II
Otworzyłem powieki. Słońce jak na złość zaświeciło mi w oczy. Wreszcie jakiś słoneczny dzień. Popatrzyłem na zegarek. Było wpół do dziesiątej!
Szybko wstałem, przemyłem twarz i ubrałem pierwsze lepsze rzeczy które znalazłem w szafie po czym poszedłem do kuchni. Przygotowałem sobie chleb z szynką, sałatą i serem. Zjadłem to w najszybszym tempie jakim byłem w stanie. Znowu spoglądnąłem na zegarek. Wskazywał piętnaście po dziesiątej.
Wyszedłem z domu. Na moją twarz wiał lekki wiatr. Usiadłem na ławce przy przystanku i spojrzałem na rozkład, za cztery minuty przyjedzie autobus. Wyjąłem telefon, stary z rozbitą szybką i oczywiście brak pieniędzy na jej wymianę. Mimo wszystkich utrudnień przeglądałem Facebooka, na którym nie miałem żadnych nowych wiadomości czy powiadomień.
Po chwili nadjechał autobus. Wsiadłem i znów przeglądałem telefon. Dzisiaj nie obserwowałem "cudownego" krajobrazu. Napisałem do Ayumi.
10:34 Yuuki: Co u Ciebie?
Nie spodziewałem się odpowiedzi, ponieważ wiedziałem, że Ayumi lubi spać do późna. Po chwili pojazd w końcu zatrzymał się na moim przystanku. Poszedłem w stronę sklepu. Zobaczyłem go rozmawiającego z jakimś chłopakiem. W sumie chyba już się żegnali. Podszedłem do niego.
- Cześć. - przywitałem się
- Siema, chcesz ten sok?
- Czemu nie, chyba po to tu przyszedłem?
- Dobrze, zaraz wracam.
Chłopak zniknął na chwilę w sklepie. Ja w tym czasie wpatrywałem się w chodnik jakby był on najwspanialszym na świecie dziełem sztuki. Nie miałem zbytnio co robić, a nie chciałem spędzić całego dnia na telefonie.
Gdy chłopak wrócił znów mu się przyjrzałem. Dzisiaj miał na sobie inne rzeczy. Czarną bluzę i białe jeansy. No bo kto bogatemu zabroni? Podał mi sok i zaczął rozmowę.
- Zapomniałem się przedstawić! Nazywam się Wakaishi Okano. A Ty? - zagadał
- Yuuki Shayio.
- Ładne imię.
- Jeszcze raz przepraszam za wczoraj. Byłem bardzo rotargniony.
- Nie ma sprawy.
- Yuuki?
- Hm?
- Ile Ty masz lat?
- 16. Właściwe to rocznikowo 17, a co??
- Łał! Ja tak samo. Urodziłem się w grudniu, 2000 roku.
- C-co? W grudniu???
- Tak, coś się stało?
- Ja urodziłem się 16 grudnia, 2000 roku.
- A ja 19 grudnia tego samego roku!
Wakaishi okazał się naprawdę pozytywną osobą. Wyznał, że faktycznie, jego rodzice zarabiają bardzo dużo, ale on czasem chciałby poczuć się jak "normalny", przeciętny człowiek. Rozmawialiśmy bardzo długo. Podczas rozmowy sączyłem napój powolnym łykami. Około pierwszej zaczęliśmy się żegnać.
- No, to chyba na tyle -powiedziałem pod koniec rozmowy.
- Ej, mam jeszcze jedno pytanie. Chciałbyś może pójść dzisiaj do klubu?
- Ale... wiesz ja nie mam zbytnio pieniędzy na takie rzeczy.
- Zapłacę za Ciebie, szczerze... mam kasy po uszy.
- Serio?! - byłem zachwycony, ale równocześnie zawstydzony. Ledwo poznana osoba fundowała mi wypad za co najmniej 1400 jenów!
- Oczywiście. To jak? Masz czas?
- Ochh, wielkie dzięki. Bardzo chętnie. To, o której?
- 19?
- Ja mam wolny cały dzień. Wielkie dzięki.
- No to cześć!
- Ej, czekaj! Przypomniałem sobie coś.
- Tak?
- Bo... jeżeli pójdę bez mojej dziewczyny, to ona może być trochę... zniesmaczona.
- Ochhh, nie ma problemu dla niej tak samo załatwię wejściówkę. - odpowiedział Wakaishi, mojej uwadze nie umknęło, że zaczerwienił się na słowa: "moja dziewczyna".
- Wielkie dzięki! Cześć!
- Pamiętaj! Widzimy się o 19!
Odszedłem na przystanek i napisałem do Ayumi.
14:17 Yuuki: Czy zechciałabyś pójść dzisiaj do klubu ze mną?
14:20Ayumi: Oczywiście!
14:20 Yuuki: No to widzimy się o 19!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro