Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dodatek

Hejo!

Zapraszam na dodatek o Neville'u! Można w sumie uznać to za spóźniony prezent na urodziny Neville'a.

~

18 lipca 1998 roku

Od bitwy o Hogwart minęło już kilkanaście tygodni, a Neville miał poznać rodziców Megan. Przynajmniej oficjalnie.

Widział ich podczas bitwy i po niej, ale wtedy Jonesowie byli zbyt zdruzgotani śmiercią Hestii. Potem Megan powiedziała mu, że ona i jej rodzina potrzebują chociaż kilku dni samotności, a on to uszanował.

Chociaż wolałby być przy niej.

Zobaczyli się na pogrzebie, oraz potem, gdy pomagali odbudowywać szkołę. Dziewczyna opowiedziała mu, że jest im wszystkim ciężko, chociaż wie, że nie tylko oni kogoś stracili.

Podczas bitwy i w ogóle całej wojny wiele osób poniosło straty. Wiele osób musiało patrzeć na śmierć i tortury bliskich im osób.

Mimo wszystko jednak musieli żyć dalej. Rodzice Megan chcieli poznać jej chłopaka.

W końcu nastał ten dzień, a Neville szedł w stronę domu Megan i bardzo się stresował. Miał przy sobie dwa bukiety tulipanów oraz wino z domowej piwnicy. Babcia powiedziała mu, że to niezbędne rzeczy, które należy podarować swojej wybrance.

Bał się.

To było trochę irracjonalne - nie bał się stanąć oko w oko z Voldemortem i jego poplecznikami, w tym z Bellatrix Lestrange, która torturowała jego rodziców. Wystąpił przeciwko nim, wiedząc, że może umrzeć.

A bał się rozmowy z rodzicami swojej dziewczyny.

Neville podszedł do drzwi domu Jonesów, gdzie był po raz pierwszy. Odłożył na bok torbę z winem i trzymając w jednej ręce kwiaty, drugą zapukał do drzwi.

- Hej Nev! - rzekła Megan, otwierając drzwi. Nim zdążył odpowiedzieć, rzuciła mu się na szyję. - Tęskniłam!

Naprawdę mocno za nim tęskniła. Tak bardzo, że czekała na niego pod drzwiami od jakiejś godziny. Nie mogła wprost usiedzieć w jednym miejscu.

- Ja za tobą też - odparł Neville, odwzajemniając przytulasa. Po chwili wyplątał się z jej objęć i podał jej bukiet kwiatów. - Proszę, to dla ciebie.

- Dziękuję - odparła Megan, uśmiechając się lekko. Widać było, że robi to z trudem.

Wziął drugi bukiet i wino, po czym wszedł za dziewczyną do domu. Ona zamknęła drzwi, a następnie poprowadziła go do salonu, gdzie siedzieli już rodzice. Na stoliku przed nimi znajdowały się różne słodkości.

Po wymianie powitań i daniu podarunków cała czwórka przystąpiła do poznawania się.

Peter i Amy Jonesowie też starali się udawać zadowolonych, ale widać było, że jest im smutno. Trudno było się temu dziwić.

- Jak właściwie się zeszliście? - zapytał tata, chcąc zacząć jakiś temat.

Neville wciąż pamiętał, jak odkryli tajne przejście i się pokłócili, po czym ona go pocałowała.

Byli naprawdę zgodną parą i zazwyczaj jak coś im nie pasowało, to po prostu o tym rozmawiali. Wtedy jednak dla obojga najważniejsze było bezpieczeństwo drugiej osoby.

Byli gotowi zaryzykować dla siebie życiem.

Zaczęli więc opowiadać o swojej relacji, a rodzice Megan słuchali. Wydawali się być naprawdę zainteresowani tym, co się działo.

Neville poczuł kłucie w sercu na myśl o tym, że on nigdy nie doświadczył takiej miłości i zainteresowania od rodziców (nie licząc tego pierwszego roku życia, którego nie pamiętał).

Był już u nich w Mungu, by powiedzieć, że wojna się skończyła. I znów dostał papierek po gumie.

Niby był przyzwyczajony, że nie ma rodziców, ale I tak nieraz o tym myślał. Zastanawiał się, jakby to było wychowywać się z rodzicami.

Może od początku wspieraliby jego zainteresowanie roślinami, w przeciwieństwie do reszty rodziny?

Może bawiliby się z nim w różne zabawy, jak chociażby w fortecę z dywanów i krzeseł? Taylor wspominał, że to fajna zabawa, w którą nieraz bawił się z siostrą.

Właśnie, rodzeństwo. Może miałby młodszą siostrę lub brata?

Jak był mały, to zdarzało mu się o tym myśleć, chociaż wiedział, że to niemożliwe. Ale w wieku pięciu lat czasami wyobrażał sobie, że ma młodszą siostrę, której opowiada różne rzeczy, a ona chętnie słucha.

Miałby towarzyszkę do zabawy i nie byłby sam.

No i miałby przede wszystkim rodziców, którzy by się nimi obydwojgiem opiekowali. Kochał swoją babcię, ale ona nieraz była zbyt surowa. Nie wiedział rzecz jasna jacy byliby jego rodzice, ale podobno bardzo go kochali.

Wiedział, że nie może nic z tym zrobić. Ale mimo to czasami zastanawiał się, co by było, gdyby nie...

Gdyby jego rodzice nie byli torturowani.

Gdyby Voldemort upadł wcześniej, a jego poplecznicy szybciej trafiliby do Azkabanu. Lub w ogóle by nie istniał.

- Jeszcze ciasta? - zapytała Amy. Był to sernik z malinami.

- Dziękuję, wezmę sobie - rzekł Neville, nakładając sobie kawałek ciasta na talerzyk. 

Rodzice Megan wydawali się być naprawdę mili i sympatyczni. Wiedział, że przeżywają żałobę, ale mimo to starali się nie pogrążyć w smutku.

A przynajmniej starali się tego nie robić przy nim.

- Masz zamiar wrócić do Hogwartu? - zapytał uprzejmie tata Megan.

Peter Jones nie należał do ojców, którzy łypią spode łba na chłopaków swojej córki. Poza tym wiedział już, że Neville jest zdolny do wielkich czynów, co pokazał podczas bitwy o Hogwart.

Zarówno on, jak i Amy byli mu wdzięczni, że był przy Megan. Zarówno teraz, po śmierci Hestii, jak i wcześniej, w Hogwarcie. W tym roku było tam naprawdę strasznie, a na dodatek oni nie mogli w żaden sposób pomóc. Nawet zabrać jej z tego miejsca.

- Tak, chciałbym odbyć normalny rok, a poza tym chciałbym w przyszłości uczyć zielarstwa - rzekł Neville.

- Meg też wraca, to przynajmniej będziecie razem - powiedziała Amy.

- Będzie dziwnie, bo nie wszyscy wracają - stwierdziła Megan.

- Prawda, na przykład moje dormitorium będzie częściowo puste. Chociażby Harry i Ron zostali przyjęci na kurs Aurorski, więc nie wracają do szkoły - rzekł Neville. 

Porozmawiali z rodzicami Megan, a potem we dwójkę poszli na górę. Mijając jeden z pokojów, dziewczyna popatrzyła na drzwi z jeszcze wyraźniejszym smutkiem.

- Żadne z nas jeszcze tam nie weszło - powiedziała Megan, a on domyślił się, że to pokój Hestii.

W domu jego babci też był pokój, do którego nie wolno było wchodzić. Należał on kiedyś do jego taty, zanim ten wyprowadził się z domu.

Miejsce, w którym jego rodzice zamieszkali po ślubie, zostało sprzedane, a rzeczy rozprowadzone po krewnych. Rzeczy Franka trafiły do jego rodzinnego domu, a zatem do jego dawnego pokoju. Nierozpakowane pudła stały tam i się kurzyły wraz z innymi przedmiotami.

Neville lubił tam wchodzić i patrzeć na rzeczy należące kiedyś do jego taty. Wyobrażał sobie, że może gdy dorośnie, to będzie w końcu taki jak on. Babcia mówiła, że był dzielny i odważny, a on też chciał taki być.

Kiedyś został przyłapany na tym, że tam wchodził i babcia była z tego powodu bardzo niezadowolona.

- Hestia od kilku lat mieszkała poza domem, ale mimo wszystko to był jej pokój. Miała tu swoje rzeczy, z których korzystała - rzekła Megan, starając się nie rozpłakać, chociaż łzy cisnęły jej się do oczu. - Nie mogę tu wejść. Czułabym się, jakby zaraz miała przyjść i na mnie nakrzyczeć... Chociaż chciałabym z drugiej strony, by to zrobiła...

Neville widział, że dziewczyna mocno się rozkleja. Nie wiedział, jak to jest stracić rodzeństwo, bo nigdy go nie miał, ale rozumiał, że jest jej przykro. I nie dziwił się temu.

Podszedł do niej bliżej i objął ją, chcąc ją przytulić. Zrobił to trochę niepewnie, ale ona po prostu również go objęła i położyła głowę na jego ramieniu.

- Brakuje mi jej - wyszeptała.

- Przykro mi...

- Dziękuję, że przy mnie jesteś - powiedziała z wdzięcznością Megan, oo czym się odsunęła. - Chodźmy do mojego pokoju.

Po chwili weszli do jej sypialni, którą Neville zobaczył po raz pierwszy. Megan od razu podeszła do pudełka z chusteczkami, po czym się wytarła i wydmuchała nos.

- Przepraszam cię, znowu się rozpłakałam. Ostatnio... Ciężko jest mi powstrzymać łzy.

Usiadła na parapecie, a on po chwili usiadł obok niej.

- Naprawdę ci współczuję - powiedział chłopak, a ona westchnęła.

- Słyszę to już któryś raz. Ale to nic nie zmienia - stwierdziła Megan. - Pogadajmy o czymś innym, dobrze?

- Dobrze - zgodził się Neville.

- Co tam u Ginny, Luny i Taylora? - zapytała Megan, gdyż w końcu to byli najlepsi przyjaciele jej chłopaka.

- Ginny zamierza wrócić na siódmy rok, chociaż będzie musiała nadrobić trochę rzeczy z szóstego. W końcu miała ważniejsze rzeczy na głowie niż naukę - powiedział Neville. - Razem z Harrym zamierzają zamieszkać razem po szkole, na razie on mieszka z chrzestnymi, a ona u siebie.

Megan pamiętała, jak kilka lat temu ogłoszono niewinność Syriusza Blacka, a potem wyszło na jaw, że on i jego żona Maya adoptowali Harry'ego. Para miała też dwójkę własnych dzieci - Naomi i Jasona.

Wiedziała też od Neville'a o wyprawie do Departamentu Tajemnic, gdzie udali się pod wodzą Harry'ego, by uratować Syriusza. Wyprawa na szczęście się udała, chociaż wszystko okazało się bardziej skomplikowane niż myśleli na początku.

- Ginny zamierza startować po szkole do Harpii z Hollyhead - powiedziała Neville.

- Na pewno da radę, jest świetna - powiedziała Megan, przypominając sobie, jak Gryfonka grała w Quidditcha na swoim czwartym i piątym roku.

- Luna też wraca do szkoły, a po niej najbardziej chciałaby podróżować. Taylor natomiast zamierza otworzyć restaurację i stwierdził, że da sobie spokój z Owutemami, bo nie są mu do tego potrzebne - rzekł Gryfon.

Rozmawiali, a Neville czuł ulgę, widząc, że trochę jej tym pomaga.

W końcu zeszli na dół, gdzie chłopak miał zamiar pożegnać się z Jonesami.

- Neville, chcielibyśmy ci podziękować - rzekł pan Jones.

- Za co? - zdziwił się chłopak.

- Za to, że jesteś przy Meg i jej pomagasz. Teraz i w Hogwarcie - powiedziała Amy, po czym go przytuliła.

- Zawsze jesteś tu mile widziany - dodał tata Megan.

Neville cieszył się, że tak dobrze go przyjęli i zaakceptowali.

Kontakt z rodzicami Megan z czasem był coraz lepszy, także po ślubie. Neville uwielbiał swoich teściów i po raz pierwszy poczuł od kogoś coś na kształt rodzicielskiej troski.

Jonesowie bardzo go polubili i troszczyli się także o niego. Jego babcia przez wiele lat była surowa i wymagająca, a oni okazali mu dużo ciepła od samego początku.

To teściowie byli dla niego wzorcem, gdy miał już swoje dzieci i chciał być jak najlepszym tatą. Oboje bardzo mocno wspierali jego i Megan we wszystkim.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro