Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#14 -Liczyłem na szybki numerek na tylnych siedzeniach, kochanie.

Minął tydzień, a ja cały czas byłam w biegu. Nie opuściłam ani jednego wykładu, z czego byłam z siebie dumna, ale nie wiem, ile jeszcze tak pociągnę.

Dzisiejszej niedzieli miałam jechać na obiad do rodziców, z czego oczywiście nie byłam zadowolona, ponieważ moja mamuśka zdecydowanie nie umiała gotować, więc pewnie albo załatwi sobie gosposię, albo pojedziemy wszyscy do KFC.

Mama: Skarbie, za godzinę ktoś przyjedzie po Ciebie. Ubierz się seeeeksownie, zresztą, jak zawsze. A i kup po drodze zapas gum do żucia, bo nigdy nic nie wiadomo. Kocham Cię, córcia!

Skoro miałam być gotowa za godzinę, to wypadało by się już zbierać. Jestem ciekawa, kogo zaprosiła. Kiedy moi rodzice organizują obiad, nie robią tego z tradycji.

Wykąpałam się i wysuszyłam włosy, które następnie spięłam w ładnego koka z tyłu głowy, a po bokach mojej twarzy spuściłam dwa loczki, które zakręciłam.

Zrobiłam mocniejszy makijaż z składający się z wytuszowanych rzęs, podkreślonych brwi i policzków oraz bordowej szminki.

Założyłam czarną bieliznę i zastanawiałam się nad wyborem sukienki. Miałam kłopoty z wybraniem pomiędzy małą, czarną, która sięgała mi ledwo za tyłek, a bordową przed kolano, która nie miała wielkiego dekoltu i była grzeczna, ale też miała pazur.

Stawiłam na tę drugą i idealnie na mnie pasowała, tym bardziej, że przybrałam ostatnio kilka kilo, nadając mojemu ciału lepszej, kobiecej sylwetki.

Stwierdziłam, że do przyjazdu osoby, która miała zawieźć mnie na miejsce zostało jeszcze dwadzieścia minut, więc schowałam do białej torebki telefon, portfel, chusteczki i na wszelki wypadek tabletki na kaca, gdyby zdarzyło się nam zabalować.

Ubrałam białe, zamszowe szpilki na trzycentymetrowym podwyższeniu i złotymi ćwiekami z boku. Na plecy zarzuciłam kurtkę skórzaną i zamknęłam drzwi na klucz.

Zjechałam na sam dół, zatrzymując się obok recepcji, gdzie był jeszcze mały kiosk, w którym kupiłam trzy paczki gum do żucia, ponieważ nigdy nic nie wiadomo.

Równo o siedemnastej zauważyłam białego Aston'a Martin'a, który był mi trochę znany.

-Kierowca przyjechał po księżniczkę.- wyszczerzył się kierowca, na co przewróciłam oczami i wsiadłam do samochodu.- Nie przywitasz się ze swoim ulubionym mężczyzną?

-Gdybyś jeszcze nim był.- parsknęłam, a następnie dałam mu całusa w policzek.

-Liczyłem na szybki numerek na tylnych siedzeniach, kochanie.-Nathan ułożył usta w dzióbek.

-Przeliczyłeś się Thomson.- burknęłam, pokazując mu język.

-Też Cię lubię, Kate.- posłał mi uśmieszek, a następnie wzrokiem wrócił do drogi.

-Gdzie jedziemy?- zapytałam, obciągając sukienkę, ponieważ podwinęła mi się dość wysoko, a on położył rękę na moim udzie, odzianym pończochą. Tak, znowu nie ubrałam rajstop.

-Do restauracji.- skrzywił się.- I nie, nie wiedziałem, że nasi rodzice zaplanowali spotkanie.

-Ugh.- przygryzłam wargę i odwróciłam wzrok w kierunku okna.- Kto jeszcze będzie?

-Moja siostra z mężem i Ariel'em, Twój brat z dziewczyną i rodzice. Znaczy chyba. Tata mówił mi coś o jakimś Replah. Nie znam typa.- powiedział, a z moich ust wyszło głośne jęknięcie. Nie chciałam tam iść, tym bardziej, że będzie tam mój wykładowca.

-Nie jedźmy tam.- poprosiłam, a on spojrzał na mnie przez moment.

-Nie możemy tego opuścić, ponieważ nie dostanę wynagrodzenia, a potrzebuję kasy.- skrzywił się.

-Czemu nie dostaniesz?- zapytałam ciekawa, przyglądając się jego seksownemu profilowi.

-Na razie jestem jeszcze tylko pionkiem w tej firmie i muszę tańczyć tak, jak mi zagrają. Mogą wywalić mnie na zbity pysk, ponieważ jak ty wskoczysz na stanowisko, dopiero będę mógł mieć jakiekolwiek zdanie w Shelvin & Thomson Bank.- westchnął zrezygnowany, a ja uświadomiłam sobie pewną, ważną sprawę.

Jeśli Flyn nie zaliczy mi roku będę musiała siedzieć kolejny rok na studiach, a Nathan cały czas będzie musiał zapierdalać jako podwładny, a tak naprawdę powinien być szanowany, ponieważ kiedy tylko firma zejdzie na nasze barki, pracownicy mogą wylecieć z naszej ręki.

-Jesteśmy.- przerwał moje zamyślenie. Chciałam otworzyć drzwi, ale były zamknięte. Dookoła samochodu byli reporterzy, których odciągała ochrona, a Nathan otworzył mi drzwi i wyciągnął dłoń do pomocy, którą przyjęłam, żeby wyjść z niskiego samochodu. Gdyby nie to, musiałabym wychodzić na czworaka.

Ramię w ramię ruszyliśmy w stronę złotych drzwi drogiej restauracji i weszliśmy razem do środka. Kelner zaprowadził nas do stolika, w którym siedzieli moi rodzice, kuzyn taty, mój brat z jakąś dziewczyną o wiśniowych włosach. Kobieta, której na oczy w życiu nie widziałam, wyglądała na wiek mojej mamy, więc pewnie była to pani Thomson. Adam, a obok niego siedział jakiś mężczyzna z maluchem na rękach i rudowłosa kobieta, która przyglądała się facetowi z dzieckiem, nie zwracając na nic uwagi.

Oh, ta miłość...

-Co tak długo?- zapytał mój tata z grymasem na twarzy.

-Korki.- odpowiedzieliśmy równo i usiedliśmy na jedynych dwóch wolnych miejscach, które były zarezerwowane dla nas.

-To już nie kłopoty ze samochodem?- prychnął Replah, na co posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie.

Wal się, stary ciulu.

-Nie było żadnych problemów.- odpowiedział za mnie Nathan.- Jest jakiś specjalny powód tego zgrupowania z całego świata?- spojrzał wymownie na trójkę, która była zainteresowana spiącym bobasem.

-Zwykłe spotkanie rodzinne.- Adam wzruszył ramionami, jak gdyby nigdy nic.

-Rodzinne?- uniosłam brew, przyglądając się radosnym twarzom kobiet.

-No, może pomiędzy Shelvin'ami, a Thomson'ami nie ma jeszcze więzów krwi, ale mam nadzieję, że nadejdzie kiedyś taki dzień, w którym będziemy dumnie chodzić, jako jedna rodzina.- powiedział mój ojciec, szeroko się uśmiechając.

Nic z tego nie rozumiałam, Owen się żeni z tą dziewczyna, która jest jakąś rodziną od Thomson'ów?

-Wychodzisz za mąż, córeczko.- pisnęła radośnie moja mama, a ja z wrażenia otworzyłam usta, ponieważ... Nie, to pewnie tylko głupi sen.- Kitty, dlaczego się szczypiesz?

-Niezły żart, mamo. Naprawdę dobry. Musisz koniecznie opowiedzieć go cioci, naprawdę.- zaśmiałam się nerwowo, pocierając swoje dłonie.

-Kate, to nie jest żart.- wyjąkał Nathan, a jego żyłka na szyi śmiesznie pulsowała.

-Co?- zapytałam, spoglądając na niego.- Wiedziałeś o tym, że rodzice wydadzą mnie za kompletnie obcego mi człowieka?

-Czy takiego obcego, to ja nie wiem.- zaśmiał się mój brat, na co zmroziłam go wzrokiem.

-Mamo? Wiesz, że mam dopiero dwadzieścia trzy lata?- zapytałam, a ona wyszczerzyła się do mnie, pokazując idealnie proste, białe zęby.

-Kochanie, ja w tym wieku już w drugiej ciąży byłam.- zachichotała kobieta, która siedziała obok mojej mamy. Matka Nathan'a.

Naprawdę starałam się zachować spokój i mimo wszystko, kochałam swoich rodziców. Nie miałam im tego za złe, bo zapewne dobrze wiedzieli, z kim chcieli mnie spiknąć, w przeciwieństwie do mnie.

-Okej, a kto będzie tym frajerem, z którym będę musiała się chajtnąć?- zapytałam, a kącik moich ust powędrował do góry.

-Nie musicie od razu się pobierać. Najpierw się lepiej poznajcie, a jak wszystko pójdzie dobrze, weźmiecie ślub.- powiedział Adam, spoglądając na Nathan'a.

-Kathrine Tatiana Shelvin, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na świecie i zostaniesz moją żoną?- zapytał Nathan, klęcząc przede mną, na co miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

-Mogę odmówić?- spojrzałam na tatę i Adama, ale oboje pokręcili głową na nie.- Wstawaj idioto, po prostu założę kawałek tej blachy na palec, ale nie rób siary.

✔💬⭐✔💬⭐✔💬⭐✔💬⭐✔💬⭐✔

To się porobiło...😂😂 Kolejny rozdział w niedzielę! 🔥

J. xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro