Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×Rozdział 13×

Tak minęło cztery dni wszyscy byli zdziwieni że wytrzymaliście prawie cały tydzień. Często dziewczyny pomagały Ci w zastawionych na Ciebie pułapkach chłopców. Sam i Ben również Ci pomagali bardzo się z nimi zaprzyjaźniłaś. Pewnego dnia stałaś z Samem na korytarzu rozmawiając i śmiejąc się. Nagle pojawił się Syriusz z dziewczyną ale to była jedna z przyjaciółek Susan, Lisa. Jeszcze miał czelność stanąć perfidnie przed wami żebyś wszystko widziała byłaś niesamowicie wściekła co zobaczył Sam.
(Sa)-Czy to ta druga co jej...
(Ty)-Tak.-Wysyczałaś przez zęby-wybrali te dziewczyny których po prostu nienawidzę oni są tacy okrutni.-Mówiłaś z wściekłością w głosie.
(Sa)-Mogę coś na to zaradzić?
(Ty)-Co?
(Sa)-To.-Chłopak ujął twoją twarz w dłonie i zaczął Cię całować co Ty odwzajemniłaś i z założyłaś mu ręce na szyję. Chłopak popatrzał na Twoje cudne oczy i na Syriusza który stał jak wryty popatrzałaś na niego widać w nim było niesamowitą złość odwrócił się i poszedł przy tym zostawiając dziewczynę. Z Samem zaczęliście się śmiać a Ty podeszłaś do dziewczyny.
(Ty)-Jeśli jeszcze raz Cię zobaczę albo którąkolwiek z was przy nim lub innym moim przyjacielu nie skończy się tylko na połamanym nosie zrozumiałaś?!-Dziewczyna z przerażeniem pokiwała głową i uciekła poszłaś z powrotem do chłopaka i razem ruszyliście przez korytarz.
(Sa)-Co Ty jej powiedziałaś?
(TY)-Żeby zostawiła moich przyjaciół.
(Sa)-I tyle? Bo chyba nie sadzę że tylko to jej powiedziałaś widząc jej minę.-Zaczął się śmiać.
(Ty)-No może coś tam jeszcze wspomniałam ale nie ważne, ważne że zadziałało chyba.
(Sa)-Na pewno jeszcze nie widziałem żeby koś tak szybko przed Tobą uciekał.
(Ty)-No i dobrze niech ucieka jak najdalej.-Nagle podbiegł do was Ben.
(B)-Hej Bel co tam?
(Ty)-Wszystko w najlepszym porządku.
(B)-Widziałem Twoich przyjaciół co się stało?
(Ty)-Syriusz zobaczył naszą scenkę.
(B)-Jaką?
(Sa)-No cóż zaimprowizowałem trochę i wyszło idealnie.
(Ty)-Tak dokładnie.
(B)-Sam muszę Cię porwać mogę?-Popatrzał na Ciebie.
(Ty)-Ale dlaczego mnie się pytasz a bierz go sobie.-Zaśmiałaś się.
(B)-No to dobrze chodź szybko.-Chłopcy gdzieś szybko pobiegli a Ty szłaś sobie grzecznie przez korytarz aż usłyszałaś krzyki i bardzo dobrze znałaś te głosy. Pobiegłaś w ich stronę. To był Remus, Syriusz, i James kłócili się z Benem i Samem.
(R)-Masz ją zostawić w spokoju.
(Sa)-A niby z jakiego to powodu?
(S)-Bo Ci przerobie tą buźkę.
(B)-Tylko spróbuj.
(J)-Myślisz że damy ją Tobie skrzywdzić? Nie zrobisz jej tego co innym dziewczynom.
(Sa)-Nie mam zamiaru jej krzywdzić.
(R)-Ale i tak masz ją zostawić.-Już nie wytrzymałaś bo o mało co nie rzucili się na siebie. Weszłaś między nich.
(Ty)-Chłopcy macie w tej chwili to skończyć.-Popatrzałaś na brata i resztę.
(R)-Nie najpierw wy macie to skończyć.
(Ty)-Nie mam najmniejszego zamiaru tego robić.
(S)-To ja to zorbię.-Chłopak pociągną Cię za rękę za sobą. Ty popatrzałaś na niego z wielkim zaskoczeniem.
(Sa)-No to mała chyba nam się udało.
(B)-Oj chyba tak.
(Ty)-Idealnie.-Syriusz Cię puścił a Ty przybiłaś piątkę z chłopakami. Twój brat i reszta stali oniemiali.
(R)-Czyli to było tylko na pokaz?
(Ty)-Tak.
(S)-I wy nie...
(TY)-Nie.
(J)-Ale nas wrobiła.
(Ty)-Nie mogę uwierzyć że nabraliście się na to ale z tymi dziewczynami to wam się udało.-Zaczęłaś się śmiać.-No to poznajcie moich przyjaciół Bena i Sama chociaż jego to już znacie.-Nagle dołączyły do was dziewczyny.
(L)-Co wy tak stoicie?
(Ty)-Wygrałyśmy.
(L)-Wiedziałam po prostu to było wiadome od początku kto jest lepszy. I jak tam Potter?
(R)-Nie wierze że daliśmy się tak wrobić.
(S)-Przegraliśmy.
(J)-I to ostro.
(Ty)-Czyli ktoś będzie moim sługą przez cały tydzień.
(Do)-Ale ja Ci współczuję.
(B)-Nawet my Ci współczujemy.
(Ty)-Nie będzie tak źle już udowodniłam mu że jestem lepsza i musisz to w końcu przyznać Syriusz.
(S)-Nie zrobię tego bo to nie prawda.
(Ty)-Sam jesteś tego świadkiem że jestem lepsza czemu nie potrafisz tego przyznać?
(S)-No bo tak nie jest.
(Ty)-Jest i Ty doskonale o tym wiesz.
(S)-Nie.
(Ty)-Może chociaż raz schował byś swoją rodową dumę i przyznał mi raję.
(S)-Nie moja duma niech zostanie na swoim miejscu.
(Ty)-Jak zwykle Ty nigdy nie umiesz nikomu przyznać racji.
(S)-Na pewno nie przyznam jej Tobie.
(Ty)-Bo nie masz na tyle odwagi.
(S)-Mam ale nie jesteś lepsza ode mnie.
(Ty)-Jestem i teraz Ci to udowodniłam.
(S)-Wcale że nie.-Zaczęliście się kłócić.
(R)-Wiecie co? Brakowało mi tego.
(Sa)-Czyli to u nich normalne?
(L)-Tak i muszę przyznać Remusowi rację.-Zaczęli się śmiać.-Ja przynajmniej umiem komuś przyznać rację.-Krzyknęła na cały głoś ale Syriusz był zajęty kłótnią z Tobą.
(Ty)-No powiedz to w końcu i tak wiesz że mam rację.
(S)-No dobrze raz byłaś lepsza.
(Ty)-Raz?
(S)-Nie przeginaj.
(Ty)-Chociaż w końcu to przyznałeś i co ciężko było?
(S)-Nawet nie wiesz jak.-Uśmiechną się do Ciebie. Ty porozglądałaś się dookoła.
(Ty)-Gdzie są wszyscy?
(S)-No drzemy się na siebie już jakiś czas więc chyba sobie poszli.
(Ty)-No nie wierze i to wszystko Twoja wina.
(S)-Jak to moja?
(Ty)-Tak to. Chodź pewnie są w PW. I na prawdę Lisa?
(S)-Wiedziałem że Cię ruszy.-Uśmiechną się łobuzersko a Ty uderzyłaś go w ramię po czym ruszyliście w drogę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro