Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°6: First Love°

"Więc jesteś pełnoetatową opiekunką do dzieci?"

Bezradnie skinęłam głową tej matce. Słyszałam westchnienie Jimina, prawdopodobnie z ulgą, że zdecydowałam się pójść za jego głupim kłamstwem.

W jakiś sposób znalazłam się na jego sofie, tuż obok jego matki, która teraz kołysała dziecko. Przez cały ten czas wpatrywałam się w Jimina, który desperacko próbował uniknąć kontaktu wzrokowego ze mną. Za każdym razem, gdy przypadkowo na mnie spojrzał, poruszał się trochę nieswojo.

Ręce Swędziały, żeby objąć go za szyję i udusić, ale nie mogłam tego zrobić, przynajmniej nie przy jego mamie.

"Jak, ma na imię?" - zapytała, spoglądając na mnie.


Moja twarz nagle stała się pusta i mój umysł też. Ja i Jimin spojrzeliśmy na siebie, obaj mieliśmy ten sam spanikowany wyraz twarzy. Musiałam szybko myśleć.

Rozejrzałem się po okolicy, szukając wszystkiego, co mogłoby mi pomóc. Znałam wiele imion, ale w tamtym momencie nie mogłem wymyślić ani jednego. Z pewnością nie robię nic dobrze pod presją.

"Jun..."

Ja i jego matka spojrzeliśmy na niego, gdy szybko mrugnął do nas.

"Tak, jego imię to Jun."

Powiedziałam to powoli, próbując przyzwyczaić się do obcego imienia. Spojrzałam na jego Matkę i posłałam jej uspokajający uśmiech.

"Awww Jun, jest takie piękne! Jimin, kiedy zdobędziesz dla mnie takiego wnuka?"

Była zbyt zajęta zabawą z Junem, żeby zdać sobie sprawę, jak niezręczna stała się atmosfera. Przerażony wyraz jego twarzy nie dawał mi wątpliwości, o czym myśli.

Rozmawialiśmy wcześniej o tym, jak jego Dziecko może być jego. Prawdopodobnie przyprawiał go o ból głowy, myśląc o tym, jak mógłby być ojcem.

Szczerze mówiąc, dobrze mu tak. Takie jest niebezpieczeństwo bycia playboyem i uzależnionym od seksu. To znaczy, nie byłam pewna, czy był tego rodzaju osobą. Ale zakładając ze sposobu, w jaki znał siebie, że istnieje możliwość, że on jest ojcem, pozwolił mi tylko logicznie zgadywać.

„O Boże, jak mogłam zapomnieć? Pozwólcie, że zrobię wam lunch!"

Podała mi Juna i wybiegła z pokoju. Wtedy w końcu uznałam czas. Byłam zbyt zajęta zajmowaniem się dzieckiem i Jiminem, żeby zdać sobie sprawę, że nawet nie jadłam śniadania. Mój poranek minął zbyt szybko, na co nie narzekałam, ponieważ chciałam, aby mój okropny dzień zakończył się tak szybko, jak to możliwe.

"Pozwolę dziecku zostać ze mną, dopóki twoja Matka nie wyjdzie" powiedziałam, wstając i wracając do domu.

„Och... co do tego", powiedział, śmiejąc się nerwowo. „Mama faktycznie zamierza zostać na weekend".

To sprawiło, że natychmiast zamarłam, prawie zaryzykowałam upuszczenie dziecka.

"Nie mogę go trzymać przez całe dwa dni!"

Jimin szybko położył palec wskazujący na ustach, dając mi znak, żebym była cicho. Nie miał pojęcia, jaką suką byłam, bo nie zamierzałam mu pomóc, ale teraz chce iść dalej i skorzystać z mojej dobroci! Właśnie dlatego rzadko byłam dla kogoś miła. Jedyną osobą, która miała na tym skorzystać, był on i nie podobało mi się to. Nie było mnie tam, żeby odtworzyć dobrą historię samarytanina.

"Proszę, pomóż mi, dopóki mama nie wyjedzie. Pomogę ci w przyszłości."

Wydął wargi i mrugnął do mnie z założonymi rękami. Wzdrygnęłam się na jego obrzydliwą próbę udawania uroczego, musiałam powstrzymać się od wymiotów na jego dywanie.

„W porządku, ale teraz ide do domu".

" Zostań na lunch" - powiedział, łapiąc moje ramię, które szybko wyrwałam.

"Czy nie prosisz o zbyt wiele?" Spytałam z pretensją w głosie.

Mój gniew narastał z każdą sekundą i nie mogłam już sobie ufać, że uspokoję swój temperament. Na szczęście zrezygnował z przekonywania mnie. Więc udałam się do wyjścia.

Dzwonek zadzwonił do drzwi, kiedy już miałam je otworzyć

Szczerze mówiąc, ten facet ma zbyt wielu gości

Kiedy otworzyłam drzwi, moje oczy napotkały klatkę piersiową osoby. To była najczęstsza część ciała, która znajdowała się na wysokości moich oczu, z powodu mojego wzrostu.

"Przepraszam" powiedziałam do faceta w szarej bluzie.

Próbowałam go minąć, ale zamarłam, kiedy nagle się odezwał.

"Nari? Czy nie jesteś Kim Nari?"

Poczułam gęsią skórkę i dreszcz wzdłuż kręgosłupa, kiedy usłyszałam, jak mówi. Znajomość jego głosu sprawiła, że ​​moje tętno niemal automatycznie przyspieszyło do nienormalnego tempa.

O Boże. Nie on!

Połowa mnie chciała się upewnić, kim jest, ale druga połowa nie. Powoli i niechętnie podniosłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętą twarz spoglądającą na mnie.

Jaki los spotkał mnie ponownie w tak nieoczekiwanym momencie? Nie sądziłam, że kiedykolwiek go zobaczę, ale był. Stojąc zaledwie kilka centymetrów dalej i uśmiechając się do mnie jak niewinna osoba.

W całym moim życiu był tylko jeden facet, któremu udało się zmusić mnie do uderzenia, jakby nie było jutra, i sprawił, że moje serce biło w tempie, jak ktoś został porażony prądem.

Tam stałam. Kraina lodu - z niechlujnym wyglądem i dzieckiem na moim ramieniu. Zdecydowanie nie tak, jak chciałam być znowu widziana przez moją pierwszą miłość.

"Przepraszam, musiałem cię pomylić z kimś innym..."

"NIE! Jestem Kim Nari!"

Od razu wzdrygam się, słysząc, jak desperacko i piskliwie zabrzmiał mój głos. Musiałam się pozbierać, ale to się nie stanie, kiedy on będzie stał przede mną.

"Woah! Miło cię tu widzieć!" Wykrzyknął, śmiejąc się i szturchając mnie w ramię.

Moja twarz była prawdopodobnie pokolorowana różnymi odcieniami czerwieni, przez to, że zarumieniłam się tak mocno. Dosłownie czułam ciepło promieniujące z mojego ciała z powodu tego, jak bardzo była. zdenerwowana. W najbliższym czasie miałam osiągnąć swój punkt wrzenia i rozpłynąć się na podłodze.

Dołączyłam do niego z wymuszonym i niezgrabnym śmiechem, kiedy ponownie wzdrygnąłam się psychicznie z powodu mojego żałosnego istnienia.

"Ty masz dziecko?"- zapytał, ruchem głowy wskazując Jun'a który śpi właśnie w moich ramionach.

"Tak ... Jakoś sprawy potoczyły się w ten sposób."

Spojrzał na mnie zmieszany, ale szybko wrócił do uśmiechu. Było dla mnie tajemnicą, jak on mógł się tak często uśmiechać przez cały czas. Jeszcze większą tajemnicą było to, jak cyniczna i pesymistyczna osoba taka jak ja mogła podkochiwać się w życzliwej i szczęśliwej osobie takiej jak on. Nawet po tylu latach wciąż nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego pociąga mnie do niego.

- No cóż. Mam nadzieję, że wkrótce się znowu zobaczymy, Kim Nari.

- Ty też. Jung Hoseok - powiedziałam nieśmiało.

Zarumieniłam się mocniej po wypowiedzeniu jego imienia. Nie mówiłam tego od lat i nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek jeszcze raz powiem to na głos.

~~~~~~~~~~~~

Milego dnia, nocy, wieczoru, popołudnia, ranka! 💕 zależy kiedy to czytacie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro