Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#3 Człowieku, psujesz mi cenny dzień.

Na dzisiaj, czyli dwa tygodnie później umówiłam się z Jared'em w Starbucks'ie. Miałam nadzieję, że wytłumaczy mi, dlaczego nie odzywał się do mnie przez jakieś dwa miesiące.

Spojrzałam na srebny zegarek na mojej ręce, który wskazywał godzinę 19:37, a on się spóźniał już 37 minut. Zamówiłam sobie kolejne Ace Cofféé i ciastko czekoladowe, które było moim ulubionym.

W końcu zauważyłam znajomą twarz, na co prychnęłam i wzięłam kawałek ciastka do ust. Mężczyzna przywitał mnie uśmiechem, czego nie odwzajemniłam. Usiadł naprzeciwko mnie i zamówił sobie kawę i szarlotkę.

-Dalej jesteś zła?- zapytał, patrząc na mnie w ten sposób, w który jakieś pół roku temu zmiękły by mi kolana, ale teraz tylko patrzyłam na niego z miną ''dalej zamierzasz ciągnąć tą popieprzoną grę?''

-Jestem. Nie odzywałeś się do mnie przez dwa miesiące.- syknęłam, ignorując kilka ciekawskich spojrzeń.

-Kotku, nie miałem czasu. Byłem w Egipcie, ponieważ tam były remonty hoteli, które prowadzi moja ż.. Siostra.

-Ja rozumiem, ty pracujesz, ja się uczę, ale cholera.. Czemu nie wysłałeś jednego, pieprzonego sms'a?- zapytałam z wyrzutem, patrząc na niego gniewnie.

-Kochanie..- umieścił moją dłoń pomiędzy swoimi.- Nie gniewasz się już?- ucałował jej wierzch.

-Troszkę.- droczyłam się z nim, na co się zaśmiał, a w jego policzkach ukazały się dwa urocze dołeczki.- Nie gniewam się.

-To dobrze.- mruknął, posyłając mi zachęcający uśmiech.

Wiedziałam co to znaczyło.

-Hotel?- zapytałam, przygryzając wargę.

-Ten co zawsze.- puścił mi zalotne oczko. Wstaliśmy i wyszliśmy z kawiarni, nie dopijając naszych kaw.

Weszliśmy do jego srebnego Bugatti i napaleni ruszyliśmy zatłoczonymi ulicami do miejsca, w którym pierwszy raz się zbliżyliśmy, a potem to było nasze stałe miejsce spotkań.

W wynajętym pokoju nie mogliśmy dłużej czekać, nasze usta złączyły się w ostrym pocałunku.

Od razu przeszliśmy do rzeczy, rozebraliśmy się nawzajem, a następnie mogłam poczuć go w sobie. Nasze oddechy mieszały się ze sobą, ciała współpracowały, a jęki było słychać na cały hotel, ale nas to nie obchodziło.

-O tak, Bella.- jęknął głośno, podczas, kiedy mieliśmy pozycję na jeźdźca. Nie przejęłam się zwrotem, jakim mnie nazwał.

Prawdopodobnie przebywa za dużo we Włoszech.

Po krótkim czasie oboje doznaliśmy spełnienia, ale na jednym razie się nie skończyło. Po prostu zaczęliśmy od nowa i tak przez całą noc.

Brakowało mi tak dobrego seksu, jak ten. On wie, czego mi potrzeba. Jest moim partnerem seksualnym od około pół roku, zna moje ciało bardziej niż ja sama.

Wstaliśmy po godzinie dziesiątej, wzięliśmy wspólny prysznic, myjąc się hotelowymi szamponikami.

Następnie owinęłam się w biały ręcznik, który nie całkiem okrywał moje ciało, przez co po chwili poczułam palący prawy pośladek. Byłam pewna, że zostanie ślad.

Szybko ubrałam się w swoje wczorajsze ciuchy i otworzyłam okno balkonowe, żeby wywietrzyć zapach naszych nocnych zabaw.

Wyciągnęłam z torebki szczotkę i przywołałam swoje brązowe włosy do porządku, zmyłam resztki starego makijażu, a następnie pomalowałam się na nowo kosmetykami, które są niezbędnikami w mojej torebce.

Gdy byłam w miarę ogarnięta, wyszłam na balkon z paczką miętowych papierosów i zapalniczką. Odpaliłam jedną stronę, a niebieską końcówkę włożyłam do ust, zaciągając się niebiańskim uczuciem pustego spokoju.

Jared w samych bokserkach z Calvin'a Klein'a stał przy łóżku, przyglądając mi się, kiedy brałam kolejne buchy trującej substancji. Jego mina nie wyrażała absolutnie niczego.

Człowieku, psujesz mi cenny dzień.

-Co się gapisz?- fuknęłam, kipiąc popiół do popielniczki, która stała na szklanym stoliku.

-Boli Cię coś?- zapytał "troskliwie", ale jego pierdolona troska nie dotykała jego oczu, które były tak kurewsko zimne.

On miał wyjebane na moją odpowiedź. Zapytał, ponieważ myślał, że może zafunduję mu kolejne niezobowiązujące rżnięcie w drogim hotelu, który na jedną noc kosztował więcej, niż paliwo do mojego samochodu na miesiąc bez tankowania.

Chyba śni.

-Wszystko okej.- mruknęłam, gasząc miętową fajkę, a moje słowa uleciały razem z siwym dymem.

Ubrałam czarne sandałki na dwunasto centymetrowej szpilce, po czym założyłam kurtkę skórzaną na białą koszulę. Otrzepałam czarne rurki z niewidzialnego kurzu, zabrałam swoją torebkę, wychodząc z pokoju.

Do domu miałam bite siedem kilometrów, więc postanowiłam przejechać się czerwonym autobusem, w którym zawsze jest okropnie dużo turystów, ale mi to nie przeszkadzało.

Cudem znalazłam miejsce na piętrze autobusu. Zastanawiałam się, czym ludzie się tak zachwycają. Zwykły, miejski autobus ma lepsze powodzenie, niż taksówkarz, który jeździł Porshe.

-Kate!- usłyszałam, kiedy szłam w kierunku mojego wieżowca.  Odwróciłam się i na mojej twarzy od razu rozmieścił się szczery uśmiech.

-Lucas! Co cię do mnie sprowadza?- zapytałam z uśmiechem, co chłopak odwzajemnił i przytulił mnie na przywitanie.

Był ubrany w szare dresy i niebieski T-shirt, a na nogach miał czarmo-białe roshe run.

-Jakiś miesiąc temu narzekałaś na to, że masz dość siedzenia w domu i na uczelni.- powiedział, a winda otworzyła się.

-I co dalej?- zapytałam zaciekawiona, przyciskając numer 10.- Albo czekaj, w domu mi powiesz.

Chłopak skinął głową i razem wjechaliśmy na moje piętro. Weszliśmy do domu, a ja rzuciłam niewygodne szpilki w kąt. Pozbierałam kilka rzeczy ze stołu i usiedliśmy w salonie.

-Teraz mów.- powiedziałam, siadając po turecku. Co jak co, ale byłam trochę obolała.

-Koleżanka przyjaciółki mojej siostry dostała propozycję od znajomego, który pracował w firmie fotograficznej kolegi, a on szukał dobrych fotografów, a ty jesteś w tym najlepsza. No więc podałem mu Twoje kontakty i miał do Ciebie napisać na...

-Czekaj, kurwa, co?- zmarszczyłam brwi.- Zgubiłam się na przyjaciółka mojej siostry.

Chłopak zarumienił się lekko i zaczął mi powoli wszystko tłumaczyć.

Okazało się, że ktoś tam, kogoś tam potrzebuje zaufanego fotografa. Cóż, ja robiłam zdjęcia w liceum, ponieważ wtedy nie miałam zbytnio co robić, niż się uczyć lub spędzać czas z Camil'em.

Miałam kilka wystaw w muzeum, ale nie sądzę, żeby przyjęli kogoś bez wykształcenia. Z innej strony, jeśli miałaby być to praca dorywcza, za którą można zgarnąć pokaźną sumkę i spędzić miło czas.

-Nie wiem, Luke.- spojrzałam na niego, a na jego twarzy pojawił się grymas, który pragnął zamaskować.- Zastanowię się, okej?

-Fajna jest ta praca, bo tylko stoisz, robisz dziwne pozycje i pykasz focie.- szturchnął mnie w brzuch, na ci się skrzywiłam

-Wiem, kiedyś robiłam zdjęcia, przecież wiesz.- uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.- Film?

-Szybcy i wściekli!!!- pisnął, rzucając się na kanapę obok mnie.

-Wszystkie filmy są na płycie, które są tam.- wskazałam na regał z filmami.- Idę robić popcorn!

💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐

Stwierdziłam, że rozdziały będą trzy razy w tygodniu, w czwartek, piątek i niedzielę.

Mam nadzieję, że rozdział + ileś tam się podobał. Co myślicie o Jaredzie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro