Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#15 -Komu będę musiał oddać swoją małą, bezbronną kujonicę?!

Po obiedzie i rozmowie od razu Nathan odwiózł do domu. Różnica była taka, że wcale nie byłam już singielką. Ba, miałam narzyczonego.

Ciekawe ile Nathan wytrzyma w celibacie.

Założę się, że głupi pierścionek nie zrobi nam różnicy i dalej będziemy mogli spać z kim chcemy.

Mimo, iż wolałabym być wobec niego lojalna. W końcu będzie on moim przyszłym mężem, a kłótnie od początku "związku" nie są wskazane.

Bella: Wpadnij do mnie za pół godzinki. Mamy sprawę do obgadania ;*

Uśmiechnęłam się na samą myśl o spotkaniu z blondynką. Przebrałam się w szare dresy z nike i niskie converse. Zmyłam makijaż i rozpuściłam włosy, które następnie spięłam w wysokiego kucyka.

Zjechałam windą na sam dół i wyszłam z budynku, kierując się do najbliższego sklepu spożywczego. Kupiłam jakieś słodkie wino, które do najtańszych nie należało, duużo słodyczy oraz lody, które zjemy w dzisiejszy wieczór.

Punktualnie zapukałam do drzwi, które otworzyła mi radosna Bella.

-Cześć Katie.- uśmiechnęła się do mnie, wpuszczając do mieszkania, w którym byłam po raz pierwszy.

W całym mieszkaniu dominowała czerwień i biel, co ładnie się komponowało. Białe ściany i czerwone meble. Kanapa, meblościanka, szklany stolik, wielki telewizor. Coś przypomniało mi to pomieszczenie.

A, no tak. Miałyśmy te same gusta, nie tylko w samochodach czy facetach.

-O, kupiłaś moje ulubione czekoladki!- pisnęła, wyrywając mi siatkę z ręki.

O, i nawet żremy to samo.

Bella poszła do kuchni po miseczki na lody i kieliszki na wino. Wróciła jeszcze ze szampanem pod pachą.

-O co chodzi?- zapytałam, siadając na kanapie.

-Impreza.- powiedziała, zbijając mnie z tropu.

-Jutro mam wykłady.- zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co jej chodzi.

-Nie, czekaj. Inaczej. Nessie organizuje w piątek imprezę charytatywną. A my tam wejdziemy i będziemy improwizować. Rozumiesz?

-Yy, nie?

Westchnęła głośno i rozdzieliła dla nas lody.

-Pójdziemy tam razem.- westchnęła, siadając obok mnie.- Które najpierw?

-Szampan.

-Ok.- nalała mi i podała kieliszek.- Mam pewne podejrzenia. Słyszałaś o jego rzekomej siostrze?- zapytała, biorąc laptopa, który leżał za nią.

-No to ta, która niby ma biura turystyczne. Mówił coś, że jej pomaga. Był ostatnio w Egipcie czy gdzieś tam.- na moje słowa dziewczyna prychnęła.

-Tyle, że on jest jedynakiem.- powiedziała i podsunęła mi pod nos artykuł o nim.

-Żonaty?!- pisnęłam, zakrywając sobie usta dłonią.

-I dzieciaty. Czytaj dalej.

-Myślałam że ta Kim Nessie to jego siostra. Ja pierdole.- warknęłam, przygryzając nerwowo wargę.

-Czytaj dalej.

Młody bizmesmen Jared Nessie (29 l.) spodziewa się trzeciego dziecka wraz ze swoją piękną żoną Kim Flore-Nessie (27 l.). Dominic (8 l.) i Riliah (4 l.) bardzo się cieszą i czekają na nowego braciszka.

-Ciekawe ile jeszcze naiwnych debilek zapylił.- syknęłam do siebie, a Bella się zaśmiała.

-Nie zapominaj, że same do nich należymy.

-Należałyśmy. Już serdecznie-kurwa-nie. Dobrze zrobiłam, odmawiając mu seksu na gali?

-Ty tak. Za to ja byłam naiwną frajerką, którą zaciągnął do łóżka.- prychnęła, robiąc zniesmaczoną minę.- Jaki wstyd.

-Coś ty w nim widziała?- zapytałam matczynym, podniesionym głosem.

-To samo co ty.- zaśmiała się, pociągając łyk musującej cieczy.

-A co ja w nim widziałam?- usiadłam w siadzie krzyżnem, podpierając łokcie na kolanach, a pięściami podtrzymując głowę.

-Dużego kutasa.- powiedziała, na co się skrzywiłam, pomimo tego, że miała rację. Pokiwałam twierdząco głową.

-O co chodziło Ci z tą imprezą?- zapytałam, na co posłała mi cwany uśmiech.

-Będzie tam jego żonka i dzieciaczki!- pisnęła, a ja dostałam sms'a.

Camcam: Nie ma Cię w domu. Mam dzwonić na policję czy do Twoich rodziców?

Przewróciłam oczami i zmarszczyłam brwi. 21:43.

-Czekaj na chwilę.- wstałam i poszłam otworzyć drzwi. Zauważyłam tam walącego z drzwiami przyjaciela.- Camil!

-Słyszysz mnie, Kitty?- krzyknął, bardziej dobierając się do brązowej powłoki.

-Tutaj, idioto.- przewróciłam oczami, a on się odwrócił.

-Ty? Tam?- uniósł brew, wskazując na drzwi, w których stałam.

No fakt, nie mówiłam mu nic o "pogodzeniu" mnie i Belli.

-Cześć Camil!- usłyszałam głos blondynki, która przecisnęła się obok mnie.- Co tak stoisz? Chodź!

-Nic mi nie zrobisz?- zapytał dla pewności, na co przewróciła oczami.

-Nie jestem głupia.- powiedziała, a następnie w trójkę weszliśmy z powrotem do jej mieszkania.

-Mam złe skojarzenia z tym miejscem.- powiedział, pewnie przypominając sobie sytuację, która teraz mnie śmieszyła. Biedulek.

-Teraz jesteśmy we dwie.- pokazałam mu język, na co się wzdrygnął. Obie zaśmiałyśmy się na jego reakcję.

-Moje ulubione ciasteczka!- pisnął i rzucił się na opakowanie orzechowych ciasteczek, które trzymałam w dłoni.- Kate?

-Co?

-Jak mogłaś mi nie powiedzieć?!- pisnął, na co zmarszczyłam brwi.

-Co?

-Chcę być świadkiem!

-Co?

-Komu będę musiał oddać swoją małą, bezbronną kujonicę?!

-Byłaś kujonką?!- krzyknęła Bella.

-Jestem urażony!

-Co kurwa?

-Czuję się pominięta!

-CISZA!- wrzasnęłam, na co uciszyli się oboje. Odetchnęłam z ulgą i przełknęłam głośno ślinę.- Rodzice chcieli połączyć Shelvin & Thomson Bank.

-A to nie jest jedna firma?- odezwała się dziewczyna, marszcząc śmiesznie brwi.

-Jest jedna, ale te dwie pieprzone rodzinki chcą się połączyć.

-Ja wybieram sukienkę!

-A ja samochód!

-Ej!- wrzasnęłam, znowu im przerywając.- Jestem tylko zaręczena.

-Z kim?

-Z Nathan'em Thomson'em.

-Ten, z którym się pieprzyłaś!- pisnęła wesoło blondynka.- Hha, pierwszy raz macie za sobą. Dobry był?

-Zajebisty.- posłałam jej wymuszony uśmiech, czerwieniąc się zapewne jak burak.

-Czego więcej chcieć? Kasy jak lodu, seksownego faceta u boku, dupny dom, który pewnie sobie kupicie! Żyć, nie umierać!

-Bella, to nie jest takie proste.- prychnęłam, widząc, jak się rozmarzyła.

-Gdyby nie to, że widziałem, jak dotyka Cię pod stołem przy mnie i Twoim bracie, pozwoliłbym mu Cię posiąść.- mruknął mój przyjaciel, popijając resztę szampana z butelki.- Ale nie pozwolę, ponieważ Twoja cipka jest moja.

-Myślałam, że lubisz być kotkiem.- zauważyła Bella, na co się wyszczerzył.

-Zamknij się, bo Twoja zaraz też może należeć do mnie.

-Katie, chyba ukradnę Ci przyjaciela.- mruknęła, targając mu włosy, na co zmierzył ją spojrzeniem. Pewnie układał je godzinę.

-Phi, w życiu. Jego mały kleszcz należy do mnie i gdyby był prawiczkiem, bez zastanowienia bym go rozdziewiczyła.

-Ja biorę prawe jajo, a ty lewe, ok?

-Lewe jest bardziej ułomne.

-Widziałaś?

-Nie, ale w filmie tak było.

Cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem, tarzając się po kanapie.

Potem Camil zaczął opowiadać o swoich ostatnich podbojach, a my oczywiście chciałyśmy więcej szczegółów, które niechętnie nam przedstawił.

✔✔✔✔✔✔✔✔✔✔✔✔✔

Do następnego w czwartek! ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro