Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#24 -Ktoś się tutaj robi mokry.

Nathan owinął mnie w ręcznik i zaczął się oglądać pilot z każdej strony, marszcząc przy tym brwi.

-Nie powinnaś tak ryzykować.- skarcił mnie, na co przewróciłam oczami. Będę robiła to, co mi się podoba.- Przez ten jebany pilocik mogłem Cię stracić.- posmutniał. 

-Ale jak widzisz, nic się nie stało.- przewróciłam oczami.- Umiem pływać. W życiu robiłam gorsze rzeczy, a równie dobrze za odszkodowanie, jakie musiałbyś zapłacić, mógłbyś sobie kupić coś, na co chciałbyś wydać pieniądze.

-Pomyśl o moim zawale, gdy zniknęłaś pod wodą.- zmierzył mnie czułym spojrzeniem, a ja poczułam, że się roztapiam. On był taki Owww.- Nie rób mi już tak, dobrze?

-Dobrze.- poddałam się.- Pójdziemy się opalać?

-Nie.- mruknął, przewracając mnie na łóżko.- Teraz mam ochotę się pobawić.- posłał mi cwany uśmieszek.

-Masz celibat. Zapomniałeś?- przygryzłam wargę, chociaż wiedziałam, że do końca grudnia sama nie wytrzymam i prędzej czy później się na niego rzucę.

-Mam krótką pamięć.- rzucił, podwijając moje majtki z bikini do dołu, a po chwili jednak je całe ściągnął. Przejechał nosem po moim brzuchu, w dół na wzgórek. W tamtym momencie dziękowałam sobie, że się ogoliłam.

Nathan rozszerzył moje nogi,  oblizał usta, a następnie zaczął składać słodkie pocałunki po wewnętrznej stronie moich ud. Przyjemne ciepło rozeszło się w moim brzuchu, co oznaczało pierwsze oznaki podniecenia.

-Ktoś się tutaj robi mokry.- wyszczerzył się, przyciskając palce do mojej łechtaczki. Zaczęłam się niecierpliwić, ponieważ droczył się ze mną.

-Zamknij się, albo nie będziesz się pieprzył przez dwa lata.- warknęłam, kierując jego dłoń do swojego wejścia. Zachichotał na te słowa. Włożył we mnie jeden palec, a następnie drugi, przez co przymknęłam oczy, relaksując się, ale to mi nie wystarczało.

-Rozbierz się.- mruknęłam, odpychając go nogą. Usiadłam i zdjęłam stanik ze stroju, rzucając go gdzieś w kąt.

-W końcu je założyłaś.- Nathan przygryzł wargę, patrzeć na moje piersi.- Powinnaś częściej nosić kolczyki w sutkach.

-Powiedziałam coś.- warknęłam, mierząc go wzrokiem. Uniósł ręce w obronmym geście i ściągnął swoje kąpielówki.- Dzisiaj ja dominuję w łóżku.

-Chyba śnisz, myszko.- prychnął, rzucając się na mnie. Był zwrócony do mnie twarzą, więc miałam idealny widok na jego emocje. Czułam go przy wejściu, ale jeszcze nie w sobie. Dupek.- Jaka niecierpliwa.

-Zamknij się, albo wyjdę nago na pole. Ch..Chłopcy się ucieszą.
- syknęłam, w połowie jęcząc, ponieważ wbił się we mnie.

-Teraz Ci dobrze?- zaczął się poruszać, a ja przymknęłam oczy.

-Cholernie.

***

-Czyli wieczorem jedziemy do.. czego kurwa?- zmarszczyłam brwi, nie mogąc wymówić nazwy miejsca, do którego mieliśmy iść. Byliśmy już w domku, a ja szykowałam się na "randkę".

-Sabores Quentes.- Nathan przewrócił oczami.- Powtórz.

-Sranie w banie.- prychnęłam, wciągając kolczyk z wargi.- W co mam się ubrać?

-Nie wiem, najlepiej golf pod nos i spódnicę do kostek. O tak, to będzie dobre. Gdzie są Twoje ubrania?

-Po seksie jesteś debilem.- wypaliłam, uśmiechając się zadziornie.- Specjalnie dla Ciebie ubiorę spodenki z wysokim stanem, w których pół dupy mi wychodzi i białą koszulę na ramiączkach z dekoltem.

-A habit na górę?

-Nie, wal się.- rzuciłam, wyciągając z szafki wymienione ciuchy. Z tymi spodenkami trochę przesadziłam, ponieważ nie były one aż takie odkrywające.

-Jak jakiś frajer będzie się na Ciebie gapić, to on nie żyje.- warknął pod nosem, podłączając swój telefon do ładowania.

-Nie przesadzaj, kochanie.- wyszczerzyłam się.- Chyba nie chcesz siedzieć za taką głupotę, hm?

-Gdybym miał dostać karę śmierci, to i tak bym wszystkich skurwieli pozabijał.- burknął pod nosem, wciągając na nogi jeansowe spodenki do kolan.- Gdzie jest moja koszulka?

-Hmm?- mruknęłam, składając moją piżamę. Zmarszczył brwi, patrząc na niebieski materiał. Wzruszyłam ramionami i schowałam koszulkę pod poduszkę.

-Przy Tobie staję się biedny. Jeszcze żadna laska mnie tak nie oskubała.- oburzył się, wyciągając z szafki biały podkoszulek, na co przymknęłam oczy.

-Nie wyjdziesz w tym.- powiedziałam, na co parsknął śmiechem, zakładając koszulkę.

-A właśnie, że wyjdę.- wyszczerzył się.

-Debil. Szpilki czy koturny?

-Kozaki.

-Ok, czyli szpilki.

***

Wysiedliśmy z zielonego audi, które zaparkowaliśmy na plażowym parkingu po raz drugi tego dnia. Było ciemno, a wszystko było podświetlane, na plaży ludzie robili ogniska, a my kierowaliśmy się deptakiem do budek. Pięć minut później zatrzymaliśmy się przy średniej wielkości budce, z czarwonym napisem "Sabores Quentes".

Zastanawiałam się, co oznacza ta nazwa, a Nathan nie chciał mi powiedzieć. Usiedliśmy przy wysokim barze, wpatrując się w podświetlaną tablicę, która przedstawiała oferty. Udawałam, że cokolwiek rozumiem, ale byłam totalnie zielona z portugalskiego.

-Co chcesz, Katie?- zapytał Nathan, posyłając mi szeroki uśmiech.

-Yyyy, to czerwone z ryżem.- wzruszyłam ramionami, a on spojrzał na mnie zdziwiony.

-Napewno?- zapytał. Skinęłam głową.- Okej.- zamówił, podając numerki barmanowi.- Chcesz coś do picia? Piwo, woda, sok?

-Sok.

-Ok.

Zaczęłam się rozglądać po wnętrzu restauracji. Nie było tu jakoś luksusowo, ale to dobrze, ponieważ nie przepadałam za manierami i dobrym zachowaniem. 

Całe pomieszczenie nie było duże, połowę zajmował bar, przy których stały trzy krzesła barowe, a po dwóch stronach  cztery stoliki z krzesełkami. Na środku ściany były drzwi, które prowadziły na zewnątrz, a z boku podawano jedzenie na wynos. Pachniało cudownie, nie było tłoczno i w tle grała spokojna muzyczka.

-Jest tu wi-fi?- zapytałam, wyjmując telefon.

-Jest.- Nathan odblokował swój.- Czemu nie podałaś mi swojego instagrama?

-Bo ostatnie zdjęcie dodałam pół roku temu? Jak nie rok.- mruknęłam.- Nawet aplikacji nie mam ściągniętej.

-To zainstaluj, bo pojawiło się tam Twoje zdjęcie.- wyszczerzył się, na co wytrzeszczyłam oczy.

-Które?- zapytałam, wchodząc na App Store, żeby ściągnąć aplikację.

-Jesteś oznaczona. Ow mi podał.- pokazał mi język. Po chwili podano nam jedzenie, które smacznie wyglądało.

Nathan miał ryż curry z kawałkami kurczaka i warzywami, a ja.... Ryż z jakimś czerwonym czymś, również były w tym kawałki kurczaka i warzywa, ale moje danie miało intensywniejszy zapach.

Kiedy skosztowałam, miałam wrażenie, że potrawa wypali mi język i przełyk.

-Co to do cholery jest?- zapytałam głośno. Nikt na nas nie zwrócił uwagi na szczęście.

-Inferno Afiada.

-Czyli?

-Ostre piekło.- rzucił rozbawiony Nathan.- Kiedy byłem tu pierwszy raz, też to zamówiłem i ogień mi leciał z buzi przez najbliższe dwa dni. To taki chrzest.

-A co oznacza nazwa?

-Gorące smaki.- wyszczerzył się.

-Boże, jak ja Cię nienawidzę.- jęknęłam, popijając wodą. Cały czas czułam ostre pieczenie papryki w gardle.- Ja tego nie jem. Zamień się, albo zjemy na pół Twoje. A ze swojego tylko mięsko zjem.

-Oczywiście.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro