#Nauczycielka
Zadzwonił budzik. Leniwym ruchem ręki wyciszyłam go, nawet nie otwierając oczu. Proszę, żeby był już piątek.
Usiadłam na łóżku przecierając oczy. Zetknęłam na kalendarz. Wtorek, czyli niestety nie piątek.
Jęknęłam. No tak, wtorek. Czyli aż 8 lekcji.
Wstałam i nadal w swoich piżamowych dresach powlekłam się do kuchni, zahaczając po drodze o łazienkę. Wygłaskałam Puszka, nasypałam mu psiej karmy i zabrałam się za własne jedzenie. Gdy tosty już się robiły, a woda na kawę gotowała, usiadłam przy stole, kładąc głowę na blacie.
Dzisiaj 8 godzin. 8 godzin uczenia tych głąbów.
Czajnik zagwizdał, więc poszłam zalać kawę. Zjadłam śniadanie i poszłam się ubierać.
Jak zwykle: dżinsy z dziurami, T-shirt i trampki. Zetknęłam tęsknie na swoje glany i skurzaną kurtkę. Westchnęłam. Zasady pracy są jasne: ubiór taki, żeby nie wystraszyć młodszych dzieci.
Szybki, delikatny makijaż. Spakowałam do torby telefon i upewniłam się że mam wszystkie książki. Ucałowałam psa w nos i pobiegłam na autobus.
***
Wysiadłam z autobusu, patrząc na moje więzienie przez najbliższe parę godzin. Szkołę.
Weszłam do środka, jak zwykle witana radosnym "Dzień dobry, proszę pani!" młodszych uczniów i udałam się do pokoju nauczycielskiego.
- Osiem lekcji, co?- Spytała od razu gdy weszłam moja ulubiona współpracowniczka, Anna, nauczycielka angielskiego.
- Skąd wiedziałaś? - Spytałam. Kobieta zaśmiała się.
- Po twojej minie.
Ogarnęłam co było do ogarnięcia, wzięłam dziennik, kluczyki do sali i zaczęłam wymieniać nowiny z Anną, gdy zadzwonił dzwonek.
Wyszłam na korytarz, patrząc na dziennik. Westchnęłam. Czyli na pierwszej lekcji użeranie się z 8C.
Uczniowie, tak jak mieli w zwyczaju, czekali na mnie pod salą. Otworzyłam klasę i zaczęłam przeglądać podręcznik.
Ah. Czyli dzisiaj muszę zrobić z tymi hałaśliwymi zwierzętami powtórzenie. I zapowiedzieć sprawdzian. Ale najpierw- zadanie domowe.
Podniosłam wzrok. Wszyscy wyjęli już książki, nie wyglądali jednak na zainteresowanych.
Vanessa malowała paznokcie, nie zwróciłam jej jednak uwagi, żeby nie musiała iść po raz czwarty w tym tygodniu (przypominam że jest wtorek) do detektora. Niech inni nauczyciele się z nią użerają.
Warren miał nogi na ławce i gadał o czymś z kolegą obok.
Zuza malowała pisakami po swoim zadaniu domowym, ale nie wyglądała jakby jej to przeszkadzało.
Patryk pisał na ścianie ołówkiem jakieś obraźliwe słowa, Gilbert pożerał kanapkę. Jakieś trzy dziewczynki z tyłu plotkowały. Inni uczniowie przynajmniej próbowali udawać że są grzeczni.
I tylko kujonica z pierwszej ławki z uwagą mi się przyglądała.
Lekcję czas zacząć. Odchrząknęłam, a klasa, a przynajmniej jej część, spojrzała na mnie zdziwiona, jakby mnie nie zauważyli wcześniej.
Ehh... Szykuje się długi dzień.
***
Miałam tylko trzy lekcję, a już jestem kompletnie padnięta psychicznie. Teraz mam godzinę wychowawczą, czyli 45 minut wysłuchiwania problemów tych niewdzięcznych robaków.
Weszliśmy do sali i spytałam uczniów, czy są jakieś problemy. 1/2 klasy uniosła dłonie. Czyli i tak nieźle. Może tylko 30 minut wysłuchiwania problemów, potem dam im jakieś zadanie w stylu: narysuj swoje marzenie, i wreszcie będę miała chwilę odpoczynku.
Zaczęli mi się skarżyć na siebie nawzajem. A to ktoś kogoś pobił, a to ktoś się poobrażał, a to jakaś bójka, dziewczynki znowu powyzywały się od kujonic, ktoś ukradł komuś kanapkę, a klasowy łobuz stłukł kujonowi okulary. Nie jest tak źle, ostatnio musiałam zostać na przerwie, tak się rozglądali.
Gdy w końcu wszyscy powiedzieli, co mieli do powiedzenia, pozwoliłam im rozmawiać, byle po cichu.
Zadzwonił dzwonek. Cztery lekcję odhaczone, jeszcze kolejne cztery.
A ja miałam ochotę tylko na drzemkę.
***
Gdy w końcu skończyła się ósma lekcja, pożegnałam się z uczniami i poszłam odłożyć dziennik.
- Za dwa tygodnie będzie całodniowa wycieczka. - Powiadomiła mnie Anna, gdy tylko weszłam.
Jęknęłam.
- No nieeee!
- Ale, będziemy razem opiekunkami.
- Przynajmniej tyle. Jak ostatnio z Marleną jechałyśmy, to myślałam że mnie zanudzi na śmierć, tymi wszystkimi ciekawostkom historycznymi! - Westchnęła podchodząc do okna, z którego było widać plac zabaw. 4, 5 i 6 klasa biegały razem bawiąc się w coś, (o dziwo) bez kłótni. Czyli jutro będę miała tonę skarg.
Uśmiechnęłam się szeroko. I tak uwielbiam tą robotę.
Nom, nudziło mi się na e-lekcjach. Mam nadzieję że się podoba. ~Vikimelka
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro