Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

*James

- Czy jest tu mój osiołek?! - usłyszałem głos z parteru i już wiedziałem co jest grane. Mike. Taylor nic mi nie mówił, że przyjedzie. No,jak widać przyjechał do tej małej su... Olivii.
Zszedłem na dół i zobaczyłem jak dziewczyna oplata chłopaka nogami w pasie. Szczerze ? W tym momencie mu zazdrościłem. Musiałem im jakoś przeszkodzić.
- Nie przeszkadzam? - odchrząknąłem. Dziewczyna odwróciła się do mnie i obdarzyła mnie zimnym spojrzeniem. Auć? Mike opuścił Liv na podłogę i podszedł do mnie po czym zrobiliśmy niedźwiadka. Stesknilem się za nim jak nie wiem. I nie,nie jestem gejem. Po prostu byliśmy kumplami w szkole. Ale on jako jedyny przyjaźnił sie z Liv. Gdy ja robiłem jej na złość, on ją pocieszał. Taka sytuacja. Jeśli mamy mieszkać tu w piątkę muszę na niego uważać.
Może być ciekawie.

*Olivia

godzina 17:00, początek imprezy

Właśnie nakładałam tusz gdy do pokoju weszła Kyla.
-Ooo stara,ale wyglądasz - powiedziała,mierząc mnie spojrzeniem - ty weź coś do obrony bo cię jeszcze zgwałcą - zaśmiała się.
Wywrocilam oczami i spojrzalam w lustro. Biała sukienka z lekkim dekoltem i rozkloszowanym dołem idealnie na mnie leżała. Ciemne włosy spięłam w delikatnego koka, a kilka kosmyków opadało mi na twarz. Założyłam czarne szpilki a usta pomalowałam ciemną szminką. Idealnie.
- To co mała,idziemy się nachlać do nieprzytomności? - spytała blondynka biorąc mnie pod rękę.
- Oczywiście, że tak! W końcu nie codzień kończy się osiemnaście lat! - powiedziałam, po czym pociagnęłam dziewczynę za sobą na dół,gdzie zaczęli zbierać się pierwsi goście. Imprezowicze - są,alkohol - jest,jeszcze tylko...tort! Zapomniałam! Taylor zamówił dla mnie ogromny tort,który stał na tarasie.
Poszłam szukać brata, by pomógł mi wnieść tort ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Nagle dostrzegłam Mike,stojącego przy stole z piwem, więc ruszyłam w jego stronę.

*Mike

-Um,Mike ? - stałem z piwem w ręku gadając z jakimś kolesiem,gdy poczułem delikatną dłoń na ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem Olivię ale... Boże,wyglądała tak zajebiście. Ostatni raz widziałem ja taką...właściwie nigdy jej takiej nie widziałem. Zawsze nosiła bojówki i męskie bluzy. Ale teraz? Teraz wyglądała tak kobieco i seksownie. Zmierzyłem ja wzrokiem od stóp do głów,na moment zatrzymując się na jej piersiach,po czym spojrzałem jej w oczy. Jej piekne,duże, czekoladowe oczy wpatrywały się w moje,zielone ze zniecierpliwieniem. W tym momencie nie mogłem oderwać od niej wzroku. Wiem,może to brzmi banalnie ale w tamtym momencie byłem jak zaczarowany. A to tylko za sprawą mojej przyjaciółki.

Mike?...Mike!

Oprzytomniałem gdy,jej ciepła rączka znalazła się na moim torsie. Boże jak ja bym chciał żeby mnie tak dotykała... Co? Nie. Nie,nie chciałbym.
Mike to twoja przyjaciółka. To tylko twoja przyjaciółka. Taka sama jak w dzieciństwie. Przyjaciółka.

Bardzo,bardzo seksowna przyjaciółka.

Kurwa mać. Że też ja muszę myśleć dolną częścią ciała. W takim razie po co facetom mózg, jeśli i tak nim nie myślą.

-To jak,pomożesz mi z tym tortem ? - uśmiechnęła się ukazując tym rząd białych zębów.

-Tak...tak,oczywiście, już idę - powiedziałem po czym podążyłem za brunetką. Miałem idealny widok na jej tyłek i muszę przyznać, że jest na co popatrzeć.
Pomogłem dziewczynie z tortem po czym tak jak wszyscy zgromadzeni,stanąłem w salonie,gdzie Taylor zapalał świeczki na torcie.
Gdy Olivia je zdmuchnęła wszyscy zaczęli bić brawo. Impreza rozkręciła się na dobre.

***

Zbliżała się północ a Oli i Kyla były już nieźle nagrzane. Swoją drogą rożnica była taka, że moja siostra zasypiała co chwilę,a gdy się budziła - żygała. Widziałem,że Olivii zaraz urwie się film więc podszedłem do niej i powiedziałem:
- Mała, chodź na górę. Trzeba cię położyć spać.
- Na rączki! - powiedziała,wyciągając rece w górę. Rozbrajało mnie jej zachowanie po alkoholu. Była jak dziecko. Skinąłem głową i wziąłem dziewczynę na ręce w stylu panny młodej. Wszedłem z nią po schodach i postawiłem ją dopiero pod drzwiami jej pokoju.
- Jesteśmy.
- Wejdź ze mną - szepnęła.Nie wiedziałem co planuje,więc spełniłem jej prośbę. Przepuściłem ją w drzwiach po czym sam wszedłem,zamykając je. Odwróciłem się i poczułem ciepłe wargi dziewczyny na moich. Stałem przez chwilę sparaliżowany ale odwzajemniłem pocałunek. Boże,jak ona cudownie całowała.Zatraciłem się w tym pocałunku przez moment ale uświadomiłem sobie,że przecież jest pijana i nie wie co robi. Nim sie obejrzałem,staliśmy już przy łóżku a ona rozpinała mi już koszulę. Wiedziałem,że jeśli nie przestanie to ją wykorzystam. A nigdy nie chciałem jej wykorzystać. Znalazłem więc w sobie siłę i przerwałem pocałunek.
- Dlaczego przerwałeś? - spytała.
- Misiu,jesteś pijana,lepiej będzie jak się położysz. - odpowiedziałem.
- No dobra,ale pod jednyn warunkiem - uśmiechnęła się szeroko,a ja wiedziałem,że ten uśmiech nie oznacza nic dobrego.
- Jakim znowu warunkiem - westchnąłem.
- Rozbierz mnie.
Co? Nie. Kurwa! Kurwa! Kurwa! Czemu ona mi to robi ? To nie fair. Wiedziałem,że nie odpuści jeśli nie zrobię tego,czego oczekuje. Zdjąłem więc z niej sukienkę,która opadła na podłogę ukazujące jej piękne ciało. Miała na sobie białą koronkową bieliznę i czarne szpilki. Myślałem, że eksploduję. Nagle dziewczyna popchnęła mnie na łóżko i siadając na mnie okrakiem,wpiła się w moje usta. Czułem smak alkoholu i gumy balonowej,którą uwielbiała od dzieciństwa. W tym momencie mogłbym dać się zabić za smakowanie jej ust przez kolejne pięć minut. Dziewczyna rozdarła mi koszulę i usłyszałem jak kilka guzików spadło na podłogę. Podniosłem się do pozycji siedzącej i zacząłem gryźć i całować jej szyję, na co dziewczyna zaczęła poruszać biodrami. Czułem jak twardnieję. Nagle zamieniliśmy się rolami i to ona ssała mi skórę na szyji.Wiedziałem,że zrobi mi malinkę. Oddychałem szybko,byłem coraz bardziej podniecony. Zdolność racjonalnego myślenia poszła w zapomnienie. Ale gdy poczułem rękę mojej przyjaciółki na moim kroczu odzyskałem tę zdolność. Chwyciłem ją za nadgarstki i zmusiłem,by na mnie spojrzała.
- Skarbie,naprawdę,jesteś pijana. Ty...ja...my nie możemy,idź spać.
- Ale Mikeeey - dziewczyna jeknęła - a jutro?
- Dobrze,jutro możemy - i tak jutro zapomni,a teraz odpuści,wiec co mi tam. - To jak, pójdziesz spać grzecznie?
- No dobrze.
Przykryłem dziewczynę kołdrą, pocałowałem w czoło i wyszedłem z pokoju,kierujac sie do łazienki. Wszedłem do jasnego pomieszczenia i spojrzałem w szklaną powierzchnię lustra.
Co ja kurwa narobiłem...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro