5. Kiedyś mi zaufasz
— Muszę go poznać!
– Tina nawet ja go jeszcze nie znam – tłumaczyłam przyjaciółce przez słuchawkę telefonu – przecież nie zaproponuję mu spotkania, gdy dopiero byłam z nim na kawie!
Gdy wróciłam z kawiarni, niemal od razu zadzwoniłam do Tiny, aby na bierząco zdać jej relację. Dziewczyna była pozytywnie nastawiona na moją nową potencjalną znajomość i mocno kibicowała mi w poznawaniu i spędzaniu czasu z innymi ludźmi. Raczej nigdy nie sprawiała wrażenia zazdrosnej.
– Niech ci będzie – westchnęła dziewczyna – muszę kończyć, ktoś dzwoni do drzwi.
– Jasne, trzymaj się – pożegnałam się i przerwałam połączenie.
Gdy nadszedł wieczór postanowiłam, że napiszę do Luke'a, żeby podziękować mu za dzisiejsze spotkanie. Poczułam, że chyba zaczął mi się trochę podobać i potajemnie liczyłam na kolejne spotkanie.
Dziękuję za kawę, mimo że nie byłam do tego przekonana, to było bardzo miło.
Na odpowiedź czekałam tym razem zaledwie kilka minut.
Ja również bawiłem się świetnie, następnym razem planuję zabrać cię w bardziej szalone miejsce.
„Następnym razem" – czytając to, delikatnie się uśmiechnęłam, a serce zabiło mi mocniej. Czyli rzeczywiście musiał spędzić miło czas, skoro planował, że jeszcze się spotkamy i to nie przez przypadek.
Co masz na myśli?
Wysłałam szybkie pytanie do chłopaka.
Zobaczysz ;)
Niespodzianka – brzmiało to trochę ekscytująco i czułam, że już nie mogę się tego wyjścia doczekać, cokolwiek by to nie było. Z drugiej strony moja wrodzona lękliwość kazała mi się zastanowić, co to mogło oznaczać i czy było to bezpieczne.
Nasza rozmowa szybko się urwała, bo chłopak musiał wrócić do pracy, ja za to postanowiłam przygotować jakąś prostą kolację dla mamy i jej partnera, aby byli zadowoleni, kiedy wrócą z pracy. Czułam do nich wdzięczność, choć wiem, że w głębi duszy byłam również wciąż trochę zła na mamę za to, że zostawiła mnie z ojcem. Zdawałam sobie sprawę z tego, że kryło się we mnie dużo żalu, związanego z tą sytuacją.
Zanim zrobiłam jedzenie musiałam wyjść do sklepu, bo okazało się, że nie było składników na żadne danie, które potrafiłabym wykonać. Zrobiłam listę i wyszłam z domu. Poszłam do marketu, w którym ostatnio spotkałam Luke'a, po naszym spotkaniu stosunek do niego nieco mi się zmienił, więc tym razem szłam raczej z niewielką nadzieją, że może się na niego natknę. Oczywiście było to złudne i tak się nie stało, co spotkało się z moim małym rozczarowaniem.
Z kupionymi produktami ruszyłam z powrotem do domu. Miałam nadzieję, że zdążę przed powrotem Bryana i mamy.
– Może cię podrzucić?
Usłyszałam niespodziewanie za plecami, w wyniku czego podskoczyłam z zaskoczenia. Przyłożyłam rękę do piersi i odwróciłam się w stronę, już znanego mi, głosu.
Nie sądziłam, że moja siła umysłu jest tak potężna.
– Luke?
— W dobrym miejscu, o dobrej porze – mruknął, przechwytując moją torbę z zakupami – chętnie podwiozę cię do domu, to jest trochę ciężkie – zaproponował.
Zawahałam się, z jednej strony chciałam tego, ale z drugiej nie znaliśmy się za dobrze, a nie chciałam wpakować się w kłopoty. Luke widocznie zauważył moje zwątpienie, bo jedyne co zrobiło, było wskazanie głową kierunku na parkingu, gdzie stało jego auto oraz ruszenie w tamtą stronę. Przez chwilę biłam się jeszcze z myślami, ale w końcu ruszyłam powoli za chłopakiem. Po drodze wyjęłam telefon i pisząc szybką wiadomość do Tiny, udostępniłam jej moją lokalizację, jakby mogło to jakkolwiek mnie chronić przed potencjalnym niebezpieczeństwem.
– Wsiadaj – mruknął mężczyzna, gdy byliśmy już przy samochodzie.
Zrobiłam to, po raz kolejny mimowolnie zastanawiając się, skąd chłopak miał taki samochód, bo nie wyglądał on na najtańszy, w stylu w jakim zwykle posiadali auta młodzi ludzie. Zapięłam pasy i ściskając w swojej dłoni telefon, czekałam aż ruszymy.
– Będziesz musiała mnie pokierować – powiedział, gdy wyjechał z parkingu – kawałek drogi pamiętam, ale nie odprowadziłem cię ostatnio do końca.
– To niedaleko – przyznałam – jeszcze dwie ulice i będziesz musiał skręcić w prawo – poinformowałam.
Chłopak pokiwał głową i nieznacznie przyśpieszył, nie jechaliśmy szybko, a ja mimo tego, że byłam niepewna, to czułam się całkiem bezpieczna.
– Często robisz tutaj zakupy?
– Całkiem – odpowiedziałam – gdy czegoś potrzebuję, przychodzę tutaj. Na szczęście kawałek dalej jest skrót, więc mam dużo krótszą drogę, jeśli idę na piechotę.
– Rozumiem – Luke spojrzał na mnie szybko – nie sądziłem, że tak szybko się zobaczymy.
Przyznałam mu rację, przy okazji uśmiechając się do niego nieśmiało. Cieszyłam się, że tak wyszło, może na początku spotkanie chłopaka nie było mi na rękę, ale teraz, gdy więcej z nim porozmawiałam, wydawał mi się naprawdę sympatyczny (przez większość czasu).
– Ja tak samo – przyznałam – ale to całkiem miłe.
Naszą krótką rozmowę przerwał dojazd do domu. Podziękowałam chłopakowi za podwiezienie mnie, ale nie wysiadłam z samochodu, miałam ochotę jeszcze chwilę z nim porozmawiać, ale nie chciałam być nachalna i liczyłam, że to on doda do naszej krótkiej wymiany myśli coś jeszcze i tak się stało, zupełnie jakby czytał mi w głowie.
– Jesteś jutro wolna?
– Tak – odpowiedziałam od razu – chcesz się zobaczyć?
– Chcę zabrać cię w jedno miejsce – powiedział tajemniczo – jestem pewien, że ci się spodoba.
– Z pewnością – kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się delikatnie – czy to randka?
Czy ja naprawdę zadałam to pytanie?
Przywaliłam sobie mentalnie w czoło, gdyż poczułam zawstydzenie swoją bezpośredniością. Zwykle nie byłam, aż tak śmiała w kontaktach z mężczyznami.
– Jeśli tego właśnie chcesz – mężczyzna zaśmiał się dźwięcznie.
Poczułam, jak na moje policzki wkrada się rumieniec. Wzruszyłam ramionami, aby uniknąć tym samym niewygodnej odpowiedzi. Jednak chłopak nie wyglądał, jakby w ogóle oczekiwał jakiegokolwiek potwierdzenia czy też zaprzeczenia z mojej strony.
– Ubierz coś wygodnego – powiedział po chwili ciszy – będę po ciebie po twojej szkole. O której kończysz?
– Powinnam być wolna jakoś po czternastej – odpowiedziałam po krótkim zastanowieniu – spotkamy się na parkingu?
Luke pokiwał głową i posłał mi delikatny, chłopięcy uśmiech. Poczułam, że moje serce zabiło mocniej, na co zacisnęłam zęby, bo nie było mi to znane uczucie.
– W takim razie do jutra, Luke – powiedziałam cicho i złapałam za klamkę drzwi – dziękuję za podwiezienie, to było miłe z twojej strony.
– Sama przyjemność – mruknął chłopak – mam nadzieję, że chętniej będziesz wsiadała do mojego samochodu.
– Chyba, że był to podstęp, abym ci zaufała – udałam, że się zastanawiam – muszę przemyśleć, czy twoje zachowanie rzeczywiście jest godne tego, abym wierzyła w twoje szczere intencje.
– Kiedyś mi zaufasz.
Dlaczego to zabrzmiało jak obietnica?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro