Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dwudziesty pierwszy

Dziękuję Wam bardzo za ponad pięć tysięcy wyświetleń na tej książce! Bardzo bardzo Wam dziękuję, że jesteście ❤

~

W końcu rozpoczął się nowy semestr, a wraz z nim także lekcje teleportacji dla szóstorocznych. I chociaż nikomu nie udało się jeszcze przenieść, to i tak było nawet ciekawie.

Nauczyciele natomiast zadawali coraz więcej, oraz powtarzali ciągle, że za rok są Owutemy i wszyscy uczniowie powinni się do nich dobrze przygotować. I tak jednak ten kto chciał się uczyć, to się uczył, a reszta niekoniecznie.

Pod koniec stycznia miały miejsce natomiast siedemnaste urodziny Taylora. W tym wieku czarodzieje osiągali pełnoletność, a więc był to naprawdę wyjątkowy dzień.

Z tej okazji chłopak postanowił zorganizować małe przyjęcie dla najbliższych znajomych w Pokoju Życzeń. Oprócz niego byli tam też Alice, Natalie, Tilly, Neville, Megan, Luna oraz Felix Wilson. Wszyscy byli ubrani w ładne, lecz dosyć luźne stroje - była to w końcu mała impreza dla znajomych, nie wielki bal.

Oczywiście Pokój nie mógł dać im jedzenia, jednak załatwili je sobie z kuchni. I chociaż była to dosyć mała grupka, to było naprawdę wesoło.

Pod jedną z beżowych ścian stał biały stół, przy którym siedzieli i jedli różne słodkości. Pod pozostałymi ścianami mieściły się mięlkie, skórzane fotele, na których można było usiąść, szklane stoliki obok nich, oraz białą szafka. Stało na niej czarodziejskie radio, z którego leciała muzyka różnych zespołów i wokalistów, znanych w ich świecie. Środek brązowego parkietu pozostawał pusty, by można było na nim potańczyć. Na górze natomiast wisiały różnokolorowe balony.

Na razie jednak siedzieli wszyscy przy okrągłym stoliku - Megan pomiędzy Alice, a Neville'em. Najmniej z tego grona znała Lunę i Felixa, jednak wydawali się być naprawdę sympatyczni.

- Jak to jest, że na czternastkę miałeś wielką imprezę na cały Hogwart, a na siedemnastkę, czyli te najważniejsze urodziny, jedynie małe przyjęcie? - zapytała w pewnym momencie Tilly znad jedzonego właśnie ciasta czekoladowego. Wszyscy spojrzeli na Taylora, który przestał na chwilę jeść swoją babeczkę z malinami i odparł:

- Przypominam ci, że to wy urządziłyście tamte urodziny. Ale jednak wiele się od tego czasu zmieniło i teraz chcę po prostu spędzić czas z przyjaciółmi. Moja rodzina złożyła mi życzenia listownie  i to jest też najważniejsze. To, że bliskie osoby o tym pamiętają, a nie zależy mi na życzeniach od osób, które pojawią się na zabawie tylko po to, by poimprezować.

Te słowa były naprawdę dojrzałe, ale trudno było się dziwić - Taylor od zawsze był jakby bardziej świadomy różnych spraw, niż inni, nawet czasami starsi.

- Aż trudno uwierzyć, jak ten czas leci. Za niedługo wszyscy będziemy pełnoletni - westchnęła Alice. Wszystkim wydawało się to wręcz nierealne. 

- Natalie i Taylor już są pełnoletni.  To teraz ja następnie będę mieć urodziny, za niemalże dokładny miesiąc, bo dwudziestego piątego lutego. A potem Megan szesnastego marca, Alice dziesiątego kwietnia... - wymieniała Tilly.

Neville natomiast uznał, że musi zapamiętać sobie datę urodzin Megan i coś dla niej przygotować. Bardzo ją lubił i chciał, by to było coś wyjątkowego.

Zastanawiał się tylko, co by to mogło być. Pomyślał, że gdyby umiał zrobić coś w kuchni bez zepsucia wszystkiego, to mógłby zrobić dla niej jej ulubione babeczki. Jednak niestety kompletnie się na tym nie znał.

Uświadomił sobie więc, że będzie potrzebował pomocy z tym. I wiedział, kto może mu w tym pomóc.

- Luna jest z trzynastego lutego, ale jeszcze rok ma do pełnoletności - powiedział Taylor, spoglądając z uśmiechem na Krukonkę.

- I ciesz się tym Luna, bo starość nie radość - powiedziała Natalie, po czym wszyscy zachichotali.

- Zaraz to nam wyrosną długie i siwe brody - podsumowała Alice wesoło.

- Pamiętam jak bliźniakom Weasley wyrosły takie, gdy próbowali wrzucić swoje imiona do Czary Ognia dwa lata temu. To było piękne - stwierdziła Tilly, wspominając.

- A właśnie, co tam u nich słychać? W końcu są dla ciebie praktycznie szwagrami - Megan zwróciła się do Taylora z pytaniem. Jego siostra, Sophie, spotykała się z Freden, wobec czego Taylor miał duży kontakt z nimi. I to naprawdę dobry.

- A dobrze, interes im się rozwija. Bliźniacy, Sophie i dziewczyna George'a mieszkają w mieszkaniu nad sklepem, pracują i na szczęście wszystko jest w porządku - odparł Mason.

- Sophie pisała niedawno do mnie i zdaje się, że są tam naprawdę szczęśliwi - rzekła Luna.

- I dobrze, bo to w końcu najważniejsze - odparł Taylor, po czym znów wziął babeczkę i zaczął ją jeść.

Megan pamiętała Sophie, chociaż nie rozmawiały jakoś bardzo dużo. Jednakże miały okazję się poznać i spędzić Sylwestra przed kilkoma laty, gdy Alice i jej brat Michael zrobili imprezę dla znajomych. Podczas gdy Megan przyszła jako kuzynka Alice, to Sophie zjawiła się razem z Taylorem.

To było z jednej strony tak niedawno, a zarazem wydawało się, jakby od tamtego czasu minęły wieki. Niestety, z powodu trwającej wojny tamte dni  jawiły się jako coś wręcz nierealnego. Dni, gdy nie bali się codziennie o życie swoje i najbliższych, gdy mogli spokojnie wyjść na zewnątrz i nie bać się ataku śmierciożerców.

To wszystko było takie odległe.

Chociaż grała muzyka, to jednak nikt jeszcze nie ruszył na parkiet - wszyscy zajadali się smakołykami i rozmawiali.

- Je ktoś jeszcze te cukierki? - zapytał Felix, pokazując na miskę pełną przeróżnych cukierków.

- Znowu chcesz jakieś do kolekcji? Po co właściwie zbierasz te cukierki, a ich nie jesz? - zapytała Natalie.

- Po prostu lubię zbierać cukierki na wszelkie wypadek. Niektóre są nawet sprzed kilku lat - stwierdził Krukon, wywołując tym niesmak u większości zgromadzonych.

- Myślę, że może to być dobra przynęta na chrapaka krętorogiego. Podobno lubi smak starej czekolady i galaretki - powiedziała Luna, na co Felix zagwizdał.

- Widzicie? Luna mnie popiera! - rzekł dumnie, na co pozostali zachichotali.

- Przynajmniej ona, bo nikt inny nie rozumie twojej pasji do zbierania cukierków. Ale dopóki nikt tego nie je, to w porządku - odparła Natalie.

W końcu wszyscy skończyli jeść i poszli tańczyć, jednak gdy się zmęczyli, siadali na fotelach. W pewnym momencie usiadł tam Taylor, a Neville uznał, że to dobry moment na pogadanie z przyjacielem i zapytanie go o radę.

Megan akurat tańczyła z Alice, natomiast obok kręcili się Felix z Luną, oraz podrygiwały Natalie i Tilly.

Neville wziął więc sok malinowy i usiadł obok Taylora.

- Taylor, pomógłbyś mi? - zapytał Neville niepewnie.

- Jasne, jak? - spytał Taylor z uśmiechem. Popijał właśnie swój sok, lecz po chwili odłożył go na stolik.

- Chciałbym dla Megan na urodziny upiec babeczki, ale kompletnie nie potrafię tego zrobić i obawiam się, że mógłbym zamiast tego podpalić zamek. Mógłbyś mi pomóc je zrobić? - - zapytał Neville. Taylor pokiwał głową.

- Mogę cię spróbować nauczyć jak je zrobić. W końcu jestem mistrzem kuchni, czyż nie? - zapytał żartobliwie.

- Zrobiłbyś to? - spytał zdziwiony Neville. Taylor poklepał go po ramieniu i odparł:

- Oczywiście, w końcu jesteśmy przyjaciółmi.

- Dziękuję - powiedział Neville z wdzięcznością.

- Nev, chcesz potańczyć? - Megan podeszła do nich i wyciągnęła rękę w jego stronę. Uśmiechała się szeroko, a Neville pomyślał o tym, że bardzo ładnie jest jej z tym uśmiechem.

- Zgoda - odparł, po czym odłożył szklankę z sokiem na stół i chwycił jej dłoń. Już po chwili wirowali razem na parkiecie.

Oboje bardzo się lubili i cieszyli się z czasu spędzanego razem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro