Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Louis zadzwonił dzwonkiem do drzwi dość dużego domu. Będzie dużo sprzątania, pomyślał. Drzwi otworzyły się, a w nich stanęła kobieta z mężczyzną, który prawdopodobnie był jej mężem.

- Dzień dobry, jestem Louis Tomlinson - uniósł prawy kącik ust.

- Miło pana poznać, proszę wejść

Po słowach faceta, Louis wszedł do domu. Stanął niezręcznie w korytarzu i spojrzał na właścicieli domu.

Dwa dni później

Harry otworzył oczy i pierwsze co poczuł, to ból ramienia i głowy. Sapnął, kiedy okazało się, że jego ręka jest usztywniona.

- Rzucili granatem, który upadł blisko ciebie i Zayna. Nie wiem jakim pieprzonym cudem tego nie zauważyliście. Malik ledwo żyje - usłyszał głos generała. - I nie wiemy czy przeżyje kolejną noc

- Co... Jaki granat? O czym sir mówi? - skrzywił się.

- O tym, że jesteście kompletnymi idiotami! Nawet nie wiem, jak wam się udało wyjść cało z tego wszystkiego!

- Sir...

- Zdajesz sobie sprawę, że nie możemy mieć rannych w wojsku? Lecicie do domu, do niczego się nie nadajecie, a my nie będziemy czekać, aż wyzdrowiejecie.

Harry spuścił głowę, czując się jak nic nie warty śmieć.

Nie polecam pisania rozdziału z przeciętym palcem, a raczej z przecięciem w miejscu, gdzie kciuk jakby łączy się z palcem wskazującym :)

Nie polecam również trzymania szkła w ręce, próbując zmyć makijaż :) (rozwaliło mi się lusterko i wypadło szkło)

Piszcie co u was *3*

PS  jestem głupia :)
Pozdrawiam
Pati ★

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro