| 02 | Marc
Erik siedział w ławce i za wszelką cenę próbował skupić się na słowach nauczyciela. Wiedział, że poświęcenie całej nocy na naukę hiszpańskiego nie było dobrym pomysłem.
Wyglądał jak...trup. Tak, trup to zdecydowanie dobre określenie. Tego dnia jego włosy były w kompletnym nieładzie, rozwalone w każdy możliwy sposób. Pod oczami miał cienie spowodowane brakiem snu, a usta lekko zaciśnięte.
─ A więc jak już wiecie mamy w klasie nowego ucznia ─ powiedział nauczyciel szczerząc rząd nieskazitelnie białych zębów ─ Znaczy będziemy mieć. Zaraz. Dokładnie za kilka minut. Erik mam nadzieję, że nauczyłeś się chociaż przedstawić ─ spojrzał w stronę chłopaka, który siedział ze spuszczoną głową i cicho pochrapywał ─ Erik nie śpij!
Młody Niemiec lekko się wzdrygnął i rozejrzał po klasie. Wszyscy siedzieli jakby czekali na swój wyrok, tylko z ostatniej ławki słychać było szepty i cichy śmiech.
Nagle rozległ się pukanie, a drzwi się otworzyły.
─ Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie ─ ku zdziwieniu do klasy nie wszedł nowy uczeń, ale Marco Reus we własnej osobie.
─ Marco ─ pan Klopp spojrzał w stronę chłopaka, który zdecydowanie nie był w najlepszym stanie ─ w końcu wróciłeś. Siadaj.
Reus niechętnie udał się w stronę swojej ławki gdzie siedział jego nieprzyjaciel, a dlaczego nieprzyjaciel? Marco zdecydował, że już nigdy nie nazwie nikogo swoim przyjacielem.
Usiadł obok Matsa, który prawie zesrał się ze szczęścia na jego widok.
─ Dzień dobry? ─ Erik spojrzał w stronę drzwi, stał tam chłopak w podobnym wieku.
Lekko rozchylił usta. Hiszpan wyglądał dość przyzwoicie, przyzwoicie to za mało powiedziane, wyglądał zbyt dobrze.
─ Dla niego mógłbym zostać gejem ─ pomyślał Durm i odwrócił głowę w stronę okna ─ Ja pierdole Erik o czym ty myślisz. Nie ma szans. Sto procent hetero i tyle.
─ Marc będzie się z wami uczył bo... Sam nie wiem, na jego miejscu już dawno bym uciekł ─ powiedział nauczyciel z tym samym unikalnym uśmiechem ─ Usiądź tam gdzie wolne, chyba, że chcesz się przedstawić.
Chłopak tylko pokręcił głową i udał się w stronę załamanego Erika.
─ Nie siadaj tu. Nie siadaj tu. Nie siadaj tu ─ powtarzał w myślach, starając się nie patrzeć w jego stronę.
─ Wolne? ─ zapytał, a Niemiec tylko pokiwał głową.
Lekcja mijała dość spokojnie, a zarazem strasznie się dłużyła. Durm miał wrażenie, że siedział tam już dobre kilka godzin. Najgorsze było jednak to, że siedział obok niego Bartra, który cały czas na niego spoglądał abo uderzał nogą o ławkę co niemiłosiernie irytowało Erika.
***
─ Czasem mam wątpliwości co do twojej orientacji ─ powiedział Marco zapalając kolejnego papierosa ─ I to nie chodzi o tą w terenie. Chociaż ta też jest dość wątpliwa.
Siedzieli właśnie w mieszkaniu Reusa po skończonych lekcjach. Mario zajął fotel tuż pod oknem, Mats leżał na łóżku i co chwilę narzekał na nudę. Erik natomiast bardzo polubił zimne panele w pokoju chłopaka.
─ Sto procent hetero ─ powtórzył Durm już po raz kolejny tego wieczoru.
─ Mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy gejami ─ westchnął Hummels, który wydawał się być całkowicie nietrzeźwy, co było nieprawdą, przynajmniej jak na razie. Wypił dopiero dwa piwa ─ Nawet Klopp ma taki gejowy vibe.
─ Ej no bez przesady ─ Marco odłożył zapalniczkę po czym lekko uniósł dłonie ─ ja nie jestem.
Mats nie powiedział zupełnie nic, spojrzał w stronę Reusa wzrokiem, który mówił, wręcz krzyczał: Bo ci jeszcze kurwa uwierzę.
─ No co? ─ gospodarz zmarszczył brwi i usiadł na parapecie okna ─ Pociągają mnie tylko kobiety.
─ Mario od kiedy jesteś kobietą? ─ Hummels spojrzał na chłopaka, który wyglądał jakby miał mu zaraz dać w twarz, ale tego nie zrobił, bo to w końcu Götze, a on nie potrafi się bić.
─ Aaa ─ Erik prawie upuścił telefon i wydał z siebie pisk, ale po chwili zakrył dłonią usta ─ Sorry no, podekscytowałem się.
─ Założę się o stówę, że ten nowy dodał go na Facebooku ─ zaśmiał się Hummels po czym wziął łyk piwa.
─ Nie! ─ krzyknął ─ Skąd ten pomysł w ogóle? Nawet go nie lubię! Znaczy nic do niego nie mam... Tak, jest mi zupełnie obojętny!
─ Pierwszy raz widzę cię w takim stanie ─ Mario złapał Durma za ramię ─ Wszystko w porządku?
─ To tylko nastoletnie zauroczenie ─ Reus wyrwał butelkę z rąk Matsa. Chłopak wydał z siebie cichy jęk niezadowolenia kiedy ta okazała się być pustą ─ Tak zwana pierwsza miłość. A może nie pierwsza?
─ Na twoim miejscu bym brał ─ brunet poruszył brwiami podniósł się z łóżka ─ Wydaje się całkiem, całkiem. Musimy go sprowadzić na dobrą stronę...znaczy do nas! Już nie mogę się doczekać kiedy razem się upijemy.
***
Mam wrażenie, że jakoś słabo to idzie
Może coś się jeszcze poprawi
I tak teraz pomyślałam
I chyba zmienię końcówkę na dobre zakończenie
Przynajmniej dla jednego bohatera
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro