Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#31 -Powiedzmy, że mieliśmy bardzo aktywny wyjazd do Rio de Janerio.

-Jessie, mogłabyś mi powiedzieć, gdzie jest sala konferencyjna?- jęknęłam, rzucając ręce do góry. Ten budynek był dla mnie jak jakiś pieprzony labirynt.

-Oh, laska, chodź.- przewróciła oczami, wstawając z obrotowego krzesełka. Miała na sobie uniform sekretarki, czyli granatową spódniczkę przed kolano z wysokim stanem i białą koszulę z logiem banku. Na stopach spoczywały wysokie szpilki, które ja również lubiłam nosić. Miała świetną figurę, czego w gruncie rzeczy jej zazdrościłam.

-Wiesz, że spotkanie mamy dopiero za 15 minut?- zapytała, podczas gdy czekałyśmy na windę. Oczami przeleciała po tekście na swoim firmowym tablecie.

-Wiem, tylko chciałam się rozejrzeć. Prawda jest taka, że nadal się tu gubię.- przygryzłam wargę. Weszłyśmy do windy, a Jess wcisnęła przycisk 9.

-Najlepsze będzie to, że na tym spotkaniu będzie Mark Raining. Ten facet to chodzącą komedia, więc napewno nie będziemy się nudzić. A jak on się napije? O matko, zwijałabyś się ze śmiechu!

-Pić wciągu pracy?- zmarszczyłam brwi, idąc za nią.

-Ten człowiek ma jeszcze dwa lata do emerytury. Żadko pije na spotkaniach, ale z Twoim ojcem i panem Adam'em czasem też się napili i było śmiesznie. Był przy tej firmie praktycznie od podstaw i nie przeszkadzało to nikomu, że lubi podzielić się swoimi życiowymi historyjkami. To tutaj.

Srebrne, dwuskrzydłowe drzwi były otworzone na oścież. Zmarszczyłam brwi, czemu były otwarte?

-Uprzedzając Twoje pytanie, piętro 9 jest przeznaczone tylko i wyłącznie spotkaniom biznesowym i konferencją. Nikt tutaj nie pracuje, oprócz sprzątaczek, które drzwi otwierają salę 20 minut przed konferencją, żeby przewietrzyć. Uwierz mi, na takim spotkaniu może być gorąco.

-Ale nikt tu nie wejdzie? Znaczy...

-Wszystkie ważne dokumenty są w sejfie, do którego wstęp ma tylko pani i pan prezes. Wszystko jest monitorowane, a po za tym przy wejściu do sali są wiązki laserowe i wyłączyć je jest w stanie tylko hasło, które przekazał Ci wczoraj Twój ojciec.

-Kurwa, bycie prezesem jest trudniejsze, niż myślałam.- westchnęłam, opadając na białą kanapę, która stała przy sali.

-Spokojnie piękna, póki masz nas, waszej firmie nic nie grozi.- puściła mi oczko. Wzdrygnęłam się, na co głośno zachichotała.- Dobra chodź, muszę się przygotować i udawać, że się was boję.

-Nie chce mi się.- rzuciłam, patrząc na nią błagalnym wzrokiem.

-Leila też tak mówiła, ale i tak włożyłam jej największe dildo, jakie mamy.- powiedziała lekko, jak gdyby nigdy nic. Przełknęłam głośno ślinę, prawie biegnąc w stronę schodów ewakuacyjnych. O mamo, ale one muszą być... aktywne, ugh..

Zanim winda by dojechała na to piętro, prędzej byłabym po schodach na piętro wyżej. Tak też zrobiłam, a za mną podążyła rechotająca sekretarka, krtóra miała ze mnie nie zły ubaw.

***

-Czemu się denerwujesz?- zapytałam Nathan'a, chwytając jego dłoń. Splotłam nasze palce, próbując go jakoś rozluźnić.

Edward Tryson spóźniał się już od 15 minut i zadzwonił powiedzieć, że po drodze zdarzył się nieszczęśliwy wypadek, przez co droga została zastawiona i teraz stara się dojechać do firmy objazdami.

Dlatego też część pracowników siedziała w sali konferencyjnej, a część przed (w tym my) i  czekaliśmy na niego, aż przyjedzie, co mogło potrwać dobre pół godziny.

-Proszę Cię, ten facet jest najgorszy! Wszystkiego się czepia i najgorsze, był moim szefem. Nienawidzę dziada.

-Mój biedny.- dałam mu buziaka w policzek. Nawiązałam kontakt wzrokowy z Sean'em, który wyszczerzył się do mnie swoim białym uśmieszkiem i postanowił podejść.

-Witam moich kochanych zakochańców. Kate, skarbie, jak tam mój Książę?

-A ty, to niby kto?-zapytał Nathan, marszcząc brwi. Przewróciłem oczami.

-To jest Sean.- powiedziałam, zanim chłopak mógł się przedstawić się jak ostatnio.- Jest gejem i leci na Camil'a.

-Tak jakby dalej tu jestem. Powiedz Camcam'owi, że tęsknię za jego ustami wokół mojego kutasa. Za jego kutasem też tęsknię. Kurwa, aż mi staje na samą myśl.- rozmarzył się.

-Jesteś w pracy, przyjacielu. Poczekaj, aż wrócisz do domu, wtedy może podam Ci jego numer.- powiedziałam rozbawiona, widząc, jak na twarz Nathan'a wstępują kolejne oznaki zdenerwowania.

-Nie musisz, napisał mi go markerem na klacie.- w tym momencie drzwi windy otworzyły się, a na piętro wszedł mężczyzna, który napewno skończył już 40 lat, miał nieprzyjemny wyraz twarzy i nieco większy brzuch.

-Co się tak gapicie, wjazd do sali.- na jego słowa zmarszczyłam brwi, nie ruszając się z miejsca, mimo lekkiego popychania przez Thomson'a.- A ty co księżniczko, na zaproszenie czekasz? A może mam Cię tam zanieść?- zwrócił się do mnie.

-Kim pan myśli że jest, obrażając moich pracowników, hmm?- zapytałam, przyglądając mu się z opanowaniem.

-Kate, nie zaczynaj.- szepnął mi Nathan, patrząc na mnie ostrzegawczo.

-Nikt nie ma prawa bać się swoich pracodawców, więc życzę sobie, żeby żaden z was nie szykanował ludzi, którzy pracują w Shelvin & Thomson Bank, bo inaczej może skończyć natychmiastowym wymówieniem.

Obróciłam się na szpilce i z gracją weszłam do sali, siadając na byłym miejscu swojego ojca. Gdy każdy zajął swoje miejsce, zaczęły się rozmowy, Jessie i Leila zapisywały ważne rzeczy, prawie co chwilę wymieniając między sobą seksowne spojrzenia, czego nie dało się nie zauważyć.

Poznałam szereg szefów, dyrektorów i różnych osób w firmie. Zasięg banku działał na całą Wielką Brytanię oraz miała powiązania z Irlandią oraz Frnacją. Wiedziałam o tym już wcześniej, ale to i tak była dla mnie duma z osiągnięć ojca.

Doskonale wprowadzono nas w zasoby firmy i wszystko poukładałam sobie w głowie. Miałam do tego dobrą pamięć i na szczęście większość zapamiętałam.

Suchary, jakimi walił pan Raining były aż takie głupie, że aż śmieszne, zaś głupie wypowiedzi pana Tryson'a psuły wesoły nastrój, ale prawie nikt nie zwracał już na niego uwagi, z czego byłam zadowolona. Moi pracownicy to nie pieski na posyłki.

Następnie zadowoleni wróciliśmy na nasze piętro.

-Jak się czujecie z tym, że po dwóch dniach pracy pojedziecie do Francji? Pierwsza delegacja.- wyszczerzyła się Leila, podpierając głowę na stoliku, gdy Nathan robił nam kawę.

-Paryż, kochanie.- mężczyzna puścił mi oczko, na co się zarumieniłam.

-Czuję seks.- rzuciła Jessie, klepiąc w tyłek swoją dziewczynę.

-Powiedzmy, że mieliśmy bardzo aktywny wyjazd do Rio de Janerio.- powiedział Nathan, stawiając przede mną filiżankę kawy. Dał mi całusa w usta.

-Wyjazd? A ta malinka sama się zrobiła?

-Malinka była moim pomysłem.- wzruszyłam ramionami.- Wiem, że to nie ładnie, ale ile macie właściwie lat?

-Jess ma 25, a ja 27.- powiedziała Leila, spoglądając na dziewczynę.- Znałyśmy się jeszcze w szkole, bo była przyjaciółką mojego brata i myślałam, że będą razem i w ogóle, ale gdy zrobiłam jej minetkę dziesięć lat temu wiedziałam, że jesteśny lesbami. Potem wyjechałam na studia do Nowego Jorku, a ona została tutaj i tu studiowała, a po raz pierwszy po latach spotkałyśmy się tutaj i od tamtego czasu jesteśmy razem.

-Nie poznałaś mnie.- rzuciła Jess.

-Teraz masz większe cycki, większą, zgrabniejszą dupę i wreszcie nie wyglądasz, jak anorektyczka. I tak Cię kocham, kocico.

-Ja Ciebie też myszko.- zbliżyły się do siebie i zaczęły się namiętnie całować.

-To my.. Nie będziemy przeszkadzać.- wymruczałam, ciągnąc Nathan'a, który odruchowo zakrył oczy, zanim pociągnęłam w stronę mojego gabinetu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro