Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział trzydziesty trzeci

- Gdzie on jest?

- Już się tak łatwo nie wywiniesz!

Neville przemykał korytarzami, chcąc jak najszybciej dostać się do Pokoju Życzeń, który był jego jedynym ratunkiem w tej sytuacji.

Ponieważ był jednym z najaktywniejszych buntowników w Hogwarcie, a tortury nic nie dawały, śmierciożercy chcieli zaatakować jego babcię.

Myśleli, że dzięki temu się zlęknie i przestanie się sprzeciwiać reżimowi.

Nie przewidzieli jednak, że Augusta Longbottom nie da się tak łatwo. Wysłali nią jednego śmierciożercę, który wylądował w Świętym Mungu.

Jego babcia natomiast się ukrywała i przysłała mu list, że jest z niego dumna. Oraz, że jest godnym synem swoich rodziców i żeby robił tak dalej.

W tej chwili jednak nie miał czasu zbytnio na rozmyślanie o tym, gdyż musiał jak najszybciej dostać się do kryjówki.

Megan akurat znalazła się na siódmym piętrze, gdyż wracała od swojej kuzynki z Gryffindoru. Nim jednak zdążyła coś powiedzieć, pokazał jej gestem, że muszą być cicho.

Następnie zażyczył sobie kryjówki i po chwili pojawiły się drzwi Pokoju Życzeń.

Wziął dziewczynę za rękę, nie chcąc, by została sama na korytarzu. Zresztą ona sama chciała wiedzieć, co się dzieje.

Znaleźli się w małej wielkości pomieszczeniu, a z sufitu i z galerii, która biegła wokół wyłożonych ciemną boazerią ścian, zwisały dwa różnokolorowe hamaki. Okien nie było, a dwie ściany obwieszone były gobelinami w żywych kolorach.

Megan zobaczyła złotego lwa Gryffindoru wyhaftowanego na szkarłatnym tle, oraz czarnego borsuka Hufflepuffu na żółtym.

- Co się dzieje Nev? - spytała Megan.

- Zaraz ci powiem wszystko - odparł Neville. - Mam nadzieję, że Carrowowie tu nie wejdą.

- Myślisz, że wystarczy sobie tego zażyczyć? - spytała dziewczyna.

- Warto spróbować - odparł chłopak. - Życzę sobie, aby żadne z Carrowów, albo ich zwolenników nie mogło tu wejść.

Nic się nie wydarzyło, ale mieli nadzieję, że to wystarczy.

- Chciałabym pufy, abyśmy mogli swobodnie usiąść i porozmawiać - powiedziała Megan, a po chwili życzenie się spełniło. Usiedli więc obok siebie, a Neville westchnął.

- Śmierciożercy próbowali porwać moja babcię, żeby mnie zaszantażować - rzekł Neville ponurym głodem.

- Co? - wydukała z siebie przerażona Megan. - Co jej zrobili?

- Uznali, że skoro udaje im się szantażować dorosłych, porywając ich dzieci, to zrobią to samo też odwrotnie. Ale nie docenili mojej babci - stwierdził chłopak, dumny z babci. - Posłali jednego śmierciożercę, który wylądował w Świętym Mungu. A babcia się ukrywa i przysłała mi list, że jest ze mnie dumna i jestem dobrym dzieckiem swoich rodziców.

- Jejku... Przynajmniej tyle, że udało jej się umknąć - odparła zszokowana Puchonka.

- Całe szczęście. Ale Carrowowie uznali, że w takim razie jestem niepotrzebny i Hogwart poradzi sobie beze mnie. Nie wiem czy chcieli mnie zabić, czy wsadzić do Azkabanu, ale wolałem im umknąć - stwierdził Neville

- I dobrze, że im uciekłeś - stwierdziła Megan. - Oni są straszni.

Wzięła go za rękę, chcąc dodać mu tym otuchy.

Chłopak był zaskoczony, ale docenił toen gest.

- Wziąłem cię do Pokoju Życzeń, żebyś ich czasem nie spotkała - powiedział Neville. - No i żeby ci to wszystko powiedzieć.

Kochał ją i bał się, że mogłaby jej się stać jakaś krzywda.

Paradoksalnie jednak, chociaż stawiał czoła śmierciożercom, ciężko mu było zrobić pierwszy krok i wyznać Megan miłość.

Powiedział o tym jednak Taylorowi i Ginny, z którymi w końcu się przyjaźnił.

Taylor potwierdził słowa Tulips, że powinien spróbować. Bo w końcu świadomość, że ma się przy sobie osobę, która odwzajemnia twoja miłość, dodawała sił.

Ginny natomiast powiedziała, że powinien cieszyć się z tego, że ma ją przy sobie. Bo niestety nie wszyscy mają możliwość bycia z ukochaną osobą tak często.

Gryfonka pod koniec poprzedniego roku szkolnego chodziła z Potterem, z którym jednak ponoć zerwali w wakacje. Było jej przykro z tego powodu, ale musieli to zrobić.

Bynajmniej jednak nie użalała się nad sobą. Wręcz przeciwnie, to jeszcze bardziej ją motywowało do walki.

Niestety z wiadomych przyczyn nie mógł porozmawiać z Luną, lecz wiedział, że pewnie by go wspierała. Martwił się o nią i miał nadzieję, że nadal żyje.

Dziewczyna natomiast zastanawiała się, kiedy powiedzieć, co czuje.

Jednak teraz przede wszystkim się o niego zmartwiła, bo w końcu ledwo się wymsknął Carrowom.

Długo siedzieli w Pokoju Życzeń, rozmawiając na różne tematy, pomijając jednak swoje uczucia.

Wiedzieli, że ich przyjaciele pewnie się martwią. Zarazem nie chcieli ryzykować, że w pobliżu gdzieś czają się Carrowowie.

W końcu jednak zaczęli być coraz bardziej głodni.

- Mogę ci przynieść coś do jedzenia z kuchni - zaproponowała Megan. - Mnie nie szukają.

Chłopak pokręcił jednak głową.

- Jakby cię zobaczyli z koszykiem jedzenia, to by się domyślili, że wiesz gdzie jestem - stwierdził Neville. - Chociaż i tak pewnie to podejrzewają. Ale tak czy siak, w szkole są ciągłe patrole.

- Ty na pewno nigdzie stąd nie pójdziesz - stanowczo stwierdziła Megan. - Mogą mnie torturować, ale i tak cię nie wydam. A ciebie chcą dopaść już. I niewiadomo co z tobą zrobić.

Chłopak był zaskoczony, z jaką powagą i pewnością powiedziała te słowa. Jednakże wiedział, że może jej ufać i kochał ją.

Zaczęli wymawiać różne życzenia, by móc w bezpieczny sposób zdobyć posiłek.

Niespodziewanie na jednej ze ścian pojawił się portret jasnowłosej dziewczyny.

Zaskoczeni, wstali ze swoich miejsc i podeszli do portretu. Wtedy uchylił się on lekko, tworząc wejście do tunelu.

Było tam widoczne kilka gładkich kamiennych stopni. Na ścianach wisiały mosiężne lampy, a ziemista podłoga była wydeptana i gładka. Niemalże od razu przy wejściu tunel skręcał, więc niewiadomo było, co jest za rogiem.

- Gdzie on może prowadzić? - zastanawiała się Megan, kiedy odsunęli szerzej portret. Wszystkie tajne przejścia zamknięto jeszcze przed początkiem roku szkolnego, to jednak było nieznane.

- Muszę to sprawdzić - rzekł chłopak. - Nie chciał jej narażać.

- Nie ma mowy. Ciebie szukają, a to może być pułapka - stwierdziła dziewczyna. - Ja pójdę sama.

- Nie puszczę cię tam samej!

- Ja ciebie też nie!

Żadne z nich nie chciało ustąpić.

Właściwie nigdy wcześniej się nie kłócili - żadne z nich nie należało do szczególnie konfliktowych osób. Jednakże w tym momencie oboje przekładali bezpieczeństwo drugiej osoby nad własne.

W pewnym momencie Megan wpadła na trochę dosyć szalony pomysł, by zatrzymać chłopaka na kilka sekund, a samej sprawdzić co jest za rogiem tunelu.

Położyła swoje ręce na jego ramionach, po czym spojrzała prosto na niego.

- Kocham cię Nev - rzekła cicho.

A następnie go pocałowała.

Neville był tym bardzo zaskoczony - zupełnie nie spodziewał się, że Megan zrobi coś takiego.

Nim jednak zdążył zareagować, ona już go puściła i odwróciła się w stronę tunelu.

Wbiegła do środka i zniknęła już za zakrętem, gdy chłopak uświadomił sobie, co się stało.

- Meg, zaczekaj! - zawołał, wbiegając za nią.

Na szczęście nie oddaliła się jeszcze aż tak bardzo od zakrętu. Przyświecała sobie światłem z różdżki, oraz odwróciła się i powiedziała:

- Nie powstrzymasz mnie przed pójściem dalej.

- Ja ciebie też kocham Meg - powiedział Neville, a ona spojrzała na niego zaskoczona.

Podeszła bliżej niego, by mogli się lepiej widzieć.

- Ty mnie też kochasz? - zapytała ze zdziwieniem.

Chociaż niedowierzała, to jednak czuła, że mówi to szczerze.

Serce zabiło jej mocniej.

Neville również podszedł bliżej niej, po czym pokiwał głową.

- Tak - odparł. - Kocham cię Meg. Jesteś przy mnie cały czas. Wspierasz mnie. Uwielbiam twoje towarzystwo, spędzać z tobą czas. Kocham ciebie całą, twój uśmiech, twój optymizm. Wszystko.

Dziewczynie zrobiło się naprawdę ciepło na sercu, słysząc te słowa.

Tak się bała, że nie odwzajemnia jej uczuć. A jednak się myliła.

Najwyraźniej jednak to ona musiała zrobić pierwszy krok.

- Ja ciebie też kocham Nev - odparła szatynka. - Jesteś wrażliwy i odważny zarazem. Jestem z ciebie dumna, bo udało ci się przezwyciężyć to, czego niegdyś się bałeś. Kocham cię Nev.

Oboje spojrzeli na siebie z lekkimi uśmiechami na twarzach. Ucieszyli się, że ich uczucia są odwzajemnione.

- To... - zawahał się Neville. - Teraz pocałunek?

- Tak - odparła Megan, po czym podeszła do niego i obięła go za szyję. - Teraz pocałunek.

Popatrzyli sobie w oczy, a chłopak trochę niepewnie ją objął w talii. Następnie zamknęli oczy, gdy już niemalże się stykali.

Po chwili się pocałowali. Tym razem jednak bez nagłej ucieczki.

Oboje czuli się przez chwilę, jakby nic poza nimi nie było.

Na moment zapomnieli o wszelkich problemach, nawet tym, przez którego znaleźli się w tym tunelu.

Skupili się na sobie nawzajem. Nareszcie ujawnili swoje uczucia, do których tak długo nie chcieli się przyznać.

Gdy w końcu oderwali się od siebie, westchnęli.

- Pójdziemy tam razem - zdecydował Neville, a ona westchnęła.

- Nie podoba mi się to. Ale nie mamy wyjścia - rzekła dziewczyna.

Ruszyli więc ostrożnie dalej tunelem. W końcu natknęli się na drzwiczki podobne do tych, które widzieli na początku.

Gdy uchylili portret, zobaczyli, że znajdują się na gzymsie kominka.

- Co to za miejsce? - zdziwiła się Megan.

- Co wy tu robicie?

Pytanie to padło od mężczyzny, znajdującego się w pomieszczeniu. Miał on niebieskie oczy, oraz długą, siwą brodę.

Siedział on na zniszczonym fotelu, ale wstał, gdy tylko ich zobaczył i popatrz na nich niechętnie.

- Eee...

Nie byli pewni, jakie intencje ma osoba znajdująca się w pomieszczeniu.

- Co to za miejsce? - spytała Megan. - I kim pan jest?

- A wy to już nie łaska się przedstawić? - burknął mężczyzna. - Jestem Aberforth Dumbledore.

- Dumbledore?

Zaskoczeni nastolatkowie krzyknęli to głośno, na co mężczyzna prychnął.

- Tak, tak. Brat Albusa. I przy okazji właściciel i barman Gospody pod Świńskim Łbem, gdzie się aktualnie znajdujecie. Wystarczy wam i się w końcu przedstawicie? - zapytał mężczyzna.

Takiego obrotu sprawy się nie spodziewali.

Ale zarazem najwyraźniej Pokój Życzeń, nie mogąc spełnić ich prośby o jedzenie bezpośrednio, zaprowadził ich do Gospody.

- Po czyjej pan jest stronie? - zapytał Neville, chociaż skoro poprosili o bezpieczne miejsce, to liczył, że tak było.

- A co wy tyle pytań zadajecie, a sami nie odpowiadacie? - burknął Aberforth. - Nie jestem po czyjejś stronie. Ale Albus mnie uprzedzał, że prędzej czy później ktoś odkryje ten tunel i mi tu przyjdzie.

Megan i Neville popatrzyli na siebie ze zdumieniem. Nie spodziewali się, że były dyrektor o to zadbał.

- No... Jestem Megan - powiedziała w końcu dziewczyna. - Chcieliśmy prosić o jedzenie.

- A ja jestem Neville - rzekł chłopak.

Mężczyzna mimo swojej niechęci do nich (zresztą zjawili się nagle w jego domu, więc trudno się dziwić) nie zaatakował ich, więc zaryzykowali. Zresztą poprosili o bezpieczne miejsce i mieli nadzieję, że będzie dobrze.

- A po co innego? - zapytał Aberforth.

Mimo wszystko w końcu przyniósł im coś do jedzenia.

I zapowiadało się na to, że jeszcze nieraz skorzystają z jego pomocy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro