Ship-Niespodzianka 4
(Pov Kendra)
Miałyśmy zrobić sobie dzisiaj z dziewczynami piżama party. Umówiłyśmy się koło 22;00, już przebrane, w pokoju Van. Obecnie była 21;00, więc zaczęłam się szykować.
***
(Skip tajm, nadal perspektywa Ken)
Przed chwilą przyszła też Eve, więc mogłyśmy zaczynać party.
- Picia? - Spytała Van.
Przytaknęłam. Dała mi coś, co wyglądało jak Cola. Jednak nią nie było. Mam nadzieje że to nie trucizna, nie chce umierać w piżamie w serduszka.
Eve zaproponowała grę w "Prawda czy wyzwanie?", więc po chwili siedziałyśmy na podłodze w kółko, no takie trochę krzywe kółko, i kręciłyśmy butelką.
Najpierw wypadło na Vanessę. Wybrała wyzwanie, więc musiała otworzyć okno, krzyknąć "Wróżki są brzydkie!" i szybko schować się z powrotem.
Na szczęście udało jej się to na tyle szybko, że nie zmieniła się w morsa.
Potem była Eve. Musiała zmienić swoje profilowe na Insta ze swojego zdjęcia, na zdjęcie muchomora.
Potem wypadł na mnie.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie. - Zadecydowałam.
- Kto jest twoim cruch? - Spytała Vanessa.
Zatkałam usta dłońmi, bo zrozumiałam co to był za napój od Van. Eliksir prawdy.
Pokręciłam głową, patrząc błagalnie na dziewczyny.
- Powiedz!
Znowu zaprzeczyłam ruchem głowy.
Zabrały moje dłonie z ust.
- Kto jest twoim chruch? - Powtórzył pytanie bliks.
Nie mogłam skłamać.
- Eve. - Wyszeptałam ze łzami w oczach.
Dobra, będzie króciutkie, bo się nie wyspałam i zaraz usnę z głową na klawiaturze laptopa. ~Vikimelka
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro