Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19:



- Dobra, nie wracamy do tego, a skąd znasz się z Alexem? - usiedliśmy na kanapie.

- Jeszcze z liceum, dołączył do nas jak dowiedział się, że wyjeżdżamy... Pracowaliśmy dla takiego dilera i cały czas w sumie pracujemy... Ale ja i tak wolę się ścigać .. Tylko ... - zatrzymał się i westchnął...

- No a, nie myślałeś o jakimś własnym torze czy coś... ? - zapytałam.

- Myślałem... ale wiesz to trzeba jednak długo rozkręcać i w ogóle... a chłopaki nie są za wolnym zarabianiem... - posmutniał. - Mi tam by wystarczył tylko kawałek dachu i by móc robić to co kocham... - spojrzał na mnie. - No ale nic nie zrobisz...

- A co powiesz.. na rozkręcenie własnego i legalnego interesu? - zapytałam.

- Chłopacy się nie zgodzą a sam nie dam rady.. Zrobienie takiego toru.. to jednak jest trochę roboty..A z resztą nie ma tu nigdzie takiego wolnego miejsca..- położył mi głowę na kolanach, a ja wplotłam palce w jego włosy..

- No wiesz... aa.. ja nie mam nic do roboty więc jeśli byś się zgodził.. to zawsze mogę pomóc... - zaśmiałam się...

- Naprawdę? - podniósł się.

- Tak. - pokiwałam głową.

- I myślisz, że to się uda? - zapytał.

- Nie mogę powiedzieć Ci, że tak będzie, ale jak nie spróbujesz to się nie przekonasz..- wstałam i ubrałam buty.

- Hej! - krzyknął rozczarowany.

- No ruszaj się! - krzyknęłam ciągnąc go za sobą.

- Gdzie idziemy? - zmarszczył brwi..

- Jedziemy.. tam gdzie chyba jeszcze nie byłeś... - zastanowiłam się przez chwilę czy dobrze pamiętam drogę jak tam dojechać... nie ciekawiło mnie nigdy co się tam dzieje, bo i tak nigdy nie było na to kupca..za duży obszar. - pomyślałam. Wsiedliśmy na motor i kierowałam go tam gdzie ma jechać.. Oczywiście wracaliśmy się kilka razy, ale ważne że dojechaliśmy...Zsiedliśmy z maszyny i wprowadziliśmy motor w leśną ścieżkę...

- No i niby co tu jest takiego ciekawego... - szliśmy jakąś polną dróżką, która była już nieźle zarośnięta, ale chciałam zrobić większy efekt i zajść miejsce od tyłu.

- Zobaczysz... Prawie jesteśmy, więc zamknij oczy.. - powiedziałam łapiąc go za rękę, westchnął i zamknął je.. - Tylko nie podglądaj. - i w tej chwili byliśmy na miejscu. - Już możesz otworzyć...

- O ja.. - chyba go zatkało!!! O to chodziło..!!! Przed nami był wielki, naprawdę wielki plac... wysypany piaskiem... Pusty i mój...

- Kiedyś miała być tu stadnina konna, ale koleś po prostu zrezygnował... - zaśmiałam się i poklepałam go po ramieniu.. - No widzisz.. a jednak jest takie wolne miejsce... - spojrzał na mnie... z otwartą buzią.... - Nie każę Ci teraz decydować...

- A tak w ogóle to kogo jest ta działka? - zapytał..

- No właśnie i tu jest problem... - spoważniałam.

- Pewnie, kupa kasy... - westchnął. - Mogę pomarzyć...

- No nie zupełnie.... - oparłam się o drzewo... - Jeśli postarasz się i w ciągu dwóch dni ukarzesz projekt..., a przede wszystkim wykażesz chęci plus zatrudnisz tu właściciela.. To myślę, że będziesz mieć ją prawie ... prawie gratis! - zaśmiałam się....

- Ale jak to.... znasz właściciela? - prawie pisnął ze szczęścia... ,, Oj żebyś wiedział, że znam" Działka była kiedyś wujka, ale zachorował i przepisał ją na mnie... miałam zamiar sprzedać ją częściowo, a na reszcie się wybudować, ale.... - pomyślałam .

- Tak, znam i myślę, że się dogadacie.. tylko tak jak mówiłam.. zatrudnienie, projekt i dobre chęci przede wszystkim... I a! Zapomniałam bym wszystko musi być legalne.. - wyliczyłam na palcach...

- I dostanę ja prawie gratis! - krzyknął, a ja przytaknęłam głową....








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro