Rozdział pierwszy
Kuchnia w Hogwarcie była ogromna, a skrzaty uwijały się tam, by przygotować każdy posiłek. Jednak w międzyczasie przychodzili tam też uczniowie, by poprosić o coś do jedzenia. Bardzo często byli to Puchoni, którzy mieli tam najbliżej.
Często prosili o jakieś ulubione smakołyki, które zawsze dostawali.
Jedną z takich osób była Megan Jones, która uwielbiała babeczki z malinami. Siedziała teraz na krześle i czekała, aż skrzaty zrobią babeczki, które potem weźmie, by podzielić się z przyjaciółkami. Kiedy babeczki były już gotowe, miała już wyjść, kiedy do kuchni wszedł Neville Longbottom.
- O, cześć. Nie wiedziałem, że ktoś tu jest - powiedział chłopak na widok Megan.
- Cześć Neville. Miło mi cię widzieć, chcesz babeczki? - dziewczyna pokazała na koszyk pełen babeczek z malinami.
- Mogę się poczęstować, chętnie - powiedział chłopak, podchodząc do Puchonki.
- Proszę, siadaj - powiedziała dziewczyna, sama siadając na jednej z ław.
Neville przez chwilę się wahał, ale usiadł obok Puchonki i wziął jedną z babeczek. Ugryzł ją.
- I jak ci smakuje? - zapytała Puchonka, patrząc na chłopaka.
- To jest przepyszne! Czemu ja nigdy wcześniej tego nie jadłem? - zdziwił się chłopak.
- To są moje ulubione babeczki, jak jestem w domu, to codziennie je piekę. Nie mogę się im oprzeć - powiedziała Megan z uśmiechem.
- Nie dziwie się, są wspaniałe - powiedział Neville, kończąc już jedzenie pierwszej babeczki - Mogę wziąć drugą?
- Jasne, bierz sobie - powiedziała Megan, sama również zajadając kolejną babeczkę. Cieszyła się z faktu, że wreszcie ma okazję bliżej poznać tego trochę nieśmiałego chłopaka.
- Sama je pieczesz? - zapytał Neville.
- W domu tak, ale tutaj mi skrzaty nie pozwalają. Jednak kiedyś cię poczęstuję własnoręcznie robioną babeczką, obiecuję! - powiedziała dziewczyna.
Chłopak chciał coś powiedzieć, ale wtedy nagle poczuł, że się zakrztusił. Zaczął kaszleć, więc Megan od razu zareagowała.
- Weź ręce do góry, poklepie cię po plecach, staraj się to wypluć - poradziła dziewczyna, stając za chłopakiem. Neville posłusznie wziął ręce do góry, podczas gdy Megan klepała go po plecach. W końcu udało mu się wypluć, po czym starał się złapać oddech.
- Przepraszam - powiedział w końcu.
- Nie przepraszaj, nic się nie stało, dobrze że tobie nic nie jest.
- Tylko, że zawsze mi się przydarza coś złego, zawsze mam takie wypadki - stwierdził smutno chłopak.
- Nieprawda, na pewno nie zawsze. Zresztą każdemu się zdarza - powiedziała Megan.
- Może, ale mi najczęściej - stwierdził chłopak.
- Spokojnie, każdemu się zdarza, naprawdę. Nie liczę ile razy już się zakrztusiłam, czy potknęłam, ale idę dalej, nie warto tym się przejmować - mówiła szatynka.
- To miło z twojej strony, że tak uważasz - powiedział chłopak, naprawdę mile zaskoczony, że ktoś tak mówi do niego. Zazwyczaj wszyscy się z niego naśmiewali, podczas gdy Megan była inna.
- Tak uważam. Jestem pewna, że w końcu też uwierzysz w siebie - powiedziała Megan, siadając z powrotem na ławie.
- Mam nadzieję - westchnął chłopak, sięgając automatycznie po kolejną babeczkę - Mogę?
- Jasne, częstuj się śmiało - powiedziała dziewczyna, również biorąc smakołyk.
- Co najbardziej lubisz ? - zapytała dziewczyna po chwili.
- Rośliny. Zielarstwo to moja pasja - powiedział chłopak, z większym entuzjazmem - A ty?
- Uwielbiam gotowanie i pieczenie. Uwielbiam też poznawać nowe smaki, sprawia mi to ogromną radość - zaczęła mówić Megan z wielką pasją.
- Chciałbym umieć gotować - stwierdził chłopak.
- A próbowałeś? - zapytała dziewczyna.
- Nie, zawsze miałem zakaz zbliżania się do kuchni, bo wszędzie powoduję wypadki - powiedział Neville.
- Każdemu zdarzają się większe i mniejsze trudności, ale na pewno ci się w końcu uda, jeśli spróbujesz. Pomogę ci - powiedziała dziewczyna.
- To naprawdę miłe z twojej strony, nie musisz - powiedział chłopak.
- Nie muszę, ale chcę i to zrobię - powiedziała Megan.
Rozmowę przerwał im skrzat.
- Czy Państwo życzą sobie jeszcze babeczek? Albo czegoś do picia?
- Może poprosimy soku dyniowego - powiedziała Megan - Neville, chcesz?
- Jasne, poproszę - powiedział chłopak.
- Ferdek zaraz przyniesie sok dyniowy dla państwa! - powiedział skrzat i zajął się szykowaniem im soku. Inne skrzaty, choć widziały gości, patrzyły na nich z ciekawością, ale nic nie mówiły.
- Jak ty to zrobiłaś? - zapytał chłopak .
- Zrobiłam co? - zapytała szatynka, odgarniając włosy, które jej się kręciły.
- Nakłoniłaś skrzaty, żeby nie próbowały przeganiać się w podawaniu jedzenia.
Megan roześmiała się serdecznie.
- Po prostu je poprosiłam, żeby nie działały wszystkie naraz i nie odrywały się tylko dla mnie od swoich obowiązków. Jeden skrzat mi wystarczy, choć chciałabym sama coś ugotować albo upiec! - powiedziała dziewczyna.
- Jeszcze na pewno nie raz coś upieczesz - powiedział chłopak, patrząc na koleżankę. Miło mu się spędzało z nią czas.
- Ferdek przyniósł sok dyniowy! - powiedział skrzat, podając im dwie szklanki soku dyniowego.
- Dziękujemy - powiedziała Megan, uśmiechając się - możesz już iść, Ferdku.
- Dobrze, proszę pani! Ferdek już idzie! - odrzekł skrzat, po czym poszedł do swoich obowiązków.
- Często tu bywasz? - zapytał chłopak.
- Tak, dosyć często, lubię tu przychodzić. Jest tu przytulnie - powiedziała dziewczyna.
- Faktycznie, jest tu bardzo miło - przyznał chłopak.
- Właśnie mi się coś przypomniało... Miałam zanieść babeczki moim przyjaciółkom - powiedziała Megan.
- Niepotrzebnie cię zatrzymywałem? - zaniepokoił się chłopak.
- Jasne, że nie o to chodzi, to był naprawdę miło spędzony czas, ale powinnam już iść, zanim pomrą tam z głodu - powiedziała Megan.
- Jasne, rozumiem - powiedział chłopak, trochę smutny, że muszą się już rozstać.
- Chcesz pomóc mi zanieść koszyk z tymi babeczkami, które mi zostały?
- Jasne, chętnie pomogę! - powiedział Neville, ciesząc się z jeszcze kilku minut pobycia z koleżanką.
- To chodźmy! - powiedziała dziewczyna, kierując się w stronę wyjścia z kuchni. Neville wziął koszyk z babeczkami i poszedł za nią.
- Nie za ciężko? - zapytała dziewczyna, gdy szli w kierunku Pokoju Wspólnego Hufflepuffu.
- Nie, skądże! Leciutkie! - powiedział chłopak, co zresztą nie było wielkim kłamstwem. Rzeczywiście, opróżnili koszyk niemal w całości, więc nie był taki ciężki.
- Czyli to jest powód twojej nieobecności? - zapytała Hannah Abbott, stojąca przed wejściem do Pokoju Wspólnego.
- Poszłam po babeczki - powiedziała Megan.
- Chyba nie tylko po babeczki - powiedziała Hannah, patrząc na Neville'a - mam nadzieję, że nie zjedliście tam wszystkiego?
- Nie, coś tam zostało - powiedział chłopak zakłopotany.
- Jasne, że zostało, zaraz wam dam. Dziękuję za odprowadzenie, musimy jeszcze się spotkać! - ostatnie zdanie Megan wypowiedziała do Neville'a, biorąc od niego koszyk z babeczkami i wchodząc razem z przyjaciółką do Pokoju Wspólnego Hufflepuffu.
- Cześć - odpowiedział chłopak, kiedy Megan pomachała mu, odwracając się na chwilę. Kiedy wejście się za nią zamknęło, Neville poczuł, że musi się jeszcze z nią spotkać.
- Podoba ci się? - zapytała Hannah, kiedy przyjaciółki weszły już do dormitorium. Na jednym z łóżek siedziała Susan Bones, która podniosła wzrok na wchodzące przyjaciółki.
- Kto się podoba Megan? - zapytała Susan.
- Nikt mi się nie podoba! Po prostu byłam w kuchni i spotkałam Neville'a i rozmawialiśmy. To wszystko - powiedziała Megan - chcecie babeczkę?
- Ja wiem swoje - powiedziała Hannah, biorąc babeczkę.
- Jak zwykle - westchnęła Megan. Mimo, że wiedziała, że przyjaciółka żartuje, to sama chciała lepiej poznać tego dosyć nieśmiałego chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro