Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

- Coś się stało, Harreh? - Louis zapytał i zabrał list z rąk swojego męża. Przeczytał wszystko dokładnie i oparł się ręką o stół. - To nie jest prawda, Harry. To nie jest prawda - szepnął. - Harry, co to jest?! - krzyknął, rzucając listem. W jego głosie słyszalny był ból.

- Uspokój się, kochanie. Usiądź - popchnął go na krzesło. - Nie denerwuj się

- Jak mam się nie denerwować, kiedy mój mąż idzie na pierdoloną wojnę i nawet nie wiem, czy wróci?! Masz dwójkę dzieci! - wykrzyczał, jego policzki były mokre od łez.

- Wrócę, przysięgam, że wrócę. Nie płacz - wytarł jego policzki.

- Nie przysięgaj, gdy nie masz pewności - jego głos drżał.

- Moment, chwila - powiedział Alec. - Gdzie idziesz? Na wojnę? - zapytał z niedowierzaniem.

- Tak, synku. Hej, Lucy, nie płacz. No już, księżniczko - pocałował córkę w głowę. - Nie zostawię was samych. Jeszcze będziecie mieli mnie dość - uśmiechnął się i przytulił całą trójkę.

- K-kiedy? - usłyszeli cichy głos Lucy.

- Za dwa dni - westchnął, a Lou znowu wybuchnął płaczem.

- Nie umrzesz, prawda? Nie zrobisz nam tego? - zapytał Louis, kiedy leżeli wieczorem w łóżku. Szatyn oparł policzek o pierś męża i obrysował palcem tatuaż motyla na brzuchu wyższego.

- Obiecałem, tak? Kocham was i zrobię to dla mojej rodziny - przycisnął wargi do jego czoła. - A teraz śpij, kochanie - szepnął i objął Tomlinsona ramieniem. Louis przerzucił nogę przez pas Harry'ego i wtulił się w niego.

- Dobranoc. Kocham cię - powiedział cicho i złożył pocałunek na jego szyi.

- Słodkich snów, Lou. Kocham cię

Okładka zmieniona, jak zwykle piękna. sicklarry_ ratuje za każdym razem 💓

To co?
15 komów i next :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro