Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

*Taylor

-W dupie mam to,że nie jestem jego rodziną! Chcę tam wejść natychmiast!

Od 10 minut siedziałem w poczekalni szpitala,słuchając jak moja siostra kłóci się z pielęgniarką,bezskutecznie próbując dostać się do sali w której znajdował się James. Stwierdziłem,że i tak nie przekrzyczę latynoskiej kobiety,ktora w dodatku do kłótni z Olivia wtrącała hiszpańskie słowa (chyba przekleństwa). Siadłem więc na jednym z wątpliwej czystości krzeseł i obserwowałem co dzieje się na korytarzy szpitala. Jakaś kobieta siedziała ze swoim synem,czekając na przyjęcie na oddział. Maluch kogoś mi przypominał. Mimo,że miał rękę całą w siniakach,a czoło  zakrwiawione, uśmiech mówiący o pewnosci siebie nie schodził z jego ust. No tak,przypominał mi Jamesa. Żeby się paliło i waliło,ten zawsze uśmiechnięty. Niepoprawny optymista. W pewnym momencie dotarła do mnie straszna rzeczywistość.

"A co jeśli on umrze?"

Oczywiście,nie chciałem dopuścić do tego żeby łzy opuściły moje oczy,ale nie dałem rady. Kilka kropel słonej cieczy spłynęło po moich policzkach. Momentalnie zacisnąłem powieki,aby nie dopuścić do dalszej wędrówki łez po mojej twarzy.

Moj najlepszy przyjaciel,którego traktowałem jak brata,walczył właśnie o życie na jednej z sal operacyjnych,a ja nie mogłem nic zrobić. Siedziałem na obrzydliwym seledynowym krześle,słuchając zbulwersowanej,pulchnej pielegniarki.
Co ja zrobie jeśli on umrze? Co powiem jego rodzicom,gdy przyjadą pochować syna?

-W takim razie zostajemy tu i nie wyjdziemy dopóki się czegos nie dowiemy. Prawda Taylor? - Z rozmyślań wyrwał mnie głos mojej siostry.

Wstałem i podszedłem do niej i pielegniarki. Byla całkiem ładna. Niska, o ciemnej karnacji i kasztanowych włosach,które spięte były w koka. Miała piwno-czekoladowe,duże oczy i pełne usta. Spojrzałem na jej plakietkę,przypiętą do blado różowego fartucha. Miała na imię Martha. Postanowiłem wykorzystać swój urok osobisty i trochę zmanipulować kobietę.

- Martho - zwróciłem się do niej,uruchamiając swój seksowny ton i uśmiechając się  zniewalająco - jesteśmy  przyjaciółmi Jamesa. Osobiście, traktuję go jak brata. Poza sobą nie mamy nikogo. Proszę, pozwól nam dowiedzieć się co się z nim dzieje. Myślę, że taka dobra i piękna kobieta jak ty ma troche serca,hmm? - spytałem  puszczając jej oczko. Zarumieniła się,a to dobry znak. Zwykle nie manipuluję ludźmi dla własnych korzyści. Ale to wyjątkowa sytuacja. Prawda?

-Umm no dobrze,skoro tak nalegacie,myślę,że mogę wam pozwolić - uśmiechnęła się do mnie,w ogóle nie zwracając uwagi na Olivię,na której twarzy malowało się teraz ogromne zdziwienie. Patrzyła to na mnie,to na Marthę. Kątem oka zobaczyłem,że chciała wtrącić swoje trzy grosze,ale skarciłem ją  wzrokiem,po czym wziąłem za rękę i pociągnąłem w stronę  krzeseł.

-Co to niby było ? - spytała,gdy opadliśmy na siedzenia.
- No co? - usmiechnąłem się  niewinnie.
-Ty już wiesz co... .Czemu wykorzystujesz pielęgniarkę? Sama bym ją przekonała!
- Wybacz siostrzyczko,jestem bardziej charyzmatyczny - usmiechnąłem się cwaniacko.
- Jaaaaasne - odwzajemniła mój uśmiech. Wzięła pierwszą lepszą ulotkę ze stolika obok i zaczęła ją przeglądać.
Postanowiłem się wiecej nie odzywać i po prostu odchyliłem głowę do tyłu,opierając ją o zimną ścianę. Zamknąłem oczy i po chwilę utonąłem w objęciach Morfeusza.

2 godziny później.

-Taylor...Taylor!- poczułem jak ktoś szarpie moje ramię. Uświadomiłem sobie,że  naprawdę mocno spałem. Chyba wydarzenia dzisiejszego dnia zmęczyły mój mózg.
-Już! Nie śpię przecież... Co jest? - spytałem,przecierąjac zaspane oczy.
- Lekarz idzie - powiedziała cicho i wskazała głową w głąb korytarza. Faktycznie,szedł tam mężczyzna około czterdziestki w kitlu lekarskim. Tak,zdecydowanie to lekarz.
- Państwo są przyjaciółmi Jamesa Camerona? -spytał. Kiwnęliśmy głowami jak na komendę. Oboje byliśmy zestresowani. Mężczyzna spojrzal na nas z posępną mina.
- Proszę do mojego gabinetu.

♥♥♥
Zastanawiam się,czy domyślacie się co się stanie i czy mnie za to zabijecie...
Mam nadzieję,że nie xD
Następny rozdział postaram się dodać jakoś na tygodniu,ale nie wiem jak mi to wyjdzie. W każdym bądź razie do następnej soboty coś wstawię.
Do następnego Misiaka 😚


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro