pożegnanie
Pragnę odejść,
niczym sen przemija nocą.
Zniknąć w porę,
by opuścić cmentarz kości.
Nie chcę słyszeć,
ani szeptu,
ani krzyku.
Pobiec,
i w bezdechu umrzeć marnie.
Koniec mym początkiem będzie.
Pozostawię cię samego.
I już nigdy,
ani nigdzie.
Nie zaznasz,
tego szczęścia złego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro