Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24

- Tato, to dostanę prezenty, czy nie? - Lucy uśmiechnęła się w stronę Harry'ego.

- Myślisz, że zasłużyłaś? - zapytał, mając w głowie sytuację z supermarketu.

- Oczywiście, że tak. Byłam grzeczna, pomagała tacie... - przerwał jej Alec.

- Jaka byłaś? Grzeczna? Ty chyba nie wiesz co znaczy to słowo, ty mała...

- Alec, dość. Za kłamanie nie powinnaś dostać prezentu, za mówienie swojemu ojcu, że jest beznadziejny też nie - powiedział ze spokojem, a córka spojrzała na niego ze zdziwieniem.

- Skąd ty... Juź mu się poskarżyłeś?! - zwróciła się do Louisa.

- Twój tato nic mi nie powiedział, młoda damo - wstał i oparł się rękami o stół. - Widziałem was w supermarkecie. Nie chciałem podchodzić, ponieważ chciałem wam zrobić niespodziankę. I wtedy usłyszałem najgorsze słowa, które mogłaś powiedzieć swojemu tacie, który cię, kurwa, kocha i z pewnością go to wszystko boli

- Kocha?! Nie chciał mi kupić sukienki na rozpoczęcie roku, tato!

- Tobie dalej chodzi o tą głupią sukienkę, Lucy? Wiesz, że po wyjeździe taty nie miałem pracy, co wiąże się również z brakiem pieniędzy - powiedział spokojnie Louis, z głową zwieszoną w dół.

- Alec mnie uderzył! - pisnęła.

- Bo zasłużyłaś! Tata by tego nie zrobił, ale ja tak! - warknął nastolatek.

- Możemy się nie kłócić w święta? - odezwał się Louis. Kiedy nikt go nie posłuchał, po prostu wyszedł z jadalni i usiadł przy kominku w salonie. - Wszystkiego najlepszego, Louis. Zajebiste urodziny - prychnął.

Przepraszam, że dodaję z takim opóźnieniem

Komentujciee <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro