Odwiedziny
Znacie ten moment gdy nic nie robicie i nuda was po prostu dobija? Tak? Nie? Jak tak to zrozumiecie,a jak nie to chuj i tak macie zrozumieć, wracając. Taki moment właśnie dopadł zielonookiego Polaka, nic po prostu nic nie robił przez tydzień, nawet nie szedł to swojego przyjaciela Torisa! Był już tak zdołowany tą nudę że nawet próbował narysować mange (jak był no konwerencji to siedział obok Chin i on mu pokazał co to) coś. Mu średnio to wyszło bo po 20 minutach mu się znudziła, więc teraz leżał na starej kanapie która przeżyła już nawet czasy komunizmu,po kilku godzinach nic nie robienia usłyszał dzwonek, powoli wstając nie robiąc sobie kłopotu tym że ten ktoś kto puka, wręcz napastuje mu dzwi. Otworzył Gdzie i zobaczył niebieskookiego Litwina z grymasem na twarzy.
-No hej licia, co cię totalnie sprowadza do mnie? - Nie pasował mu wyraz twarzy przyjaciela, wygląda jagby mu miał za chwilę bynajmniej wpierdolić, spalić dom i jednoczescie zgwałcić mu kota
-Od dwóch miesięcy nie dzwonisz! Martwiłem się czy nic ci się nie stało, nawet Artur do mnie zadzwonił i spytał czy wiem co tobie dolega, ominełeś trzy konwerencjie!-wykrzyknął wręcz Litwin a nasz kochany Polaczek stał z miną mówiąca "co ty pierdolisz"
-Dwa miesiące? Odczułem jagby to był miesiąc... - Chwilę się zawiesił, źle się poczuł więc oparł się o ścianę, Toris to szybko zauważył więc potrzedł to Polaczka, w jego oczach można było zauważyć nie pokój i troskę
-Feliks co z tobą dzieje?
-Nic, wrzystko jest okey
-Feliks nie kłam, widzę że coś się dzieje! - Zielonooki nic nie odpowiedział tylko wpatrywał się dla Litwina w nieznany punkt
-Ej Toris widzisz to co ja?
-A co widzisz?
-Miętowego królika Angli-No nie, nie dość że źle sie czuję to chyba ma zwidy, pomyślał Litwin,
-Jedziemy do Londynu
-C-co?
-Jedziemy oddać Arturowi jego królika - Toris już się na serio zaczął martwić się o Feliksa czy aby na pewno z nim wszystko dobrze.
Time skip
Na zajutrz byli już w Anglii a dokładniej w Londynie, a jeszcze dokładniej, pod drzwiami Artura. Polak uniósł swoją małą i bladą rękę i zaczął nakurwiać w dzwi, o dziwo już po kilku sekundach przed dzwiami zobaczyli wspomnianego Anglika, ten spojrzał się na nich jagby bynajmniej zabili mu pół kolonii
-Good morning, co tu robicie? Wejście, może herbaty? Zrobiłem ciasto - W tym momencie Feliks i Toris spojrzali się na siebie przerażeni, każdy wiedział że wypieki Anglika źle się kończą.
-Spoko, a tak w ogóle mam coś twojego - Polak pokazał palcem za plecami.
-O boże! A ja się tak martwiłem że coś co się stało -
-To my tylko żeby Ci go oddać, może już pójdziemy?
-Zostancie, w Podziękowania dam wam kawałek ciasta i herbatę, usiądźcie w salonie, Zaraz tam się przyłącze. - Posłusznie usiadli w na kanapie, po jakimś czasie Anglik wrócił z tacą herbaty i ciasta.
-Tak się zastanawiałem-zaczął Artur-Jak to mozliwe że widzisz mojego króliczka?
-Raz się najebałem w cztery dupy i zacząłem źle się czuć.
-A czym się '' najebałeś''? - zapytał
-Miłością do was obojga - Feliks poruszył sugestywnie brwiami. Wielkobrwisty(Artur) i brązowo włosy nie mogli uwierzyć że ten drobny blondyn włosie to powiedział a tym jakże nie zręcznym momencie.
Po chwili ciszy lekko kaszlną i kontynuował :
-Bardzo ciekawe, ale niestety bez wzajemności, wracając ignoruj te stworzona może Ci minie może nie-wzruszył ramionami, Feliks tylko zdziwiony lampił się na Anglika
-O japierdole, było tyle nie chlać
- Dobra Artur dziękujemy ale musimy ju-
-Nie zjedliscie ciasta - przerwał Torisowi
-Przykro mi będzie jak nie zjecie chodziarz kawałka - W tej chwili uśmiech Magicznych brwi poszerzył się, więc Feliks i Toris jak jedem mąż zaczeli jeść ciasto, co prawda nie było najgorsze ale po zjedzeniu kiedy mieli wstać i się pożegnać zemdleli.
Gdy się obudzili nie byli już a Artiego ani u siebie byli... No właśnie gdzie byli to nawet autorka nie wie, znaleźli mały domek przy jeziorku, był śliczny
Time skip
Okazało się że Feliks to dziewczyna więc gdy Litwa go gwałcił to zaszedł wciąże koniec.
A tak naprawdę spodkali w domu Węgry a ona im powiedziała że jak sie nie będą kochać to ich nie wypuści z tego lasy wiec się w sobie zakochali a Węgierka pozwoliła im iść do domu
Koniec.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro