego pokoju. Myślę, że lokaj może zabrać od pani te torby. Diego!- zawołała. Wyjaśniła mu, a on zabrał moje torby i pojechał nimi windą na 8 piętro, gdzie mieliśmy spać. Ja poszłam obudzić Nathan'a.

-Kochanie.- powiedziałam, otwierając z jego strony drzwi. Przejechałam dłonią po jego policzku i musnęłam ustami jego usta.

-O tak Kate, szybciej.- wymamrotał przez sen, pocierając swoje krocze.

-Nathan.

-O tak mała, krzycz moje imię.

-Nathan!- krzyknęłam głośno. Ochroniarz, wysoki jak skała spojrzał w naszym kierunku, ale nie przejęłam się nim.

-Kate? Gdzie jesteśmy?- zapytał zaspany, przecierając oczy.

-W Paryżu. Co Ci się ciekawego śniło?- zapytałam, czując, jak rumieniec wpływa na moje policzki. Na moje nieszczęście było jeszcze jasno, mimo godziny 21:30.

-Chyba mnie ujeżdżałaś. To było ciekawe. Bardzo ciekawe i patrz. Teraz mi przez Ciebie stoi i kurwa, ostatni raz ubieram te pierdolone rybaczki. Mam wrażenie, że jaja mi odpadną. Taki podniecony jestem.

-Nie pierdol, tylko chodź, Sherlock'u. Jestem śpiąca.

Mężczyzna wyszedł z auta, a ja zamknęłam go pilotem, kiedy obok nas zaparkował szary Aston Martin. Zmarszczyłam brwi, a następnie ruszyłam do kierowcy.

Kate wyszła z samochodu w tym samym momencie, co Dean. Przytuliła mnie.

-I jak?- zapytałam jej szeptem.

-Na razie jest ok. Nie gadaliśmy prawie wcale, nie żeby to mi przeszkadzało. Kupiłaś?

-Tak, kupiłam. Zrobimy je, jak wrócę jutro z pracy, okej?

-Jasne.

-Będziesz z nim spać w jednym łóżku, czy mam nas zamienić? Chcesz spać ze mną?

-Nie no, co ty. Nie będę wchodzić między was.

-Wiesz, że nie wchodzisz? Jak coś, to pisz. Wykopię go najwyżej z pokoju. Dobranoc mała.- dałam jej całusa w policzek.

-Branoc Kate.

-Gdzie jest moja torba?- zapytał Nat, przeglądając bagażnik.

-W pokoju. Podaj mi moje sukienki, tam są jeszcze Twoje marynarki, spodnie od garnituru, torba z koszulami i buty w pudełku.

-Skoro ty zaniosłaś tamto, to ja zaniosę to.- rzucił, biorąc wszystko.- Zamknij auto.

-Jasne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro