20
- Alec - Louis szepnął i złapał syna za ręce.
- Ty jesteś chory! Popieprzony kretynie - nastolatka dotknęła policzka, a z jego oka wypłynęła pojedyncza łza. - To bolało - pociągnęła nosem.
- Bardzo dobrze. Walnąłbym cię jeszcze raz, żebyś chociaż trochę poczuła to, co tato, chociaż to i tak jest niczym w porównaniu do twoich słów - warknął i wyrwał rękę z uścisku Louisa. - Jesteś rozpieszczoną gówniarą, która myśli tylko o sobie
- Ta rodzina jest zdrowo popierdolona! I co, pozwolisz mu na bicie mnie, tak?! Kurwa, damski bokser!
- Uważaj na słowa, Lucy - Louis szepnął.
- Tyle?! Nic mu nie powiesz?!
- Możesz nie krzyczeć? Ludzie patrzą
- Niech patrzą! Niech widzą z kim muszę mieszkać! Nienawidzę was! - odeszła w stronę drzwi wyjściowych.
- Ja nie przeżyję. Za tydzień są święta, rozumiesz? Między nami będzie panować taka atmsfera? Jeśli tak, to ja się wypisuję, nie chcę takich świąt
- Będziesz miał urodziny, będzie dobrze, tato
- Właśnie, urodziny, które spędzę będąc nienawidzonym przez własną córkę
∆
Dwie godziny później Harry dotarł do domu Liama, gdzie od razu rzucił się na kanapę.
- Harry? Co się stało? - wszedł do salonu i zmarszczył brwi.
Harry opowiedział mu o wydarzeniach w sklepie, których był świadkiem. Przetarł twarz i ze świstem wypuścił powietrze.
- Ucieszy cię wiadomość, że Zayn się obudził?
- Mówisz poważnie?! - na twarzy Stylesa zagościł uśmiech, kiedy Liam pokiwał głową.
∆
#4
Awww wszyscy kochają Lucy ❤😊
Komentujcie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro