6
- Harry... - Louis szepnął i upadł na kolana, a z jego oczu wypłynęło więcej łez. Zaniósł się głośnym płaczem i schował twarz w dłoniach.
- Tato - poczuł ręce pod swoimi pachami i chwilę później był na nogach. - Stań prosto, proszę - usłyszał głos Aleca. - Musimy iść do domu - siedemnastolatek pociągnął nosem i zaprowadził tatę do samochodu. - Gdzie masz kluczyki?
- Nie jedziesz, Alec. Nie umiesz i nie masz prawka - odpowiedział mu cichy głos Louisa.
- Ojciec mnie nauczył - przeszukał kieszenie szatyna i chwilę później miał kluczyki w ręce. Otworzył samochód i pomógł położyć się Louisowi na tylnych siedzeniach. Lucy usiadła obok taty, a Alec za kierownicą.
- Tato - piętnastolatka ścisnęła ramię mężczyzny.
Kiedy dojechali do domu, Louis wysiadł z samochodu, otworzył kluczem drzwi od domu i skierował się do sypialni. Położył się na łóżku i przytulił się do bluzy Harry'ego.
- To jeszcze nie noc, ale dobranoc Harry - szepnął i pogrążył się we śnie.
∆
Następny dzień
Harry już od kilku godzin jest na miejscu. Dostał "sypialnię" razem z dwoma innymi chłopakami, których zdążył już poznać. Jest to mulat o imieniu Zayn i brunet - Josh.
Harry wstał z materaca i z przerażeniem zobaczył, że jego znajomych nie było. Szybko się ubrał w mundur i wybiegł z namiotu, ponieważ to właśnie w nim mieszkali mężczyźni. Stanął w szeregu, ale to nie sprawiło, że pozostał niezauważony.
- Wystąp! - usłyszał i to zrobił, bo wiedział, że słowa są kierowane do niego. - Wasze imię?!
- Harry - odpowiedział i stanął prosto.
- Harry, co?!
- Styles. Harry Styles
- Na ziemię i pięćdziesiąt pompek! Ruchy, królewno!
- Tak jest! - krzyknął i padł na ziemię, robiąc pompki.
I zrozumiał, że przejebał sobie już pierwszego dnia.
∆
15 komentarzy - next ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro