Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4.

(Pov Kendra)

- Paprot ma dla ciebie niespodziankę. - Oznajmił Seth, wchodząc do kuchni.

- Co? - Spytałam, podnosząc głowę znad śniadania.

- Kur... Ale ja jestem łoś. Nic nie słyszałaś!

Zaśmiałam się.

- Ok, ale co to za niespodzianka...?

- Nic! Nie powiem! Van też nie pytaj!

- No to idę spytać Vanesy... - Włożyłam do ust ostatni kęs naleśnika i wstałam od stołu.

Mój brat przybił sobie piątkę z czołem.

- Tego też nie miałem mówić... Może ja sobie pójdę, bo znowu wygadam za dużo.

- Ale mi to nie przeszkadza...

Seth zatkał usta rękom. Pomachał mi i wybiegł z domu.

Zaśmiałam się i skierowałam po schodach do bliksa.

***

- Hejo. - Przywitałam się. - Pomagałaś Paprotowi w niespodziance?

- Skąd... - Bliks spojrzał na mnie podejrzliwie. - Seth ci powiedział?

- Nie zaprzeczę...

- No zabiję go żywcem!

- Jak ty chcesz go zabić żywcem?

- Coś się wykombinuje. I nawet nie pytaj, bo i tak ci nie powiem.

Zrobiłam smutną minkę.

- Plis...

- Nie! Dowiesz się wieczorem. Tyle ci starczy.

Zastanowiłam się chwilę.

- Warren też wam pomagał?

- Tak, ale zabraniam ci pytania go! On na pewno ci wygada!

- Ale...

- Nie. Niespodzianka to niespodzianka!

Przewróciłam oczami.

- No okejjjj...

- Obiecujesz że nie będziesz nikogo pytać o niespodziankę? - Spytała podejrzliwie kobieta.

- Obiecuję.

- Dobrze. A teraz odejdź w pokoju i udawaj że o niczym nie wiesz.

***

Siedziałam na łóżku, czytając książkę. Jednak w ogóle nie skupiałam się na tekście. Cały czas myślałam o tej niespodziance.

Co to może być?! Przecież nie ma chyba żadnej okazji...

- Hej. - Usłyszałam.

Podniosłam wzrok. Nade mną stał jednorożec uśmiechając się niepewnie.

- Mam dla ciebie niespodziankę... - Podał mi rękę, pomagając wstać.

- Jaką?

- Zaraz zobaczysz.

Podał mi chustkę. Spojrzałam na niego pytająco.

- Załóż to. - Wyjaśnił.

- Schody...

- Zniosę cię.

Założyłam chustkę, a chłopak podniósł mnie na ręce. Przeniósł przez cały dom i w pewnym momencie poczułam, że wyszliśmy na dwór.

Odstawił mnie na trawę i poprosił żebym chwile poczekała.

Poczułam na swoim policzku coś mokrego.

- Co-

Paprot zaśmiał się.

- Odsłoń oczy. - Poprosił.

Paprot stał przede mną z ślicznym szarym szczeniaczkiem. Piesek miał na głowie niebieską kokardkę.

- Bogowie, ale słodki... - Jęknęłam. Chłopak dał mi zwierzątko na ręce.

- To dla ciebie. - Pocałował mnie w głowę.

- Z jakiej okazji?

- Pamiętasz jak trafiłaś do więzienia w Żywym Mirażu? - Spytał. Kiwnęłam głową. - To było dokładnie w ten dzień.

- Serio? I ty to pamiętasz? Ja zapomniałam.

- Mam dobrą pamięć. - Pogłaskał pieska. - Możesz nadać mu imię. To chłopiec.

Przyjrzałam się pieskowi. Miał piękne, brązowe oczy. Poruszał noskiem, wąchając moją bluzkę.

- Co powiesz na... Leo?

- Ładnie.

Przytuliłam jednorożca, puszczając Leo na trawę, żeby pobiegał.

- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. - Najfajniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #baśniobór