Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Wszystko płynie

Obrócili się w dokładnie tym samym momencie, kiedy zdecydowali, że mogą przestać udawać nieświadomych, chcąc wykorzystać element zaskoczenia przeciwko elementowi zaskoczenia.

W dłoni Hiro momentalnie znalazło się piętnastocentymetrowe ostrze, a Shin nie patrząc na przeciwnika wymierzył mu kopniaka w brzuch. Trafił jednak powietrze i zwinnie wylądował za nim, ogarniając już wzrokiem ich sytuację. Atakujący był szybki. Rzucił się na Hiro, wyczuwając na pewno, że jest słabszy, ale ten nie dał się zaskoczyć. Wystrzelił ręką z ostrzem, tnąc ramię przeciwnika, który zdążył się zasłonić. Wtedy Shin zaatakował go od tyłu, trafiając boleśnie w wątrobę i przechodził już do duszenia, ale ten go ubiegł zdzielając elfa łokciem w twarz. Stęknął głucho, wybity z rytmu i dostrzegł jak Hiro, wykorzystując odsłonięte ciało, wystrzeliwuje do przodu, zadając pchnięcie nożem w mięsień uda. Shin zastanowił się naprędce, dlaczego nie zabił tego człowieka, skoro miał okazję, ale zorientował się, że Hiro na pewno jeszcze nikogo w życiu nie zabił i zapewne by zwyczajnie nie potrafił. Przeciwnik krzyknął krótko i, nie mogąc utrzymać równowagi, zatoczył się, a wtedy elf podciął go, blondwłosy zaś zwalił się na niego, przykładając z groźbą nóż do gardła.

Wszystkie te ruchy wykonali w nie więcej niż siedem sekund.

- Kim jesteś? – warknął z walącym sercem Hiro, przyglądając się uważnie nieznajomemu. Nagle coś sobie uświadomił. Nie nieznajomemu. Nieznajomej.

- Mam lepsze pytanie – rzekła nieprzejęta i, o dziwo, bez żadnej wrogości – Skąd wiedzieliście, że tam jestem? Gdybyście nie wiedzieli, bylibyście martwi, wiecie? – zaśmiała się cicho, a chłopcy pomyśleli, że to wariatka.

Leżała w jednej z kałuż, cała umorusana błotem. Twarz miała okrągłą i o ciemnej karnacji z małymi czarnymi oczkami osadzonymi głęboko w czaszce. Włosy związała jakąś chustą, ale na twarz opadało jej kilka mocno kręconych ciemnych kosmyków.

- Zwiąż ją – Polecił Shin i rzucił koledze kawał sznurka, po który pobiegł moment temu do namiotu. Blondyn związał jej ręce za plecami, a kobieta nie protestowała. Wyglądała nawet jakby czerpała z tej sytuacji wiele radości. Jednak krzywiła się nieco co jakiś czas przez ból w nodze. – I zatamuj krwotok – dodał beznamiętnie.

W normalnej sytuacji Hiro wdałby się w dyskusję na temat rządzenia się i nieuprzejmych zwrotów, ale teraz wiedział, że elf zachował zimną krew i próbuje mu pomóc. Był za to wdzięczny. Złapał kawał szmaty, rzucony mu przez towarzysza i obwiązał następnie dziewczynie nogę. Krew i tak po chwili przesiąkła przez materiał, ale nic więcej nie mógł zrobić.

- Nie chcesz nas okraść. Nie przejmowałabyś się zabijaniem nas – zauważył Hiro, znów mierząc sztyletem w jej szyję. Czuł się dzięki temu bezpieczniej. – A nie przypominam sobie raczej nikogo, kto chciałby mnie zabić.

- Czego od nas chcesz? – dokończył za niego elf, który kucał już obok niego i począł przyglądać się uważnie nieznajomej. A kiedy nareszcie na niego spojrzała, wykorzystał okazję.

Umysł miała pogmatwany. Chciała ich zabić, ale nie było to jej absolutnym celem. Nie było to jej celem. Widział też inne rzeczy: chciwość, beztroskę, przekuty w obojętność żal, poszukiwania jakiejś rzeczy; nie mógł zrozumieć jakiej.

Przestał, gwałtownie mrugając.

- Nie jesteś mu lojalna. Powiedz, czego pragniesz. Dostaniesz to, kiedy wszystko nam ładnie wyśpiewasz – oznajmił Shin stanowczo. Jego głos jednak nijak miał się do uczuć. Tak naprawdę strzelał na ślepo, ale bez pewności siebie niczego nie osiągnie. Musiał udawać, że wie, co robi.

- A co może mi dać żałosny Wielki Bohater? – zaśmiała się jak z bardzo dobrego żartu. Głos miała niski i wdzięczny.

- Nie jestem nim. Jestem Błękitnym Elfem. Mogę dać ci największe skarby – odpowiedział jej, na co kobieta rozdziawiła usta w zdumieniu.

- Nie możesz nim być – zaprzeczyła.

- Jestem.

- Nie.

- Tak.

- To nie ma sensu – przerwał im Hiro zmęczonym głosem. – dlaczego nie może nim być?

- Bo nie powinien mieć już duszy – odparła, mierząc ich obu wzrokiem. Nie spodziewała się na ich twarzach wyrazu, wskazującego na to, że rozumieją. A jednak rozumieli. To znaczyło, że chłopak faktycznie mógł być Błękitnym Elfem. To z kolei prowadziło do konkluzji, że jej zleceniodawca coś sobie pomylił i najwyraźniej nie wszystko szło z jego planem. Dziewczyna natychmiast postanowiła.

- Okej. Jeśli jesteś elfem, możesz mi obiecać, że zaprowadzisz mnie do Unmari?

Chłopak zmarszczył brwi. Nie mógł jej tego obiecać, ale ona definitywnie coś wiedziała i wiązało się to z ich misją, co znaczyło, że musi jej obiecać, o cokolwiek poprosi. Musi ją mieć po swojej stronie.

- Tak. – odrzekł stalowym głosem.

- Elfy miały stracić dusze na rzecz wielkiego celu mojego hm... pana. Nie jestem całkiem wtajemniczona. Zapłacił mi od ręki za unieszkodliwienie Wielkiego Bohatera. Zabiłam już tylu chłopców, ale żaden nie zdawał się odpowiedni – westchnęła zawiedziona – Ale od was to faktycznie poczułam jakąś tajemniczą aurę. Pomyślałam, że trafiłam, a wtedy okazało się, że jesteście silniejsi. Tylko skoro nie jesteś Bohaterem z legend, to gdzie on jest?

Hiro milczał, zaciskając mocniej palce na rękojeści noża.

- Jak twój pan miał odebrać elfom dusze? – zapytał Shin spokojnie, nie zdradzając tego, że był to fakt dokonany. Nieznajoma wiedziała tyle, że elfy powinny stracić dusze, a teraz spotkała jednego całego i zdrowego. Na pewno wywnioskowała, że plan jej zleceniodawcy spalił na panewce. Lepiej zachować ją w takim przekonaniu, żeby łatwiej zgodziła się współpracować.

- Nie znam szczegółów. – odpowiedziała płynnie, ale jej delikatny, złośliwy uśmiech mówił „wiem więcej, niż mówię, ale wam nie powiem. Bo taki mam kaprys".

- Kim jest ten, co kazał ci nas zabić?

- Człowiekiem.

- Imię.

- Nie zdradził mi swego imienia.

- Zapomnij o Unmari.

- Rozkaz, panie – zaśmiała się i najwyraźniej świetnie się przy tym wszystkim bawiła. Sekundę później spoważniała i zawiesiła na nim obojętny wzrok – Rozwiążecie mnie. Ty – wskazała na elfa – Udowodnisz mi, że jesteś elfiątkiem. A kiedy uznam, że jesteś wiarygodny, zdradzę ci kilka sekretów.

- Jak masz na imię? – Hiro odezwał się niespodziewanie.

- Kamiko.

- Umowa stoi, Kamiko – zadecydował chłopak, zanim Shin mógłby odmówić. Wiedział, że to dobry trop i za wszelką cenę nie mogli go stracić.

---

Wszyscy w trójkę byli kompletnie przemoczeni i ubłoceni. Deszcz przestał lać się strumieniami z nieba, ale ich ubrania już dawno się do nich przylepiły, twarze pokrył brud, a jasne włosy Hiro skleiły się brzydko w strąki. Wrócili ze swoją niby-zakładniczką do obozu, ale jak obiecali, nie związali jej, ani nie zakneblowali.

Kamiko siedziała pod drzewem, zajęta niezwykle kawałkiem kory, a Hiro i Shin przez resztę nocy zmieniali się na wartach, żeby zażyć choć odrobiny snu przed rankiem. Wszelkie negocjacje z dziewczyną przełożyli na dzień jutrzejszy na rzecz nocnego odpoczynku, którego i tak nie potrafili zaczerpnąć przez zdenerwowanie. Kamiko zaś nie wyglądała na w ogóle zainteresowaną spaniem. Być może była jakimś potworem, który nie potrzebuje snu? Już nawet bez tego wydawała się dość... osobliwa. Może nawet szalona.

Gdy słońce wzeszło i zaczęło przebijać się przez poszycie, Hiro zdecydował, że jeśli mają dziś wyruszyć, to po południu, ponieważ wszystkie ich ubrania były mokre, tak samo namiot i plecaki. Tak też znaleźli niedaleko niewielką polanę i rozłożyli na trawie rzeczy do suszenia.

- Dobra, chłopcy, marnujemy czas – odezwała się nagle Kamiko, która niespodziewanie posłusznie od rana człapała za nimi, nie wyglądając jednak na przejętą sprawami mokrych ubrań. Sama wyglądała jakby przeżyła kilka katastrof, z dwie wojny i mieszkała ostatnie dni w chlewie, ale chyba nie zamierzała tego zmieniać. Z pełną dumą prezentowała te potargane ciemne spodnie, wysokie, starte buty, coś na kształt przydługiej tuniki, skórzaną kamizelkę i cienki płaszcz, poszarpany na brzegach i łatany już mnóstwo razy.

- Dbanie o komfort podróży nigdy nie jest marnowaniem czasu – zauważył Hiro, nieco żartobliwie, usiłując rozluźnić atmosferę. Od nocy był w całkiem dobrym humorze, szczególnie z powodu wsparcia otrzymanego od Shina i znalezienia nareszcie jakiejś poszlaki.

- Jesteście rozpuszczonymi dziećmi i tyle – odparła zwyczajnie – a teraz pragnę posłuchać o Unmari, elfie kochany – nachyliła się nad nim z zainteresowaniem i zafascynowanym uśmiechem goszczącym na ustach. Shin zmarszczył lekko brwi, śledząc każdy ruch Kamiko i rzekł stanowczo:

- Odpowiedź za odpowiedź.

Dziewczyna wydała z siebie niezadowolony pomruk, zgrzytnęła zębami i zmrużyła złowieszczo oczy. Prawą dłonią skubała trawę, na której siedzieli, lewą zacisnęła na udzie, gdzie widniał czerwony ślad z krwi.

- Po pierwsze – zaczęła niskim głosem – pokaż swój tatuaż tożsamości – nakazała.

Shin bez słowa odchylił chustę przysłaniajacą czarny pas na jego szyi. Hiro pomyślał, że wygląda trochę jak obroża. Skrzywił się na tę myśl.

- Och – uśmiechnęła się jak zrobiłby to wąż, gdyby umiał się uśmiechać – Więc to tak. – pokiwała rozbawiona głową.

Hiro rozejrzał się czujnie i bez zrozumienia. Shin najwyraźniej dokładnie wiedział, o co chodzi, lecz blondwłosy zupełnie nie odnajdywał się w sytuacji.

- Shin? – uniósł jedną brew, mając nadzieje na wyjaśnienia. Elf wyglądał na z jakiegoś powodu upokorzonego.

- Nie powie ci tego, jest na to zbyt dumny – odezwała się szybko Kamiko, nie zwracając uwagi na to, że jest gromiona wzrokiem przez krótkowłosego chłopaka. – Ten tatuaż oznacza poddanie. Jest zwykłym sługą. – wzruszyła ramionami, a ekspresja zmieniła jej się tak, jakby nagle przestało ją to wszystko obchodzić. Hiro nie wiedział, czy jest po prostu niestabilna emocjonalnie, czy świetnie udaje.

Shin milczał zagadkowo, nie odpowiadając na pytające spojrzenie Hiro.

- Też jestem sługą – podjęła ponownie Kamiko – Och, ale nie tak oddaną jak nasz kolega. Interesują mnie pieniądze i wygoda. Pracowałam dla tego człowieka, ale czasy się zmieniły, skoro stoi przede mną Błękitny Elf. Wczoraj wrogowie, dziś przyjaciele. Wszystko płynie, moi drodzy, wszystko płynie – rozgadała się, skacząc małymi oczkami po wszystkich przedmiotach w okolicy, zawieszając ostatecznie spojrzenie na Shinie.

- Zdradź tożsamość człowieka, który chciał zniszczyć Błękitne Elfy. – rozkazał spokojnym tonem Shin. Jego wzrok był przenikliwy, a postawa sprawiała wrażenie, że zaraz rzuci się na Kamiko i ją udusi. Jednak siedział bez ruchu niby strosząc wrogo pióra.

- Przysięgnij, że zaprowadzisz mnie do Unmari i wkupisz w łaski Króla – targowała się, nie zważając na piorunujące spojrzenia.

- Przysięgam. A teraz mów – wycedził Shin, a Hiro pomyślał, że jeszcze nigdy nie widział go tak zniecierpliwionego i zdenerwowanego. Przypuszczał, że była to kwestia wyjawionej informacji, o tym, że był tylko sługą, ale czy było to teraz na tyle ważne, żeby tracić nad sobą kontrolę? Było to przecież zwyczajnie nierozważne.

- Trzecia córka władcy Lonissy. Nie pokazuje się publicznie. Mówią, że postradała zmysły. Może i tak, ale ma dostęp do skarbca królewskiego, więc cóż... dałam się przekonać – zamrugała kilka razy z udawanym wdziękiem.

Shin uspokojony zmarszczył brwi. Spodziewał się, że kiedy dostanie tę informację, wszystko nabierze sensu i złoży się w całość, jednak niczego nadal nie rozumiał. Kim była ta księżniczka? Nie miał pojęcia nawet o istnieniu trzeciej córki. Zresztą miało to swoje wyjaśnienie, skoro miała rzekomo postradać zmysły i zostać oddalona od publicznych wystąpień, lecz wciąż się niepokoił.

- Ale dlaczego? – wyrwało mu się, gdy uniósł ciemnoszare oczy na dziewczynę – jaki ma w tym cel?

- Nie sądzę, żebyście byli jej bezpośrednim celem... - zamyśliła się na moment – Czemu się tym przejmujesz, skoro i tak jest szalona i nic wam nie zrobiła? – przyjrzała się uważnie chłopakowi – Ach, więc to tak. Jednak jej się powiodło. Wszyscy na tym świecie kłamią, fałszywe żmije – splunęła obrzydzona na trawę i warknęła złowrogo. – Ale to nie ważne – jej ton głosu ponownie gwałtownie się zmienił na przyjemny i melodyjny – Mam pieniądze od niej i teraz trafiła mi się kolejna złota okazja. Wy się bijcie o sprawy świata, a ja zbieram cały skarb. – zaśmiała się wesoło.

- Co masz na myśli, że Błękitne Elfy nie były jej celem? – zapytał Hiro, zanim Shina znowu poniesie.

- Bredziła coś o starożytnych bogach, wiesz? Chciała sprowadzić pokój i harmonię, co chciała osiągnąć przez złożenie bogom ofiary? Och, z tego była nawet cała bajeczka – jej twarz się rozjaśniła, kiedy przypomniał sobie o tym fakcie – Złowrogie Elfy kradną Ziele Nieśmiertelności i kryją się przed mocami bogów. A wiecie to miał być dar dla wszystkich istot, więc bogowie chyba poczuli się zranieni i sobie poszli, zostawiając ludzkość na pastwę losu. Podobno ofiara z dusz winnych temu całemu zamieszaniu powinna ich przekupić, żeby odnowili świat i wzięli go pod swoją opiekę. Strasznie to wszystko śmieszne i głupie, nie wierzę w ani jeden cal. Ale księżniczka płaci szczerym złotem. Gdy nie udało jej się sprowadzić bogów, powiedziała mi, że to sprawka tego Wielkiego Bohatera, co nadal się gdzieś pląta. Póki żyje, niby nic się nie uda. Więc wyruszyłam, spełniać te zachcianki.

Shin wpatrywał się z namysłem w czubki swoich butów, a Hiro zawiesił wzrok na zaaferowanej swoją historią dziewczynie. Osoba, która chciała ich zabić, okazała się w tym momencie największym sojusznikiem. Nagle rozumieli całą sytuację i wiedzieli, co mają robić. A Kamiko nie miała prawdopodobnie pojęcia, że jej beztroski charakter zaważył na losach wielu istnień.

Kiedy tak siedzieli wszyscy w ciszy, ogrzewając się na słońcu i trawiąc informacje, które zdobyli, Hiro uświadomił sobie jeden prosty fakt, który dopełniał pewną ledwo zauważalną dziurę w całej tej opowieści. Na twarz wystąpił mu szok i przerażenie, uniósł oczy na pogrążonego w zadumie przyjaciela i nabrał powietrza do płuc.

Shin był najważniejszym elementem całej tej układanki. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro