Rozdział 15
*James
Przez dwa dni od wyjscia ze szpitala nie robiłem nic. Kompletnie nic. Całymi dniami obijałem się tylko albo jadłem. Taylor i Mike wychodzili rano na siłownię,a Kayla z Olivią na miasto lub plażę więc miałem cały dom dla siebie.
Do czasu.
Dzisiaj Olivia została w domu bo Kayla i Mike pojechali w odwiedziny do jakichś krewnych mieszkających na obrzeżach miasta a Taylor stwierdził,że pójdzie do naszego baru, zobaczyć jak sytuacja. Pod nieobecność naszego szefa,to on mial doglądać interesu. Pasowało mu to,bo nie musiał właściwie pracować.
Zbliżała się pora obiadu więc stwierdziłem, że zejdę na dół. Nie szło mi to najlepiej, bo nieważne jakbym postawił kule,i tak przy każdym ruchu moja złamana noga dawała o sobie znać. W koncu zszedłem do holu,zostawiając za soba przeklęte schody i ruszyłem wolnym "kuśtykiem" do kuchni. Wchodząc,poczułem znajomy zapach nalesników mojej matki... Zabawne,jak czynniki zewnętrzne z dzieciństwa mogą kojarzyć się z poszczególnymi osobami lub sytuacjami. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i zobaczyłem tańcząca z patelnią Olivię. Zauważyłem, że ona nie umie nic robić w kuchni jeśli muzyka nie jest na cały regulator. Podszedłem do niej na tyle cicho,na ile umiałem i kładąc jej ręce na ramionach zaciagnąłem się zapachem jej włosów. Dziewczyna zesztywniała. Zbyt śmiały krok?
-Już wstałeś? - spytała odkręcając butelkę mleka i wlewając ją do miski.
-Mhm - zamruczałem wprost do jej ucha - opowiedz mi wszystko do początku - poprosiłem.To nic ze wszystko pamiętałem. Musiałem stwarzać pozory.
-No więc,na początku był chaos.
Parsknąłem śmiechem. Ta dziewczyna miała coś czego brakowało reszcie dziewczyn,z którymi się "spotykałem".
-Wiesz,że nie o to mi chodzi.
Olivia odstawiła łyżkę,którą aktualnie mieszała ciasto i odwróciła się,przy okazji "subtelnie" ocierając się o moje krocze. Dzieki mala. Patrzyła na mnie swoimi dużymi oczami,od których oderwałem się po kilkunastu sekundach ale tylko po to żeby spojrzeć w jej duży,opalony dekolt. Ja chyba sam sobie kopię grob.
-Opowiem ci ale wieczorem - odpowiedziała,przerywając ciszę pomiędzy nami.
Podparłem ręce na blacie,zamykając dziewczynę w pułapce ale chyba jej to nie przeszkadzało. Zabawne jak jeden wypadek może tak diametralnie zmienić podejście jednej małej Olivii. Kochałem być tak blisko niej. Jej zapach był oszałamiający. Jak malina i mieta. Jednocześnie nienawidziłem gdy używała tych swoich pyskatych usteczek żeby się ze mną kłócić. Była tak wkurwiająca i tak podniecająca jednocześnie,że chyba każdy facet na moim miejscu już dawno by zwariował. W sumie nie dziwię się Mike'owi. Jest tylko mężczyzna.
-No dobra - zrobiłem naburmuszoną minę i chciałem oderwać się od blatu,gdy dłoń dziewczyny mnie zatrzymała.
-James? - spojrzałem na dziewczynę,a ona wtuliła się w mój tors,oplatając moje plecy swoimi rękami. Ściskała mocno jak na taka drobną kobietę. Nie wiedziałem jak zareagować. Przez moment stałem jak sparaliżowany. Chyba to wyczuła, bo chciała mnie puścić ale na to nie pozwoliłem. Otoczyłem ją ramieniem i przycisnąłem do siebie. Była taka krucha. - Cieszę się,że żyjesz - wyszeptała. Na te słowa uśmiechnąłem się jak głupi do sera. To było...urocze,ta jej troska. Nigdy wcześniej nikt się o mnie nie troszczył,a przynajmniej ja tego nie pamiętam. Mama zmarła gdy byłem bardzo mały a ojciec musiał wyżywić mnie i moją siostrę wiec większość czasu spędzał w biurze. Więc prawdę mówiąc...nie miałem rodziny.
-Chodź,zjemy coś - powiedziałem i wypuściłem dziewczynę z objeć.Chwilę potem pochlanialiśmy naleśniki.
______________
Nastał wieczór,więc leżałem w łożku,po prysznicu i zastanawiałem się...w sumie na niczym. Po prostu leżałem bez koszulki i bez senssu wgapiałem się w sufit. Niestety moje nierozmyślania przerwało ciche pukanie,a zaraz potem do pokoju weszła Liv. Ona też była już po prysznicu. Miała wilgotne włosy,krótkie spodenki i - ku mojej uciesze - nie nałożony stanik,pod jasnym materiałem bokserki! Dziekuje ci, Boże za ten widok. Usiadła obok mnie,na co podniosłem się do pozycji siedzącej. Widziałem jak stara się nie patrzeć na mój nagi tors ale nie wychodziło jej to za dobrze.
- Co chcesz wiedzieć ? - spytała.
- Czemu tak dziwnie zareagowałaś? - powiedziałem niby od niechcenia. Ale w rzeczywistości bardzo mnie to interesowało.
-Nie wiem,chyba czułam się winna całemu zajściu. I dalej się czuję. Myśl, że mogłam coś zrobić żeby Cię zatrzymać mnie prześladuje.
-Czyli jednak mnie lubisz... - ups,powiedziałem to na glos?
-O co ci chodzi? - spytała dziewczyna,marszcząc brwi.
-C...co? Nie,o nic. - kurwa,moglem siedzieć cicho. Mógłbym dalej ciągnąć szopkę z utratą pamięci. Ale w sumie mogło być ciekawie.
- Czy ty chcesz mi powiedziec, że nie straciłeś pamięci?! - zerwała się na równe nogi dziewczyna - Debilu nawet nie wiesz co ja przechodziłam!
- No właśnie - wzruszyłem ramionami - nie wiem. Chciałem ciwe sprawdzić. I zobaczyć czy to,że jesteś tak pyskata i bezczelna to kwestia tego,że po prostu mnie nie lubisz czy tego, że zachowujesz sie jak dziecko!
- Ja?! Ja się zachowuję jak dziecko?!
- A niby kto? - posłałem jej zwycięskie spojrzenie.
- Oh,zamknij sie już - i z tymi słowami wpiła się w moje usta.
Nie no,w takim wypadku nic mnie już nie zdziwi.
Calowała dobrze. Nawet świetnie. Zaczęliśmy walkę o dominację. Wiedziałem,że dziewczyna stoi na palcach,więc wyprostowałem się,a ona musiała opleść mnie nogami. Zrobiła dokładnie to o czym marzyłem od dnia,kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ją w łazience. Podszedłem do ściany opierając o nią jej plecy. Dziewczyna kurczowo trzymała uścisk nóg na moich biodrach co mnie cholernie podniecało. Zszedłem pocałunkami na jej szyję. Słyszałem jak głośno wciąga powietrze gdy zassałem kawałek skóry przy jej obojczyku. Gdy skończyłem,puściłem dziewczynę na zimną posadzkę. Oboje staraliśmy się unormować oddechy. Pocałowałem ją jeszcze raz w usta,tym razem nie tak zachłannie,po czym oparłem czoło o jej.
-Ale wiesz,że i tak jesteś dupkiem? - powiedziała.
-Ależ oczywiście! Nie śmiałbym twierdzić inaczej.
- I,że nie przestanę cię wkurwiać?
- Naturalnie. Ja też będę cię irytować. Na przykład teraz, gdy nie masz stanika i stoisz tak naprawdę w moim uścisku,mogę zrobić wszystko - powoli zacząłem podciągać materiał koszulki dziewczyny,po czym uszczypnąłem jej bok. Wyswobodziła się z moich objęć i skierowała się w stronę wyjścia.
-Jesteś kompletnym idiotą,James - rzuciła,po czym wyszła z pokoju.
Chyba muszę jej fundować więcej takich sprzeczek.
♥♥♥
Więc...wstawiłam kolejny w związku z tym ze moje urocze czytelniczki NiePojmiesz ❤ i kitty13miau ❤postanowiły pogadać sobie o ostrych narzędziach,pogróżkach itp. itd., czym mnie bardzo zmotywowały 😁😂Więc postanowiłam trochę przyspieszyć akcję... A oprócz tego miałam napisany rozdział I chyba bym nie wytrzymała publikując go dopiero za dwa tygodnie. Wolę znać od razu wasze zdanie 😙
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro