Rozdział dziewiąty
Z ciepłego września szybko zrobił się chłodny październik. Atmosfera w Hogwarcie była coraz bardziej napięta, a wszyscy z niepokojem zastanawiali się, co będzie dalej.
Pewnego dnia Megan i Susan jak zwykle wstały rano i szykowały się na lekcje. Z biegiem czasu szatynka zauważyła, że humor przyjaciółki był bardzo zmienny, ale najczęściej pomagała obecność Seamusa, w którym rudowłosa była zakochana.
Megan natomiast dobrze dogadywała się z Neville'em i chętnie spędzała z nim czas. Jones zawsze była pozytywną i radosną osobą, która lubiła poznawać i spędzać czas z nowymi ludźmi. Chciała też dla wszystkich dobrze, często starała się poprawiać humor komuś, kto go nie miał.
- Skoro on ci się podoba, to kiedy mu o tym powiesz? - Megan spytała przyjaciółkę, kiedy szykowały się do wyjścia z dormitorium.
- Nie mam pojęcia, czy on czuje to samo - rzekła Susan, zawiązując swój krawat.
- Nie przekonasz się, dopóki nie spróbujesz - odparła Megan, rozczesując swoje średniej długości brązowe włosy. Czasami udawało jej się dobrze je ułożyć, a innym razem jak na złość się plątały. To przypomniało jej o Hannah, która uwielbiala wypróbowywać nowe fryzury na swoich przyjaciółkach i często je czesala według swojej wizji. Brakowało jej blondynki, z którą przecież przyjaźniły się tyle lat.
- To w takim razie kiedy ty przyznasz, że czujesz coś do Neville'a? - zapytała Bones w odwecie.
- To tylko przyjaźń, zresztą znamy się dopiero kilka tygodni - powiedziała Megan. Zastanawiała się, czy naprawdę wszyscy wokoło muszą gadać tylko o związkach. Chociaż z drugiej strony sama robiła to samo. Najwyraźniej czas było to zmienić, bo już było to za często.
- Tylko przyjaciel? Jeszcze zobaczymy - rzekła Susan, na co Megan westchnęła.
Sama już nie wiedziała co było gorsze: Susan swatająca wszystkich dookoła oprócz siebie, czy Susan smutna i rozpaczająca. A te dwa zachowania często się zmieniały i niewiadomo było, kiedy będzie tą drugą wersją.
W końcu dziewczyny wyszły z dormitorium. Megan w drzwiach obróciła się i popatrzyła na puste łóżko Hannah. Po chwili jednak zamknęła drzwi i razem z Susan poszły do Pokoju Wspólnego Hufflepuffu.
Brakowało jej przyjaciółki. Oczywiście, miała trochę znajomych i kuzynkę, jednak nie zmieniało to faktu, że nieobecność kogoś, kogo wcześniej się widziało codziennie, boli. Zazwyczaj była wesoła i pozytywna, ale widziała, co się dzieje wokół niej.
- Cześć chłopaki - przywitała się z Justinem i Ernim, którzy czekali na nie w Pokoju Wspólnym.
- Cześć Megan i Susan - przywitali się chłopcy. Bones również się z nimi przywitała po chwili.
- Wiecie, że ma być wyjście do Hogsmeade? - spytał Macmillan.
- Skąd mamy wiedzieć, dopiero przyszłyśmy przecież - odpowiedziała racjonalnie Susan.
- Naprawdę? To świetna wiadomość - ucieszyła się Megan. Z racji, że była wojna, nie wiedziała, czy wycieczka się odbędzie. A tu proszę bardzo, wycieczka będzie, a ona nie może się doczekać, żeby spędzić ten czas z przyjaciółmi.
- Myślicie, że Tamsin da się zaprosić? - zastanawiał się Justin.
Tamsin Applebee była ścigającą drużyny Hufflepuffu w Quidditchu. Była na ich roku, jednak mieszkała w innym dormitorium i dziewczyny nie znały się z nią tak dobrze. Każda z nich miała własnych znajomych, tak więc przez te kilka lat Megan rozmawiala z nią może tylko parę razy i głównie na tenaty szkolne.
Jednak najwyraźniej Justin chciał poznać ją bliżej.
- Rozmawiałeś z nią chociaż? - zapytała Jones.
- Tak, kilka razy nawet - odparł Finch-Flechey.
- To na pewno się zgodzi - starała się dodać mu otuchy, wiedząc, że może to być dla niego trudne.
- Oby przynajmniej na przyjacielskie spotkanie - odparł chłopak.
Przyjaciele ruszyli do wyjścia z Pokoju Wspólnego, a następnie do Wielkiej Sali na śniadanie.
- Wiecie co? Ja chyba zaproszę Padmę Patil z Ravenclawu do Hogsmeade - wyznał Ernie, kiedy szli na posiłek.
- Tylko nie pomyl bliźniaczek! - powiedział Justin.
- Nie martw się, podejdę do niej jak będzie w mundurku szkolnym - odparł Macmillan. Padma była w Ravenclawie, a jej siostra bliźniaczka w Gryffindorze. Dziewczyny były bardzo podobne z wyglądu, jednak różniły się trochę zachowaniem, znajomymi i oczywiście domem w Hogwarcie.
- W takim razie Susan zostałyśmy same, chyba, że ktoś nas zaprosi - powiedziała Megan do idącej obok przyjaciółki.
- A co z twoją kuzynką i jej przyjaciółmi? - spytała Susan.
- Wiem, że Alice już się umówiła z bratem, że przyjedzie ją odwiedzić jak tylko będzie można, siostra Taylora też pewnie przyjdzie. A Tilly i Natalie nie wiem czy by chciały, ale mimo wszystko to przyjaciele mojej kuzynki, a nie moi. Miło się spędza z nimi czas, ale możemy też spędzić go we dwie. Albo spróbować kogoś zaprosić - rzekła Jones. Wchodzili już do Wielkiej Sali, w której widać było dużo uczniów jedzących śniadanie lub przygotowujących się na ostatnią chwilę do lekcji.
- A twoja siostra nie przyjedzie? - zapytała Susan, domyślając się kogo Megan ma na myśli, jeśli chodzi o zaproszenie na wycieczkę. Szatynka jednak pokręciła przecząco głową.
- Podobno jest zajęta i pisała, że zobaczymy się dopiero w święta - rzekła Megan.
Hestia Jones była zarówno Aurorem, jak i aktywną działaczką Zakonu Feniksa. Miała więc dużo pracy, oraz od wakacji miała wypełniać jakąś ważną misję, jednak nie chciała wnikać w szczegóły. Powiedziała tylko, że nie będzie mogła na razie się spotkać z siostrą, a był już przecież październik. Megan miała wrażenie, że lepsze relacje ma z kuzynką, niż z rodzoną siostrą. Fakt, że między dziewczynami było jakieś siedem lat różnicy, a Alice miała w szkole na co dzień, jednak przecież były rodzeństwa bardziej zżyte niezależnie od różnicy wieku.
Trochę ją to bolało, ale cóż mogła poradzić? Starała się z tym żyć i nie przejmować się. Zawsze lubiła mieć dobre relacje z ludźmi, jednak co miała zrobić, skoro siostra miał inne sprawy na głowie i nie spotykały się za często?
To nie tak, że zawsze tak było. Ale czasami miała wrażenie jakby nie miały takiej pięknej siostrzanej więzi jak niektórzy. Jednak nie nienawidziła jej za to, liczyła, że wszystko jakoś się ułoży. Czasami w końcu zdarzały się też momenty, w których było dobrze. Jednak nie były zbyt częste.
- Szkoda - rzekła Bones. Rozumiała, że przyjaciółce jest ciężko z tym.
- Nieważne, przyzwyczaiłam się. A co do zapraszania, to wiesz o co mi chodzi. Spróbuj zaprosić Seamusa, z tego co wiem, jego najlepszy przyjaciel chodzi z Ginny Weasley więc na pewno nie będą szli razem. Zaproś go zanim zrobi to ktoś inny - poradziła Jones, jednocześnie zmieniając temat.
- To ty w takim razie zaproś Neville'a - odparła Bones.
- Zobaczysz, że zaproszę - rzekła Megan. Uznała, że może chociaż tym ośmieli przyjaciółkę. Po za tym chętnie też spędzi czas z Longbottomem.
Tak więc nadeszła w końcu lekcja zielarstwa z Gryffindorem, a gdy Puchonki czekały przed miejscem, gdzie miała odbyć się lekcja, zobaczyły stojącego nieopodal Finnigana.
- Spytaj go, lepsza okazja może się nie nadarzyć - poradziła Megan, popychając Susan w stronę Gryfona.
- W takim razie ty idź do Neville'a, stoi tam - powiedziała Susan. Megan zobaczyła, że istotnie Neville stoi sam kilka metrów dalej. Megan uznała, że w takim razie zrobi to. W końcu nie ma nic do stracenia, a może zyskać naprawdę miłe towarzystwo.
- Cześć Neville! - przywitała się Megan. Chłopak uśmiechnął się na jej widok.
- Cześć Megan, co słychać? - spytał.
- Dowiedziałam się, że ma być wyjście do Hogsmeade i czy chciałbyś pójść ze mną? - zapytała szatynka. Miała nadzieję, że się za bardzo nie wygłupiła i nie wyszło to jak zaproszenie na randkę.
- Jasne, chętnie - zgodził się zaskoczony chłopak. Nie spodziewał się, że ktoś go zaprosi na spotkanie. Jasne, dobrze się dogadywali, ale nie sądził, że chciała spędzić z nim całe wyjście do wioski.
W tym samym czasie Susan spytała Seamusa, jakie ma plany na najbliższe wyjście do Hogsmeade. Udało jej się zaprosić Gryfona na wyjście, nawet jeśli tylko przyjacielskie. Jednak i tak był to duży sukces.
Obie Puchonki były więc w miarę pozytywnie nastawione na tą wycieczkę do wioski.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro