Pół-smut Roneth
*Seth*
- Czeeeść... - Ronodin uśmiechnął się do mnie, opierając się o kraty celi.
Przewróciłem oczami, patrząc na niego ze znudzeniem.
- Czego chcesz? - Zapytałem.
- W sumie niczego. Nudzi mi się i przyszedłem cię pomęczyć. - Przyznał, szczerząc się.
- Super. - Westchnąłem, krzyżując ręce na piersi.
Wszedł do celi i zamknął za sobą kraty, opierając się o nie plecami.
Nie drgnąłem, nie chcąc go do niczego prowokować.
- Tooo... - Zakołysał się na piętach. - Powiesz mi coś o sobie?
- Nie.
Ronodinowi zrzedła mina.
- To może... Chcesz się ruchać?
Zmarszczyłem brwi.
- Nie!
Jednorożec westchnął i pokręcił głową.
- Ciężko się z tobą dogadać. - Podszedł do mnie i pochylił się, przybliżając nasze twarze do siebie. - To sam coś wymyśl.
- Pójdziesz sobie i dasz mi spokój? - Zaproponowałem.
- Pff, nie umiesz się bawić. - Położył rękę na moim policzku, kciukiem przejeżdżając po dolnej wardze.
- Mam na imię Seth. - Wydusiłem, czerwony na twarzy. - Lubię ignorować polecenia dziadków i irytować siostrę.
- Znośnie. - Przybliżył się i gdy nasze dzieliły milimetry odepchnąłem go, zakrywając mu usta dłonią.
- Teraz ty.
Zmarszczył brwi i zabrał z twarzy moją rękę.
- Teraz ja co?
- Opowiedziałem ci o sobie. - Uśmiechnąłem się. - Teraz ty.
- Nazywam się Ronodin. Jestem jednorożcem i uważam, że jesteś gorący. - Mimowolnie się zaczerwieniłem. - Czyli teraz możemy przejść do seksu?
- Nie!
- Tak... - Złapał mnie za nadgarstki i skrzyżował je nad moją głową.
- Hej! Nie! - Szarpnąłem się, co nie zmieniło zbytnio mojej sytuacji.
Pocałował mnie. Rozchyliłem usta, pozwalając mu na pogłębienie pocałunku, jednak przerwałem go, gdy jednorożec wsunął mi rękę pod koszulkę.
- Nie... Tutaj... - Jęknąłem, cały czerwony.
- Dlaczego? - Ronodin przeszedł z pocałunkami niżej, na szyję, zostawiając malinki. Nerwowo przełknąłem ślinę, starając się skupić i sklecić zdanie.
- Ten z celi naprzeciwko się gapi.
Faktycznie, trol który rozprawiał ze mną o wyższości dżdżownic nad ślimakami miał teraz widowisko roku, bo gdy łapałem z nim kontakt wzrokowy poruszał znacząco brwiami.
- Jak wolisz. - Chłopak wyjął z tylnej kieszeni kajdanki i spiął moje nadgarstki z tyłu za plecami.
W myślach powtarzając sobie, że to nie był błąd i czując rękę Ronodina na moim tyłku pozwoliłem zaprowadzić się w miejsce bez troli-stalkerów.
Po paru minutach przemieszczania się korytarzem chłopak wepchnął nas do jakiegoś pokoju, zamykając za nami drzwi.
Zdążyłem się rozejrzeć, zanim zostałem rzucony na łóżko. Byliśmy w czymś na jak pokój hotelowy albo po prostu sypialnia.
Ronodin przygniótł mnie do materaca, siadając na moich udach. Zaczął mnie całować, schodząc coraz niżej, po szyi i klatce piersiowej, zostawiając po sobie mokre ślady.
Gdy doszedł do podbrzusza rozpiął moje spodnie, ukazując wyraźne wybrzuszenie w majtkach.
Zagryzłem wargi, mentalnie przygotowując się na nadchodzące zdarzenia, ale Ronodin po prostu się zaśmiał, przytulając się do mnie.
Zaskoczony wziąłem drżący oddech i powoli wypuściłem powietrze, przymykając powieki.
Chłopak zachichotał. Oburzony otworzyłem oczy i spojrzałem na niego ze złością.
- Co? - Zapytałem z wyrzutem.
Spojrzał na mnie, szczerząc się.
- Liczyłeś na seks, prawda? - Zapytał.
- Nie!
- Mhm.
- Serio!
- Skoro tak mówisz.
Westchnąłem z irytacją, jednocześnie pokrywając się lekkim rumieńcem.
~~~
Nie robi wrażenia, ale musiałam coś wrzucić
Od teraz do rozdziałów dodaję zdjęcia wersji z brudnopisu
Kolorowe 'tak' w połowie pierwszej kartki to po tym jak zjeby z klasy dorwały się do zeszytu xD ~Autorka
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro