×Rozdział 9×
Biegł do swojego łóżka ale nie zauważył poduszki na podłodze i przewrócił się na łóżko po czym wpadliście między nie a ścianę. Zaklinowaliście się a łóżko było ciężkie i bez różdżek nie możliwe do przesunięcia. Byliście zablokowani i żadne z was nie mogło dosięgnąć różdżki. Leżałaś tak jak by na i pod chłopakiem nie mogliście ruszać rękoma ani nogami.
(Ty)-Może dosięgniesz mojej różdżki jest w tylnej kieszeni.-Chłopak starał się dosięgnąć Twojej tylnej kieszeni.-Ej nie tej.
(S)-No nie wiedziałem.-Nagle przyszli chłopcy a Ty przytknęłaś policzek do ust chłopaka żeby się nie odzywał.
(R)-Tu ich nie ma.
(J)-To gdzie są?
(P)-Pewnie chcą wywinąć nam jakiś kawał.-Przewróciłaś oczami. Chłopaki wyszli a Ty popatrzałaś na swojego towarzysza.
(Ty)-Może byś coś wymyślił?
(S)-Po co mi się tam podoba.
(Ty)-Nie pozwalaj sobie i zabieraj tą łapę.
(S)-No wybacz nie moja wina.-Uśmiechną się łobuzersko.
(Ty)-Tak tak.-Po wielu próbach w końcu udało Ci się uwolnić rękę.
(S)-No dobrze w mojej tylnej kieszeni jest różdżka.-Zaczęłaś szukać jej.
(Ty)-Nie ma.
(S)-To może w przedniej?-Popatrzał na Ciebie i się uśmiechną a Ty przewróciłaś oczami.
(Ty)-Ale Ty jesteś denerwujący.-Wzięłaś różdżkę i odsunęłaś łóżko. Niestety nie wszyscy chłopcy wyszli z pokoju. James siedział i przyglądał się wam.
(J)-Co wy tam robiliście?
(Ty)-Bo ten oszołom przewrócił się i wpadliśmy tam i utknęliśmy.
(J)-Ciekawe.-Uśmiechną się łobuzersko.
(Ty)-Daj spokój.
(S)-Nie mów że Ci się nie podobało.
(Ty)-Ale wy jesteście denerwujący idę sobie od was.
(S)-Ale nie zaprzeczyłaś.-Zaczął poruszać znacząco brwiami.
(Ty)-Nie nie podobało się.-Wyszłaś z pokoju. Po obiedzie poszłaś do sowiarni poszukać Cykora ale nigdzie go nie było. Twój pokój też przeszukałaś ale nic. Już się nie przejmowałaś wyglądem tylko pobiegłaś do pokoju chłopców.
(Ty)-Remus nigdzie nie ma Cykora.
(J)-Cykora?
(S)-A co to takiego?
(R)-Jej sowa.
(Ty)-Moja malutka kruszynka. A jak się mu coś stało?
(R)-Nie martw się znajdziemy go. Nic mu nie będzie.
(Ty)-A jak tak.-Byłaś bardzo zmartwiona.-On jest taki malutki.
(J)-Spokojnie pomożemy Ci poszukać jej.
(Ty)-Na prawdę?-Twoje oczy zabłysły pięknym błękitem
(S)-Na prawdę.-Poszłaś do PW wcześniej powiadomiłaś dziewczyny które poszły go szukać w zamku.
(Ty)-A może?-Popatrzyłaś na Remusa i pobiegłaś do ich pokoju i zajrzałaś pod jego łóżko ale go tam nie było. Wszędzie go szukaliście ale bez rezultatów jak by się rozpłynęła. Przeszukałaś jeszcze raz swój pokój ale nic. Poszłaś do PW i zobaczyłaś Remusa podeszłaś do niego a na jego kolanach siedział Cykor.
(Ty)-Cykor kochanie gdzieś Ty był?
(S)-Ale mam pytanie? Dla czego Cykor?
(Ty)-Bo bał się wszystkich oprócz mnie. Maluszku jak ja się martwiłam o Ciebie.-Usiadłaś koło brata i zaczęłaś głaskać sowę ale kiedy tylko Cię zobaczyła wskoczyła Ci na kolana. Dziewczyny siedziały z wami zaczęliście rozmawiać jak nigdy nikt się nie kłócił nawet Ty z Syriuszem czy Lilly i James. Po kolacji od razu poszłaś spać bo byłaś bardzo zmęczona tym dniem. W nocy przyśnił Ci się koszmar który męczył Cię od kiedy Remus został zaatakowany. Tamtej nocy wszystko widziałaś co wilkołak zrobił Twojemu bratu ale nic nie mogłaś zrobić tylko krzyczałaś. Lilly stała koło Ciebie i telepała Cię za ramiona i próbując obudzić. Byłaś cała blada a oczy straciły jakiekolwiek uczucia były puste przybrały kolor bladego błękitu.
(Ty)-Remus, Remus.-Powtarzałaś imię brata. Dziewczyny nie miały pojęcia co się dzieje były przerażone. Dorocas pobiegła po Remusa.
REMUS
(Do)-Remus szybko ona... coś się z nią dzieje.
(R)-Ale co z kim?
(Do)-Z Bellą.-Nic nie myśląc poderwałem się z łóżka i pobiegłem do jej pokoju. Była cała blada nigdy nie lubiłem jak to się z nią działo. Nie mogłem patrzeć jak moja siostrzyczka tak cierpi zawsze po tym jest załamana przez dłuższy czas. Podbiegłem do niej szybko.
TY
Poczułaś jak ktoś zamyka Cię w uścisku czułaś się bardzo bezpiecznie.
(Ty)-Remus, Remus.-Mówiłaś przez łzy.
(R)-Jestem tu spokojnie już wszystko w porządku.
(Ty)-Nie nie ja już nie chce Remus boję się.-Zaczęłaś płakać.
(R)-Cicho już jestem nic Ci nie będzie.-popatrzyłaś po pokoju i zobaczyłaś że dziewczyny zaczęły się po woli uspokajać a chłopcy stali w drzwiach.
(Ty)-Przepraszam ja...-Mocniej wtuliłaś się w brata.
(L)-Spokojnie nic się nie stało.-Usiadał koło Ciebie.
(Do)-Wszystko w porządku to tylko zły sen.-Siedziałaś wtulona w brata a on wziął Twoja dłoń i ucałował ją. Położył się z Tobą i spaliście do rana. Kiedy się obudziłaś już go nie było bardzo się przestraszyłaś ale zaraz się uspokoiłaś a po chwili chłopak przyszedł ze śniadaniem.
(R)-Musimy iść do Pani Pomfrey.-Pokiwałaś głową bo wiedziałaś że z nim nie wygrasz a po takim ataku bardzo długo dochodziłaś do siebie. Jesteś wtedy bardzo płochliwa i nie możesz zostawać sama bo wpadasz w panikę. poszliście do pielęgniarki która dała Ci mocny eliksir na uspokojenie i musiałaś go brać trzy razy dziennie przez dwa dni. Poszliście do pokoju chłopców bo Remus chciał mieć Cie ciągle na oku. Kiedy podał Ci pierwszy po chwili zasnęłaś. Kiedy się obudziłaś nie było go wpadłaś w panikę i zaczęłaś go wołać i mocno ściskać kołdrę w dłoniach. Zaraz koło Ciebie znalazł się Syriusz i przytulił Cię.
(S)-Hej hej spokojnie jestem tu.-Przytuliłaś się do chłopaka który zaczął głaskać Cię po głowię.
(Ty)-Przepraszam.-Ciągle to powtarzałaś. Chłopak podniósł Twoją głowę i popatrzała Ci w oczy.
(S)-Nie przepraszaj nie masz za co.-Pokiwałaś głową a chłopak dał Ci drugi eliksir po czym zasnęłaś.
REMUS
Weszliśmy z Jamsem i Peterem do pokoju i zobaczyłem jak Syriusz ją przytula. Nie mogłem znieść jak ona to tak przeżywa.
(J)-Ale co jej tak właściwie jest?
(R)-Ma ataki paniki bo widziała jak...-Zamilkłem i spuściłem głowę nie mogłem, nawet na przypomnienie sobie że jej mogło by się coś wtedy stać mojej malutkiej kochanej siostrzyce. Jednak nie mogłem już dłużej tego ukrywać musiałem im powiedzieć.-kiedy miałem 5 lat do mojego pokoju dostał się wilkołak i... i...
(J)-To dla tego znikałeś.
(S)-I byłeś taki poobijany.
(R)-Tak jestem ten...
(JSP)-Wilkołakiem?
(R)-Tak ale najgorsze jest to że ona widziała jak mnie atakuje. Ostatnie co pamiętam z tamtej nocy to jej przerażony krzyk. Na szczęście nic jej nie zrobił ale to zdarzenie wryło jej się w pamięc i od tamtego czasu czasami miewa takie napady paniki.
(J)-Dlaczego nam nie powiedziałeś?
(R)-Bałem się że...
(S)-Daj spokój nic nikomu nie powiemy zwierzu.-Zaczęli się śmiać przyjęli to bardzo dobrze a byłem przekonany że odwrócą się ode mnie.
(R)-To cale zdarzenie zmieniło ją.-popatrzyłem na śpiącą siostrzyczkę.
(S)-Ale że jak?
(R)-To przez tamto wydarzenie się tak zachowuje i nie pozwala nikomu skrzywdzić jej bliskich.
(J)-No to już rozumiem.
(S)-Ja tez i nie martw się będziemy wam pomagać.
(J)-Oczywiście.
(P)-Pewnie.-Bylem prze szczęśliwy że mam tak wspaniałych przyjaciół.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro