7
Louis obudził się po godzinie szóstej i ze smutkiem stwierdził, że wczorajszy dzień był jednak prawdziwy. Przejechał ręką po poduszcze Harry'ego i wstał, stawiając nogi na miękkim dywanie.
W kuchni przygotował śniadanie; tosty z sokiem pomarańczowym i postawił wszystko na stole. Usiadł na krześle i oparł policzek o rękę.
∆
Harry skupił całą swoją uwagę na nogach i oponach, które leżały na ziemi, ponieważ nie chciał się potknąć i wywrócić prosto w błoto. Następnie chwycił się rękami muru, próbując przez niego przejść, jednak nie udało mu się przełożyć nogi i spadł na ziemię.
- Styles, królewno, podnoś się! - krzyknął Scott (czy ktoś może mi powiedzieć, jak nazywa się ten główny dowodzący w wojsku? Wiecie o co chodzi?). Harry natychmiastowo się podniósł i tym razem udało mu się wykonać zadanie poprawnie.
∆
Louis uśmiechnął się do dzieci, kiedy pojawiły się w drzwiach kuchni.
- Jak tam, tato? - zapytała Lucy i usiadła na krześle naprzeciwko.
- Lepiej nie mówić - odparł zachrypniętym głosem. - Tutaj macie śniadanie - podał im talerze i sam wstał od stołu. - Smacznego, dzieciaki - powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
∆
Hejka! ^^
15 komów i next ^^
Uratujcie to słoneczko 😭💔
A tutaj Harry wiecznie widzący aparat 😂🌹
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro