*1*
Talia gwałtownie usiadła na łóżku piętrowym i mocno uderzyła się o niski sufit. Jęknęła i dotknęła opuszkami bolącego miejsca. Pod palcami wyczuła pulsujący, rosnący guz. Zrobiło jej się ciemno przed oczami, przymknęła powieki i oparła się plecami o ścianę. Dotknęła dłonią czoła. Było gorące, choć ją przechodziły zimne, nieprzyjemne dreszcze. Sięgnęła po butelkę wody, by zwilżyć wyschnięte usta. Przyłożyła szyjkę do ust i wzięła mały łyk. Zabolało ją, gdy próbowała przełknąć tych kilka kropel przez zaciśnięte gardło. Otarła oczy i policzki z łez, które nieświadomie popłynęły jej z oczu.
Czuła się, jakby przed chwilą przebiegła długą, bardzo męczącą trasę. Była wyczerpana. Przymknęła powieki i skupiła się na kołysaniu w przód i w tył. Zaczęła cichutko nucić swoją ulubioną piosenkę i poczuła jak jej walące serce zwalnia, a mięśnie się rozluźniają. Wzięła głęboki oddech. Powoli wypuściła powietrze z płuc. Coś ukłuło ją w klatce piersiowej, ale skurcz szybko ustąpił. Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała w ciemność.
,,To był znów tylko sen." - powtarzała - „Wszystko jest w jak najlepszym porządku."
Dobrze było sobie tak wmawiać, pomimo iż nastolatka doskonale wiedziała, że nie okłamie sama siebie. Wiele razy próbowała odgonić mary. Starała się zapomnieć, wmówić sobie coś zupełnie innego. Z faktami jednak nie dało się dyskutować. To nie był byle jaki koszmar, który nawiedza ludzi po obejrzeniu jakiegoś horroru, czy śni się osobom z mroczną wyobraźnią. Było to wspomnienie, tak bardzo niechciane, ale wciąż bardzo wyraźne. Jedno i to samo, wracające co kilka nocy i budzące ją parę razy podczas snu. Męczące i nieustępliwe, wciąż przypominające o sytuacji, która nie miała prawa mieć miejsca.
Przetarła zmęczone oczy. Z trudem przełknęła ślinę przez piekące niemiłosiernie gardło. Położyła się na boku i sięgnęła pod poduszkę całą mokrą od łez. Wyjęła stamtąd swoją komórkę. Od pewnego czasu telefon miała zawsze przy sobie. Po ostatnich wydarzeniach nie mogła czuć się bez niego bezpiecznie. Uaktywniony wyświetlacz rozjaśnił trochę ciemne pomieszczenie. Mały pokój pomalowano na różowo i szaro. Gdzieniegdzie spod farby prześwitywał błękit - pozostałość po dawnym kolorze. Meble wykonane z jasnego drewna stały pod ścianami, a na środku leżał szaro-srebrny, miękki dywan z długimi troczkami. Dziewczyna zerknęła na ekran, by sprawdzić godzinę. Był już poranek, zaraz powinien zadzwonić ustawiony na stałe budzik. Jednak przez żaluzje nie przeświecało światło. Oznaczało to, że nad ich miasteczkiem znów wstał pochmurny i szary dzień.
„ Czego ja się spodziewałam? Słońce zniknęło i chyba nie zamierza wrócić. Wszystko przez te ciemne chmury, kłębiące się na niebie. Wyglądają jak burzowe, ale do tej pory nawet kropla z nich nie spadła" - Talia zeszła po drabince z łóżka i postawiła stopy na dywanie. Nogi początkowo się pod nią ugięły i pokój zawirował, ale po chwili wszystko się uspokoiło.
Przemknęła przez pomieszczenie czując miłe łaskotanie tkaniny leżącej na podłodze. Szarpnęła zasłonę i jednym ruchem odsłoniła duże okno. Widać było przez nie ulicę, otoczoną żółtymi latarniami z okrągłymi kloszami. Naprzeciwko stały takie same, zwyczajne domy, zupełnie jak jej. W niektórych pokojach rolety były już podwinięte. Sąsiedzi z utęsknieniem wyczekiwali choć jednego promyka słońca. Talia ziewnęła szeroko, a oczy się jej zaszkliły. Podeszła do lustra zawieszonego obok szafy i spojrzała na swoje odbicie. Brunetka, średniego wzrostu o ciemnych, niebieskich oczach i pełnych ustach. Długie, falowane włosy sterczące na wszystkie strony otaczały zmęczoną, bladą twarz. Widok ten nie wprawił Talii w dobry nastrój. Ostatnio, gdy patrzyła na swoje odbicie rozmyślała o zdarzeniach sprzed miesiąca. Obwiniała się o wszystko, co wtedy się wydarzyło. Przez te koszmary, wizje i ciągłe wyrzuty sumienia zmieniła się nie do poznania. Usta, suche i popękane, bolały ją od ciągłego przygryzania wargi. Bardzo schudła. Blada skóra uwydatniała niezdrowo wystające kości policzkowe. Twarz miała zapadniętą i ogromne ciemnofioletowo-szare sińce. Oczy straciły blask i nie lśniły. Od miesiąca nie spała za dobrze, apetyt też jej zanikł. Dawniej roześmiana twarz nastolatki przypominała osobę pozbawioną jakiegokolwiek wyrazu. Po prostu jej nie było. Dawna osobowość zapadła się gdzieś głęboko i za nic nie chciała wyjść. Talia oderwała oczy od swojego nędznego odbicia. Wyprostowała się i podeszła do szafy. Otworzyła na oścież drzwi i zaczęła szukać jakiś wygodnych ubrań. Prawe drzwi szafy obwieszone były wieloma fotografiami. Były wśród nich stare i nowe, zrobione aparatami cyfrowymi ale i wywołane na kliszach. Na jednym Talia bawiła się z ciemnowłosym chłopcem w piaskownicy, a na drugim skakała z wysokim szatynem po stogach siana. Na ten widok na jej ustach zagościł nikły smutny uśmiech. Nastolatka rozważała wcześniej schowanie tych zdjęć, ale uznała, że to ostatnia pamiątka, która została jej po uśmiechniętym chłopaku z ujęć. Westchnęła i obróciła wzrok w inną stronę. Dziś znów szła sama do szkoły.
Jeszcze miesiąc temu zrywała się co rano, by wziąć rower i pojechać dwie ulice dalej. Stawała wtedy w pełnym wiosennym słońcu, roześmiana i gwizdała, dopóki z domu nie wyszedł jej przyjaciel. Razem jechali wtedy do szkoły, a potem spędzali czas razem. Nigdy się nie nudzili. Zawsze, mimo iż ich miasteczko nie było duże, mieli mnóstwo ciekawych rzeczy do roboty. Żadne z nich nie wyobrażało sobie popołudnia bez drugiego. Byli jak dwie krople wody. Zgadzali się prawie we wszystkim. Zdarzały się co prawda kłótnie, ale nie trwały zbyt długo. Uzupełniali się idealnie. Gdy jakiś gość przyjeżdżał do ich miasteczka, zawsze mylił ich z nadzwyczaj zgodnym rodzeństwem. Mieli wspólną paczkę przyjaciół, z którą widywali się bardzo często, jednak zawsze znajdowali czas by wyjść i spędzić czas tylko we dwoje. Znali się od urodzenia. Nie mieli przed sobą żadnych tajemnic, a każdy problem był ich wspólnym. Mieli takie same charaktery i nigdy nic ich nie mogło rozłączyć...
Nic z wyjątkiem ostatnich wydarzeń. Niestety to, co było kiedyś było, minęło bezpowrotnie. W szkole w drugim rzędzie czekała na Talię pusta ławka...
***
I jak podoba wam się pierwszy rozdział?
Piszcie i oceniajcie. Komentujcie i gwiazdkujcie! I oczywiście DO NAPISANIA!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro