Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dwudziesty

- To jak podsumujesz te święta?

Pytanie to padło od strony Alice, z którą właśnie robiły babeczki z malinami, które chciały wręczyć przyjaciołom po powrocie do Hogwartu. Ferie minęły dosyć szybko i już nazajutrz miały wrócić do szkoły. Teraz natomiast były w kuchni Megan i przygotowywały poczęstunek.

Puchonka zamyśliła się przez chwilę.

- Cóż, ciekawe, chociaż mimo wszystko cieszę się z powrotu do Hogwartu - odparła, przy okazji mieszając też masę na babeczki.

- Żeby zobaczyć Neville'a? - zapytała Alice z uśmiechem, na co Megan westchnęła. Miała już trochę dosyć tego tematu.

- Jego i pozostałych przyjaciół - sprostowała.

- Ale nie zaprzeczysz, że jego szczególnie polubiłaś? - dociekała Gryfonka. Kuzynka ewidentnie postanowiła podrążyć ten temat jak najbardziej.

- Może trochę. Ale i tak znamy się dopiero pół roku, po prostu bardzo się lubimy - uznała Megan.

- Oczywiście, jasne. Jeszcze zobaczymy, kto będzie się tylko lubił za jakiś czas - powiedziała wesoło Alice, na co Puchonka przewróciła oczami.

- Bardzo śmieszne. Zwłaszcza, że przecież byłam dwa lata temu na Balu Bożonarodzeniowym z tym Włochem, pamiętasz? I jakoś nam nie wyszło - odparła jej kuzynka. Próbowała tym samym przekonać ją, że nie zawsze to, że z kimś się zna, musi oznaczać, że będą potem razem.

- Ah tak, Balbino Grillo. Miałaś z nim jakiś kontakt? - zapytała Alice, a Puchonka pokręciła głową.

- Nie, nie miałam z nim kontaktu od skończenia Turnieju. Zresztą dzieli nas trzy lata, no i fakt, że on mamy wojnę z groźnym czarnoksiężnikiem, a on nie - mruknęła Megan.

Chociaż to drugie było tylko częściowo prawdą. Voldemort terroryzował Wielką Brytanię, ale nikt nie wiedział, co zrobi później. Kto wie, czy czasem nie zwróci wtedy uwagi na inne kraje?

Zarazem jednak nie było widać jakiejkolwiek pomocy ze strony innych państw podczas tej wojny.

- W takim razie powinien cię raczej wspierać, a nie unikać zrywać kontakt. Ale myślę, że teraz i tak nie chciałabyś jego, bo wolisz Neville'a - rzekła Alice z przekonaniem.

- To znaczy prawda, że go wolę, ale po prostu się przyjaźnimy - upierała się Megan.

Sama widziała to, że z Longbottomem rzeczywiście połączyło ją coś, jednak nie sądziła, że to coś więcej niż po prostu cudowna przyjaźń.

- Na Merlina, co z ciebie za uparciuch - powiedziała Alice, wzdychając.

- A ty miałaś jakiś kontakt ze swoim Francuzem z Balu? Nazywał się chyba Ames Abadie, czy jakoś tak? A może masz kogoś innego na oku? - spytała w odwecie kuzynka.

- Nie, nie mam ani z nim kontaktu, ani nikt mi się nie podoba - rzekła Alice.

- Nikt? Tak absolutnie nikt? - dopytywała Meg, jednak Gryfonka pokręciła przecząco głową.

- Nie, nikt. Chociaż i tak dziwię się, że siedemnastolatkowie chcieli iść z czternastolatkami - stwierdziła Gryfonka, przypominając sobie, co działo się kilka lat temu.

- Balbino i Ames byli znajomymi dwóch dziewczyn z ich szkoły, które poznały się z bliźniakami Weasley i Sophie, której bratem jest Taylor. A on jest naszym przyjacielem i w ten sposób to wyszło - podsumowała Megan, a kuzynka spojrzała na nią z lekkim rozbawieniem.

- Że też udało ci się zapamiętać te kombinację. Żebys ty tak dobrze pamiętała wykłady Binnsa, jak to - stwierdziła z rozbawieniem Alice, po czym zasłoniła twarz, gdyż Puchonka wzięła garść mąki i rzuciła w kuzynkę.

- Ja ci tu zaraz dam rzucać we mnie mąką! - krzyknęła, po czym sama sięgnęła do pojemnika z mąką, wzięła jej trochę i rzuciła w kuzynkę.

Bardzo szybko zamieniło się to w mąką wojnę mączną, którą przerwało dopiero przyjście mamy Megan.

- Myślałam, że miałyście piec babeczki, nie rzucać w siebie mąką. Jak tak chciałyście się tak pobawić, to trzeba było iść na dwór i porzucać się śnieżkami - stwierdziła z rozbawieniem kobieta, widząc córkę i bratanicę całe upaprane.

- Tak jakoś wyszło - odparła Megan, po czym obie dziewczyny zrobiły miny niewinątek. Amy pokręciła głową, po czym rzuciła kilka zaklęć, by zarówno kuchnia, jak i nastolatki były czyste.

Kuzynki spędziły popołudnie naprawdę miło i aż szkoda było, gdy Michael przybył po siostrę, by teleportować się z nią do domu. Jednak i tak miały się zobaczyć niedługo w Hogwarcie.

Wieczorem, gdy Megan leżała już w łóżku, zaczęła myśleć o wydarzeniach sprzed dwóch lat. Wyglądało to zupełnie inaczej, niż powiedziała wcześniej kuzynce, ponieważ nie chciała się w to zagłębiać.

Po tym, jak Czara Ognia wybrała na reprezentantkę Beuxbatons Fleur Delacour, pozostałym uczniom tej szkoły było trochę szkoda, że nie oni zostali wybrani. Jednak najbardziej smutny wydawał się pewien czarnowłosy siedemnastolatek o brązowych oczach. Ukrył twarz w dłoniach i wydawał się załamany.

Megan była dość wyczulona na to, czy czasem ktoś nie potrzebuje pomocy i postanowiła zagadać do niego następnego dnia, gdy zobaczyła go na korytarzu szkoły, dosyć przygnębionego. Na początku nie chciał nic powiedzieć, jednak w końcu wyjaśnił, że chciał wziąć udział i wygrać, by zdobyć pieniądze dla swojej dosyć biednej rodziny. Był mugolakiem i chciał przekazać im te pieniądze, oczywiście wcześniej zamieniając je na liry włoskie.

Puchonka zaczęła go pocieszać i w związku z tym coraz więcej spędzali czasu razem. Jednak chociaż był miły, do niczego więcej między nimi nie doszło. Byli razem na balu, potem również spędzali razem czas, ale skończyło się to niedługo po tym, jak Balbino wrócił do siebie. I z jakiegoś niewiadomego powodu chłopak zaczął pisać co raz rzadziej, aż w końcu przestał. Martwiła się, jednak nic nie mogła na to poradzić.

Był jednak jej zdaniem naprawdę wrażliwym chłopcem. I miała wrażenie, że coś ją tak ciągnęło do bardziej uczuciowych chłopaków.

Oczywiście, nie tylko z takimi rozmawiała, ale po prostu sama nie potrafiła do końca wytłumaczyć tego, co czuje.

Wiedziała natomiast, że Neville jest wrażliwy. Oraz to, że miło jej się spędza z nim czas.

~

Następnego dnia rano przyszła już pora, by wrócić do Hogwartu. Ministerstwo zorganizowało specjalne połączenie między kominkami w domach uczniów, a szkołą, wobec czego Megan mogła spokojnie wstać i przygotować się, bez martwienia się, czy nie spóźni się na pociąg.

Gdy w końcu znalazła się w Hogwarcie razem ze swoimi rzeczami, ucieszyła się. Oczywiście, kochała swoją rodzinę, ale i tak chciała móc wreszcie zobaczyć swoich przyjaciół.

- Jak wam minęły święta? - spytała dziewczyna, gdy znalazła się w Pokoju Wspólnym Hufflepuffu razem z Susan, Erniem i Justinem. Zamierzała później pójść spotkać się także z innymi znajomymi, jednak na razie Puchoni dali sobie wzajemnie prezenty.

Megan dostała więc kolorowe gumki do włosów od Bones, zapas czekoladowych żab, likwirowych pałeczek kajmakowych eklerek od Macmillana, oraz zestaw mugolskich ołówków w maliny od Finch-Flecheya, który był mugolakiem i starał się pokazać przyjaciołom coś, o czym nie wiedzieli.

Dziewczyna oprócz babeczek, dała także przyjaciołom kolejno - nową parę rękawiczek dla Susan, Erniemu figurkę jednego z zawodników Quidditcha, którego lubił, oraz dla Justina książkę o zwierzętach morskich, gdyż ostatnio zaciekawił go ten temat.

Po wymianie prezentów i rozmowach Megan postanowiła pójść do Gryfonów, by dać prezenty znajomym stamtąd. Razem z nią ruszyła Susan, chcąc znaleźć Seamusa.

Puchonki nie zaszły jednak daleko, gdyż na korytarzu blisko wejścia do Pokoju Wspólnego Hufflepuffu zobaczyły Neville'a, który na ich widok schował coś za plecami.

- Cześć Nev! - ucieszyła się Megan na widok przyjaciela.

- Cześć Meg i Susan - rzekł Longbottom, uśmiechając się szeroko.

- Cześć, to ja może was zostawię - powiedziała Bones, mrugając porozumiewawczo do przyjaciółki.

Wydawało się, że jest jej trochę lepiej - może uspokoił ją trochę fakt zobaczenia pozostałych członków swojej rodziny całych i zdrowych podczas świąt.

- Właśnie cię szukałem - przyznał chłopak, spoglądając na nią z radością. Co prawda nie wiedział, jak dostać się do Pokoju Puchonów, ale liczył, że mu się uda jakoś z nią pogadać.

- To świetnie, ja ciebie też. I Taylora,  Natalie i Tilly, oraz Alice, chociaż widziałyśmy się wczoraj. Ale myślę, że nie pogniewają się, jak zajrzę do nich trochę później - stwierdziła z uśmiechem Jones po czym wyciągnęła wolną rękę do Gryfona - w drugiej trzymała koszyk z babeczkami. Dodatkowo, na ramieniu miała także torbę ze schowanymi prezentami, przez co dźwigała dosyć sporo rzeczy.

Nie narzekała na to jednak, gdyż w końcu zamierzała wręczyć coś ważnym dla niej osobom.

Chłopak wziął ją za rękę wolną dłonią, drugą ciągle trzymając za plecami. Bez oporu dał się poprowadzić do wejścia do kuchni - tam dopiero puścili ręce, by móc wejść do środka.

- Chciałam, żebyśmy mogli w spokoju pogadać. Bardzo się cieszę, że cię widzę, wiesz? - zapytała dziewczyna, z ulgą kładąc koszyk i torbę na jednym ze stołów. Oczywiście po wejściu do kuchni otoczyły ich skrzaty, ale udało je się przekonać, że nic od nich nie chcą.

- Ja też się bardzo cieszę - odparł, a już po chwili ona rzuciła mu się na szyję. Zaskoczony, również ją objął.

Było to naprawdę przyjemne uczucie. Dla nich obojga. 

Czuli ciepło ciała drugiej osoby, gdy tylko się przytulili.

- Chciałem dać ci prezent - powiedział w końcu, gdy już skończyli się obejmować.

- Ja dla ciebie też! Ale ciekawa jestem, co wykombinowałeś - stwierdziła dziewczyna. Z zaciekawieniem patrzyła na Neville'a, który w końcu podał jej prezent.

Była to mała figurka pandy.

- Ale śliczna! - rzekła z zachwytem szatynka. Wzięła pandę do ręku i zaczęła się jej uważnie przyglądać. Była naprawdę urocza.

- To twój patronus, prawda? - zapytał chłopak, a ona spojrzała na niego zdziwiona.

- Tak, ale skąd o tym wiedziałeś? W tamtym roku nie ćwiczyliśmy przecież razem na spotkaniach Gwardii - zauważyła Megan.

- Wiem to od Taylora - rzekł Neville, a ona złapała się za głowę.

- Oczywiście, Taylor. Jakże mogłam się nie domyślić - mruknęła, kręcąc głową z niedowierzaniem.

Taylor był zamieszany chyba we wszystko.

- Ale cieszę się, że ci się podoba panda - rzekł Neville. Uśmiechy nie schodziły im z ust.

- Oczywiście, że mi się podoba! Też mam coś dla ciebie! - odparła Megan z entuzjazmem, po czym odstawiła pandę na stół i wyjęła babeczkę z koszyka. Następnie podała ją Gryfonowi, który chętnie ją przyjął.

- Były pieczone wczoraj, ale są jeszcze dobre. I to nie koniec - stwierdziła, po czym sięgnęła do torby. W tym czasie Neville ugryzł babeczkę i delektował się jej smakiem.

- Powiem ci, że jest jeszcze smaczniejsza niż te wcześniejsze - powiedział po chwili.

- Oh, cieszę się, że ci tak smakuje! Ale to nie koniec - powiedziała Jones, po czym wyjęła z torby prezent dla niego.

Był to granatowy kubek z narysowaną rośliną - Mimbulus mimbletonia. Megan wiedziała, że chłopak jest zafascynowany roślinami, więc specjalnie kupiła mu coś z tym związanego.

Neville wydawał się zaskoczony podarunkiem, ale przyjął kubek i zaczął go oglądać.

- Dziękuję ci - powiedział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro