°4:White Lie°
Narrator
Para zaczęła gorączkowo krążyć po kuchni, próbując ukryć mleko w proszku i wszelkie dziwne rzeczy, które nie powinny znajdować się w domu kawalera. Jimin chwycił butelkę dla niemowląt i wepchnął ją w dłoń Nari.
„Zabierz to i dziecko do swojego mieszkania, a ja odwrócę uwagę mojej matki".
Nari nie miała innego wyboru, jak tylko przyjąć butelkę i pozwolić mu wyciągnąć ją z kuchni. Lekko popchnął ją w lewo, w stronę swojej sypialni, podczas gdy on poszedł w przeciwnym kierunku.
Ostrożnie podeszła na palcach do śpiącego dziecka, modląc się w myślach, aby nagle się nie obudziło i nie płakało. Włożyła butelkę do kieszeni piżamy i wyciągnęła ręce w stronę dziecka. Po tym, jak udało jej się w pełni trzymać dziecko w ramionach, szybko wypadła z pokoju i wyszła przez korytarz.
Kiedy Nari mijała salon, w którym przebywała matka i syn, rozpoznała w niej kobietę w czerwonym płaszczu, na którą wpadła w sklepie. Ale nie miała czasu na zastanawianie się, kiedy wymknęła się z domu, aby dostać się do własnego.
"Słuchaj synu, błagam cię o powrót do pracy w firmie." - powiedziała jego Matka, siadając na sofie
"Wiesz, jaka jest moja odpowiedź."
Starsza kobieta zamknęła oczy i westchnęła beznadziejnie. Doskonale wiedziała, jaka będzie jego odpowiedź, ponieważ zawsze była taka sama, ale nie zamierzała się poddawać. Przez ostatnie trzy miesiące, odkąd wyjechał, próbowała przekonać syna, żeby wrócił do pracy. Wciąż była daleka od sukcesu ze względu na buntowniczą naturę młodego mężczyzny.
"Dlaczego ty i twój ojciec jesteście tacy podobni?" pomyślała na głos.
Zawsze o tym myślała. Dwóch mężczyzn w jej domu miało niemal identyczną osobowość, ale okropnie się nie lubili. Zawsze temu zaprzeczali, ale nie sądzili, że rzeczywiście był to fakt, że mieli tę samą genetykę.
„To tata powiedział mi, żebym wyszedł i nigdy nie wracał. Jestem dobrym synem, spełniając jego życzenie. "
" Wiesz, że mówi bzdury, kiedy jest zły, wiesz o tym. I od kiedy zacząłeś słuchać swoich rodziców?
"Słuchaj mamo. Jestem całkowicie zadowolony z pracy u Hoseoka, więc pozwól mi żyć samemu."
Jego matka trzymała go za rękę między swoimi dwiema dłońmi i lekko go ścisnęła
„Dlaczego miałbyś ograniczać się do bycia tylko baristą, skoro możesz osiągać tak wielkie rzeczy w firmie?"
Jimin cofnął rękę i z frustracją potargał szare włosy. Nie lubił być zawsze naciskanym przez wszystkich, aby zostać odnoszącym sukcesy biznesmenem, takim jak jego ojciec i starsza siostra. Był przygotowywany do pracy w firmie, odkąd był w liceum i ani trochę mu się to nie podobało. Wtedy naprawdę zaczęto pielęgnować jego buntowniczy wizerunek.
Młody facet był karmiony łyżeczką, aby być pewnym typem osoby, która teraz właściwie nie miała poczucia siebie. Właściwie nie wiedział, gdzie leżą jego pasje, ani co zrobić ze swoim życiem.
"Jestem pewien, że nie przyjechałaś aż tutaj, żeby mnie przekonać. A co z tą walizką?"
Jego matka nagle się rozpromieniła, gdy wspomniał o jej walizce, jakby zupełnie o niej zapomniała.
"Twój ojciec był takim starym pierdnięciem: przyprawia mnie o ból głowy, więc zostaję tu z tobą na weekend."
Obdarzyła go szerokim uśmiechem, którego nie odwzajemnił. Po prostu mrugnął do niej, nie rozumiejąc tego, co właśnie powiedziała. Z pewnością było to dla niego nowe. Jego matka nigdy nie przebywała w jego domu i on też nie mógł sobie tego wyobrazić, ponieważ po prostu nie pasowało to do jego stylu życia.
"Dlaczego nie możesz zostać w domu Noony? Nie mam tu żadnej służącej, która by się tobą opiekowała."
„Wyjechała do Chin w jakimś interesie. Nie potrzebuję nikogo, kto by się mną opiekował, w rzeczywistości jestem jeszcze młoda i całkiem wysportowana".
Zaczęła kręcić ramionami i machać rękami w powietrzu, aby udowodnić, co powiedziała. Jimin zaśmiał się i delikatnie położył jej ręce po obu stronach. Ale z tyłu głowy martwił się, jak uda mu się ukryć dziecko przed matką. Gdyby się dowiedziała, jego ojciec na pewno też by się o tym dowiedział, ponieważ nie można było powstrzymać głośnych ust matki.
Wiedział, że nie ma innego wyboru, jak tylko przekonać sąsiadkę, żeby zaopiekowała się dzieckiem. Obawiał się, że odmówi pomocy, ponieważ już dość niechętnie angażowała się w tę sytuację. Wiedział jednak, że dziecko było znacznie bezpieczniejsze w jej rękach, zamiast w rękach Hoseoka, które były jego drugą opcją.
Przez cały ten czas śnił na jawie, jego Matka już wędrowała tym korytarzem.
"Jimin, dlaczego twój pokój pachnie jak dziecko?"
Szybko wstał z sofy i poszedł ją znaleźć. Położył ręce na ramionach matki i odprowadził ją od swojego pokoju, podczas gdy on zamykał drzwi Drugą ręką."
„Nie mam pojęcia, o czym mówisz! Chodźmy do kuchni, zrobię ci herbatę".
Zaprowadził ją do kuchni i posadził na krześle barowym. Okrążył wyspę i przeszukał swoją szafkę w poszukiwaniu herbaty rozpuszczalnej.
„Co to jest?" Zapytała
Przeciągnęła palcem wskazującym po odrobinie mleka w proszku, które Nari wcześniej rozsypała na blacie. Zanim zdążyła unieść go w kierunku nosa, żeby go powąchać, Jimin pośpiesznie wytarł jej palec i blat szmatką.
„Czy to jakiś narkotyk? Kokaina?!" wykrzyknęła "Nie wychowałam cię na takiego młodego człowieka!"
Jimin otworzył usta, ale zamknął je ponownie, gdy nie wyszły żadne słowa, ponieważ był tak zdenerwowany.
„Mamo! Ja taki nie jestem. To tylko... po prostu cukier puder z wczoraj, kiedy Hoseok piekł ciasto dla dziewczynki".
Jimin w duchu bił sobie brawa za myślenie tak szybko, ale ta matka nie widziała przekonania. Skrzyżowała ramiona i uniosła brew, opierając się o blat kuchenny.
- Dlaczego Hoseok miałby tu piec?
Jimin oblizał dolną wargę, co zawsze robił, kiedy był zdenerwowany.
"Ponieważ mieszka obok, dziewczyna jest moją sąsiadką. Chciał, żeby była świeżo upieczona dla niej.
Tylko białe kłamstwo.
W myślach modlił się, aby to kłamstwo nie eskalowało i nie gryzło go w tyłek w najbliższej przyszłości. Na pewno nie zmieniłoby się to w taką wielką sprawę. Cóż, przynajmniej na to miał nadzieję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro