#15 -Komu będę musiał oddać swoją małą, bezbronną kujonicę?!
Po obiedzie i rozmowie od razu Nathan odwiózł do domu. Różnica była taka, że wcale nie byłam już singielką. Ba, miałam narzyczonego.
Ciekawe ile Nathan wytrzyma w celibacie.
Założę się, że głupi pierścionek nie zrobi nam różnicy i dalej będziemy mogli spać z kim chcemy.
Mimo, iż wolałabym być wobec niego lojalna. W końcu będzie on moim przyszłym mężem, a kłótnie od początku "związku" nie są wskazane.
Bella: Wpadnij do mnie za pół godzinki. Mamy sprawę do obgadania ;*
Uśmiechnęłam się na samą myśl o spotkaniu z blondynką. Przebrałam się w szare dresy z nike i niskie converse. Zmyłam makijaż i rozpuściłam włosy, które następnie spięłam w wysokiego kucyka.
Zjechałam windą na sam dół i wyszłam z budynku, kierując się do najbliższego sklepu spożywczego. Kupiłam jakieś słodkie wino, które do najtańszych nie należało, duużo słodyczy oraz lody, które zjemy w dzisiejszy wieczór.
Punktualnie zapukałam do drzwi, które otworzyła mi radosna Bella.
-Cześć Katie.- uśmiechnęła się do mnie, wpuszczając do mieszkania, w którym byłam po raz pierwszy.
W całym mieszkaniu dominowała czerwień i biel, co ładnie się komponowało. Białe ściany i czerwone meble. Kanapa, meblościanka, szklany stolik, wielki telewizor. Coś przypomniało mi to pomieszczenie.
A, no tak. Miałyśmy te same gusta, nie tylko w samochodach czy facetach.
-O, kupiłaś moje ulubione czekoladki!- pisnęła, wyrywając mi siatkę z ręki.
O, i nawet żremy to samo.
Bella poszła do kuchni po miseczki na lody i kieliszki na wino. Wróciła jeszcze ze szampanem pod pachą.
-O co chodzi?- zapytałam, siadając na kanapie.
-Impreza.- powiedziała, zbijając mnie z tropu.
-Jutro mam wykłady.- zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co jej chodzi.
-Nie, czekaj. Inaczej. Nessie organizuje w piątek imprezę charytatywną. A my tam wejdziemy i będziemy improwizować. Rozumiesz?
-Yy, nie?
Westchnęła głośno i rozdzieliła dla nas lody.
-Pójdziemy tam razem.- westchnęła, siadając obok mnie.- Które najpierw?
-Szampan.
-Ok.- nalała mi i podała kieliszek.- Mam pewne podejrzenia. Słyszałaś o jego rzekomej siostrze?- zapytała, biorąc laptopa, który leżał za nią.
-No to ta, która niby ma biura turystyczne. Mówił coś, że jej pomaga. Był ostatnio w Egipcie czy gdzieś tam.- na moje słowa dziewczyna prychnęła.
-Tyle, że on jest jedynakiem.- powiedziała i podsunęła mi pod nos artykuł o nim.
-Żonaty?!- pisnęłam, zakrywając sobie usta dłonią.
-I dzieciaty. Czytaj dalej.
-Myślałam że ta Kim Nessie to jego siostra. Ja pierdole.- warknęłam, przygryzając nerwowo wargę.
-Czytaj dalej.
Młody bizmesmen Jared Nessie (29 l.) spodziewa się trzeciego dziecka wraz ze swoją piękną żoną Kim Flore-Nessie (27 l.). Dominic (8 l.) i Riliah (4 l.) bardzo się cieszą i czekają na nowego braciszka.
-Ciekawe ile jeszcze naiwnych debilek zapylił.- syknęłam do siebie, a Bella się zaśmiała.
-Nie zapominaj, że same do nich należymy.
-Należałyśmy. Już serdecznie-kurwa-nie. Dobrze zrobiłam, odmawiając mu seksu na gali?
-Ty tak. Za to ja byłam naiwną frajerką, którą zaciągnął do łóżka.- prychnęła, robiąc zniesmaczoną minę.- Jaki wstyd.
-Coś ty w nim widziała?- zapytałam matczynym, podniesionym głosem.
-To samo co ty.- zaśmiała się, pociągając łyk musującej cieczy.
-A co ja w nim widziałam?- usiadłam w siadzie krzyżnem, podpierając łokcie na kolanach, a pięściami podtrzymując głowę.
-Dużego kutasa.- powiedziała, na co się skrzywiłam, pomimo tego, że miała rację. Pokiwałam twierdząco głową.
-O co chodziło Ci z tą imprezą?- zapytałam, na co posłała mi cwany uśmiech.
-Będzie tam jego żonka i dzieciaczki!- pisnęła, a ja dostałam sms'a.
Camcam: Nie ma Cię w domu. Mam dzwonić na policję czy do Twoich rodziców?
Przewróciłam oczami i zmarszczyłam brwi. 21:43.
-Czekaj na chwilę.- wstałam i poszłam otworzyć drzwi. Zauważyłam tam walącego z drzwiami przyjaciela.- Camil!
-Słyszysz mnie, Kitty?- krzyknął, bardziej dobierając się do brązowej powłoki.
-Tutaj, idioto.- przewróciłam oczami, a on się odwrócił.
-Ty? Tam?- uniósł brew, wskazując na drzwi, w których stałam.
No fakt, nie mówiłam mu nic o "pogodzeniu" mnie i Belli.
-Cześć Camil!- usłyszałam głos blondynki, która przecisnęła się obok mnie.- Co tak stoisz? Chodź!
-Nic mi nie zrobisz?- zapytał dla pewności, na co przewróciła oczami.
-Nie jestem głupia.- powiedziała, a następnie w trójkę weszliśmy z powrotem do jej mieszkania.
-Mam złe skojarzenia z tym miejscem.- powiedział, pewnie przypominając sobie sytuację, która teraz mnie śmieszyła. Biedulek.
-Teraz jesteśmy we dwie.- pokazałam mu język, na co się wzdrygnął. Obie zaśmiałyśmy się na jego reakcję.
-Moje ulubione ciasteczka!- pisnął i rzucił się na opakowanie orzechowych ciasteczek, które trzymałam w dłoni.- Kate?
-Co?
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć?!- pisnął, na co zmarszczyłam brwi.
-Co?
-Chcę być świadkiem!
-Co?
-Komu będę musiał oddać swoją małą, bezbronną kujonicę?!
-Byłaś kujonką?!- krzyknęła Bella.
-Jestem urażony!
-Co kurwa?
-Czuję się pominięta!
-CISZA!- wrzasnęłam, na co uciszyli się oboje. Odetchnęłam z ulgą i przełknęłam głośno ślinę.- Rodzice chcieli połączyć Shelvin & Thomson Bank.
-A to nie jest jedna firma?- odezwała się dziewczyna, marszcząc śmiesznie brwi.
-Jest jedna, ale te dwie pieprzone rodzinki chcą się połączyć.
-Ja wybieram sukienkę!
-A ja samochód!
-Ej!- wrzasnęłam, znowu im przerywając.- Jestem tylko zaręczena.
-Z kim?
-Z Nathan'em Thomson'em.
-Ten, z którym się pieprzyłaś!- pisnęła wesoło blondynka.- Hha, pierwszy raz macie za sobą. Dobry był?
-Zajebisty.- posłałam jej wymuszony uśmiech, czerwieniąc się zapewne jak burak.
-Czego więcej chcieć? Kasy jak lodu, seksownego faceta u boku, dupny dom, który pewnie sobie kupicie! Żyć, nie umierać!
-Bella, to nie jest takie proste.- prychnęłam, widząc, jak się rozmarzyła.
-Gdyby nie to, że widziałem, jak dotyka Cię pod stołem przy mnie i Twoim bracie, pozwoliłbym mu Cię posiąść.- mruknął mój przyjaciel, popijając resztę szampana z butelki.- Ale nie pozwolę, ponieważ Twoja cipka jest moja.
-Myślałam, że lubisz być kotkiem.- zauważyła Bella, na co się wyszczerzył.
-Zamknij się, bo Twoja zaraz też może należeć do mnie.
-Katie, chyba ukradnę Ci przyjaciela.- mruknęła, targając mu włosy, na co zmierzył ją spojrzeniem. Pewnie układał je godzinę.
-Phi, w życiu. Jego mały kleszcz należy do mnie i gdyby był prawiczkiem, bez zastanowienia bym go rozdziewiczyła.
-Ja biorę prawe jajo, a ty lewe, ok?
-Lewe jest bardziej ułomne.
-Widziałaś?
-Nie, ale w filmie tak było.
Cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem, tarzając się po kanapie.
Potem Camil zaczął opowiadać o swoich ostatnich podbojach, a my oczywiście chciałyśmy więcej szczegółów, które niechętnie nam przedstawił.
✔✔✔✔✔✔✔✔✔✔✔✔✔
Do następnego w czwartek! ❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro