~*~ 6
Następnego dnia zostaliśmy wyprowadzeni na pastwisko. Zostałam wprowadzona jako jedna z pierwszych koni. Gdy stajenny odpiął karabińczyk uwiązu od mojego kantara zaczęłam biec przed siebie. Spokojny galopem przemierzałam pastwisko. Całe pastwisko liczyło kilkanaście hektarów. Było ciekawie ukształtowane- znajdowało się pod lasem, miało dużo niezbyt wysokich wzniesień, a w połowie przegrodzone było drewnianym płotem oddzielającym część dla ogierów, od części klaczy. Na obu padokach znajdowały się po dwa jeziorka- jedno, duże w połowie pastwiska i drugie, średnie, blisko padoku ogierów, pod lasem na, które wierzba płacząca rzucała przyjemny cień.
Queen of Night i American Vanilla są już na Służewcu, możliwe, że właśnie teraz biegną, może właśnie walczą o zwycięstwo, może właśnie któraś wygrywa... A ja nie wiem co ze sobą zrobić, wstydzę się zagadać do ogierów i bez celu przemierzam kolejne metry padoku...
Wreszcie po paru minutach dobiegłam do małego jeziorka. Było ono moim, karuski i kasztanki ulubionym miejsce, gdy zostawałyśmy wypuszczane na pastwisko.
Gdy do niego dotarłam zastałam tam Arkadię i Essence- kuzynki Vanilli.
-Błyskawica!- krzyknęły podbiegając do mnie i przytulając się szyją.
-Cześć, co tam?- zapytałam.
Obie klaczki były ode mnie młodsze o rok- Arkadia była maści ciemnogniadej, a na tylnych nogach miała białe koronki i latarnię na pyszczku. Natomiast Essence była maści jasnokasztanowatej, a jej jedyną odmianą była mała gwiazdka na czole.
-A dobrze.- odpowiedziała radośnie Essence.
-Słyszałam, że ostatnio miałaś swój debiut. Na Służewcu?
-Tak. W Nagrodzie Cardei.- odpowiedziałam po czym potrząsnęłam grzywą.
-Które miejsce zajęłaś?
-Pierwsze.
-A z jaką przewagą?- dopytywała ciemnogniada.
-Dwudziestu długości.-odpowiedziałam grzebiąc kopytem w ziemi.
-Pewnie ustanowiłaś nowy rekord!
-Emm... Tak.- dodałam. Nie chciałam się tym chwalić.
-A jaki osiągnęłaś czas??- pytała Essence.
-1.10.09.
-WOW!- krzyknęły.
-Hej Błyskawica!- usłyszałam głos dochodzący z padoku ogierów.
-O, cześć Wild Thing!- odpowiedziałam do kasztanowatego ogierka z dwoma białymi skarpetkami na lewej przedniej i tylnej nodze podchodząc do płotu. Kasztanek był pełnym bratem Vanilli i również był młodszy ode mnie i moich przyjaciółek o rok.
-Wild! Błyskawica wygrała swój debiut w Nagrodzie Cardei o 20 długości! I wiesz co?! Ustanowiła nowy rekord w czasie 1.10.09!- mówiła Essence.
-Super! Brawo!- gratulował mi roczniak dębując z radości.- Kiedy znów startujesz?
-Pod koniec października w Nagrodzie Calderona.
Usłyszałam tętent kopyt idących w takt galopu. Tuż przed ogrodzeniem zatrzymał się kasztanowaty ogier o tak nasyconym kolorze, że jego sierść wyglądała jakby była złota. Na wszystkich nogach miał wysokie skarpetki, a na pysku- strzałkę.
-Cześć, Golden Pegasus.- wydukałam.
On natomiast uśmiechnął się i odpowiedział:
-Hej.
Młody ogierek zaczął zaczepiać starszego kasztana na co ten zaczął się z nim bawić. Klaczki również zaczęły z nimi rozmawiać, a ja nie wiedziałam jak zagadać, więc przyglądałam się temu grzebiąc kopytem w ziemi.
-Golden, a ty miałeś już swój debiut?- zapytała Arkadia.
-Tak, w Nagrodzie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi (Przychówku).
Zastrzygłam uszami. Jest okazja, aby zagadać.
-Które miejsce zająłeś?- zapytałam.
-Pierwsze.- odparł ogier dumnie unosząc głowę uśmiechając się przy tym.- Z przewagą pięciu długości. Wiesz ile zabrakło, abym ustanowił nowy rekord?!
-Nie, nie wiem.
-Sekundy! Jednej sekundy!- ogier opuścił łeb. Przekrzywiłam głowę.- A ty? Miałaś już swój debiut?
-Tak, w Nagrodzie Cardei.- odparłam.
-I wygrała!- krzyknął radośnie Wild Thing.
-O, z jaką przewagą?- zaciekawił się kasztan.
-Dwudziestu długości.
-Czas?
-1.10.09.
-Pobiłaś rekord?!
-Owszem.- odparłam po czym parsknęłam śmiechem.
-Wow, gratuluję!
-Dziękuję.- odpowiedziałam uśmiechając się.- Kiedy znów startujesz?
-Wiem tylko, że w kilku zwykłych nagrodach 15750 zł i dwudziestego trzeciego października w Nagrodzie Criterium.
Odblokowywanie zasuwy. Otwieranie bramki. Stukot kopyt. Zamykanie furtki.
Zastrzygłam uszami i odwróciłam głowę.
-Hej!- zarżałam przerywając rozmowę ogiera ze źrebakami.- Vanilla i Queen przyjechały!
-To na co czekamy?!- krzyknął Wild na co wszyscy z miejsca ruszyliśmy pełnym cwałem. Już od początku ja i Pegasus szliśmy łeb w łeb. Biegliśmy blisko płotu. Ponieważ pastwisko było ogromne szybko zostawiliśmy źrebaki w tyle o kilka długości. Cwałowaliśmy tym samym tempem- nikt nie przyśpieszał, ani nie zwalniał. Gdy do klaczy zostało nam jakieś dwieście metrów kasztanka i karuska nas zauważyły, a my przeszliśmy w spokojny galop. Ja i ogier spojrzeliśmy na siebie i przeszliśmy w stęp.
-Queen! Vanilla! Cześć!- powiedziałam po czym przytuliłyśmy się szyjami.
-Cześć Błyskawica.- mówiła kasztanka, ale nie z aż tak wielką radością jak zawsze tylko z trochę mniejszą. Kara klacz natomiast wyglądała na smutną.
-I jak wam poszło?- zapytałam po czym przyniosłam wzrok na Queen of Night pytając.- Co jest?
-Nic.- odparła przygaszona nawet nie patrząc w moją stronę.
-Vanilla o co chodzi?- zapytałam.
-Nic!- krzyknęła karuska i pokłusowała w innym kierunku.
-Cześć, Golden.- parsknęła klacz, która dopiero teraz zauważyła złotego ogiera.
-Vanilla... o co chodzi?!-zarżałam.
-Bo ja wygrałam, a Night dobiegła czwarta...
-Aha, to o to chodzi... Ale...- zaczęłam, ale nie dane było mi dokończyć, bo usłyszeliśmy tętent kopyt. Wszystkie klacze z pastwiska zaczęły biec w naszym kierunku, a ja spostrzegłam, że furtka jest otwarta, słońce powoli zachodzi. Razem z kasztanką wyrwałyśmy galopem i jako pierwsze dobiegłyśmy do stajni i weszłyśmy do swoich boksów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro