#23 -Ubierz ręcznik czy coś.
Obudził mnie zapach jajecznicy, więc szeroko otworzyłam oczy i z uśmiechem na ustach popędziłam do kuchni, gdzie Nathan w samych bokserkach stał przy płycie indukcyjnej, robiąc dla mnie amam.
Wcześniej myślałam, że ten domek ma jeszcze piętro, a jak się okazało był parterowy z półpiętrem, na którym znajdywał się balkon. W całym domku były dwie sypialnie, z czego jedna stoi pusta, łazienka, kuchnia połączona z jadalnią, mały salon, i malutki schowek na miotły pod schodami.
Stanęłam za chłopakiem i objęłam jego brzuch, wtulając twarz w jego nagie, troszkę już opalone plecy. Hmm, koniecznie musimy wybrać się na plażę, bo w porównaniu do innych ludzi z tego kraju wyglądałam jak trup.
-O nie, musiałaś teraz wstać?- jęknął zrezygnowany, a ja tylko uśmiechnęłam się szeroko.- Chciałem Ci zrobić śniadanie do łóżka. Przyznaj się, że przyszłaś tu po jedzenie.
Jaki kurwa magik. Skąd wiedział?
-Przyszłam tutaj, ponieważ nie chciało mi się spać.- musnęłam ustami jego lewą łopatkę, a następnie zaczęłam ssać i przygryzać, robiąc malinkę.
-Obiecuję Ci, że jak zrobisz mi jeszcze jedną malinkę, to ja Cię całą wymalinkuję, a największa będzie na Twoim czole.- powiedział oburzony, na co się zaśmiałam i wyjrzałam mu przez ramię.
-Mmm, jak ładnie pachnie.- pochwaliłam, a stróżka śliny znalazła się w kąciku moich ust.
-Jak wystarczy, to może Ci zostawię resztki.- odgryzł się, a ja zrobiłam obrażoną minę i siadłam na wysokim krześle barowym.- Kotku, nie smutaj.
-Jestem głodna.- burknęłam, na co wyszczerzył się i położył przede mną smakowicie wyglądający talerz z pachnącą jajecznicą.- Jesteś kochany.
-Liczę na rewanż, kochanie.- puścił mi buziaka w powietrzu i zabrał się za jedenie swojej porcji.
***
-Kupiłeś jacht?!- krzyknęłam oburzona, na co rozbawiony Nathan pokręcił głową.
-Nie kupiłem, tylko wynająłem na dzisiejszy dzień.- wzruszył ramionami, a ja podekscytowana rzuciłam się w stronę wodnej maszyny.
-Umiesz chociaż tym prowadzić?- zapytałam, krzycząc.
-Nie, ale wynająłem też kierowcę, który umie!- wydarł się, a ja zachichotałam, wchodząc pod pokład.
-Wow.- mruknęłam, wpatrując się we wnętrze, które było luksusowo ozdobione. Mały korytarzyk, a po dwóch stronach były małe drzwi, jedne do łazienki, a drugie do sypialni. Na prosto była malutka kuchnia z lodówką.- Ale fajnie!
-Mi też się podoba.- wyszeptał mi do ucha, stając za moim ciałem. Odsunęłam się od niego, rzucając swoją torbę na podłogę.
Ściągnęłam z siebie bluzkę i spódniczkę, zostając w samym czarnym, wyciętym bikini. Chwała Bogu, że rano skończył mi już okres, bo wakacje z ciotą to gówno.
-Idziemy?- zapytałam, wiążąc włosy w warkoczyka na boku. Nat też pozbył się swoich ubrań, zostając w czarnych kąpielówkach.
-Ubierz ręcznik czy coś.- przymrużył oczy, patrząc przez okno.- Ten młody skurwiel nie będzie Cię oglądać.
Ubierz ręcznik czy coś. Idiota.
-Ręcznika nie da się ubrać.
-Cokolwiek, żeby nikt Cię nie widział.- machnął ręką, a następnie rzucił mnie jakąś grubą bluzą z długimi rękawami i kapturem.
-Pojebało Cię? Jest 40 stopni!- oburzyłam się. Skąd on w ogóle wytrzasnął taką bluzę w Rio?
-Przynajmiej się posmarój filtrem.- powiedział, wychodząc na dwór. Przewróciłam oczami i zajrzałam do jego plecaka z adidasa.
Posmarowałam ciało kremem przeciwsłonecznym i zabrałam swój ręcznik, prawie się przy tym przewracając, ponieważ maszyna ruszyła. Cudem wydostałam się na zewnątrz i zauważyłam, że jesteśmy dopiero jakiś 100 metrów od lądu.
Usłyszałam dwa głośne gwizdy, więc odwróciłam się za siebie, zauważając dwóch... Takich samych chłopaków, na moje oko 15/16 lat. Zdezorientowana odwróciłam się w drugą stronę, gdzie stał mężczyzna na około 40 lat i Nathan, który mordował bliźniaków wzrokiem.
-Yyy..
-Nazywam się Andre, a za Tobą są moi synowie.- starszy pokazał na dwóch chłopaków, którzy puścili mi zalotne uśmieszki.- Will i Leon.
-Cześć.- przywitałam się niechętnie. Jak gdyby nigdy nic rozłożyłam sobie leżak i położyłam się na nim. Na oczy wsunęłam Ray Bany i relaksowałam się w ciepłym słoneczku, które przyjemnie ogrzewało moje ciało.
Jakieś pół godziny później usłyszałam śmiechy i szepty, ale nie przejmowałam się tym. Nie słusznie jednak, ponieważ po chwili wylądowałam w wodzie.
-Pojebało Was?!- wydarłam się, stawając na równe nogi. Woda sięgała mi do pasa i była lodowata, orzez co zadrżałam, szybko wychodząc, przy okazji wyciągając leżak, który wpadł razem ze mną.
Ugh, nie miałam pojęcia, że mój leżak był nad basenem. Faktycznie, wiało trochę od spodu zimnem, ale myślałam, że to klimatyzajca.
-Kochanie, czemu wyglądasz jak zmokła kura?- zapytał rozbawiony Nathan, trzymając pilot w ręce. To on wpadł na taki chujowy pomysł. Głupi ciul.
-Do końca roku nie ma seksu.- zmrużyłam oczy, a jego mina zrzedła. W tle było słychać głośniejszy śmiech Will'a i Leon'a, którzy stali obok niego.
-Aaaaale, to oni mi kazali!- krzyknął, wciskając mały, biały przedmiot w ręce chłopaka z jaśniejszymi włosami.
Ten jednak zaczął rzucać tym pilotem, chcąc podać bratu, a ten przez swój kiepski refleks nie złapał, a pilot wpadł do oceanu. Wszyscy popatrzeliśmy na siebie w szoku.
-O kurwa.- wymsknęło mi się.
-Ja pierdole.- wymamrotał Nathan, wciąż z szeroko otwartyni oczami.- Dałem 600 funtów za pieprzony wynajm na jeden dzień, a tu jeb, drugie tyle samo za głupi pilot.- niedowierzał.
-Boże, jacy idioci.- rzuciłam, ściągajac okulary. Przeskoczyłam na drugą stronę balustrasy, a następnie do wody, która swoją drogą była przyjemnie ciepła.
W tej części nie było zbyt głęboko, ponieważ mogłam dotykać stopami piasku. Przez kilka lat chodziłam na szkółkę pływacką. Wydostałam się spod wody i przetarłam oczy. Wypatrzyłam, że biały plastik unisił się na powierzchni wody.
Podpłynięcie do niego zajęło mi trzy minuty, a gdy go złapałam, zauważyłam, że nic z nim się nie stało, ponieważ rozwinęła się poduszka, na której ten się unosił.
Pociągnęłam go, uważając żeby nie zatonął, złapałan pilot i z ręką w górze starałam się przenieść do jachtu, który był nieruchomo. Pewnie go zatrzymali.
Wapięłam się po drabince i z cwanym uśmiechem stanęłam za całą czwórką, którza nieprzytomnym wzrokiem wpatrywali się w taflę wody.
-Ekhem.- odchrząknęłam.
-Stary, słyszałeś to? Jej duch teraz będzie nas nawiedzał.- powiedział jeden z bliźniaków.
-Ale fajnie!- pisnął drugi. Przewróciłam oczami na ich głupotę.
-Zamknijcie się, trzeba jej szukać.- powiedział Nat, chcąc przejść na drugą stronę balustrady. Jednak gdy przez chwilę nasz wzrok się spotkał, on wytrzeszczył oczy i spadł na twarz z powrotem na pokład.
Jednak szybko wstał, pobiegł do mnie i objął swoimi silnymi ramionami, nie przejmując się tym, że z jego nosa zaczęła lecieć stróżka krwi.
-Ale czad! Nie wiedziałem, że trupa można przytulać!
-Ej! Ja też nie wiedziałem!
-Jacy debile.- westchnął zrezygnowany Andre.- Ona żyje.
-O lol, życie jest przereklamowane.
Nie chcąc słuchać dalszych bzdór tych idiotów, złapałam Nathan'a za rękę i weszliśmy pod pokład.
😱😱😱😱
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro